9 maja 2015

Prolog

"Je­den mały uśmiech, a zmienił mój dzień. Je­den mały gest, a skruszył lód z mo­jego ser­ca. Jeden mały do­tyk, a roz­pa­lił mo­je ciało." 



Przez wzorzyste zasłony do mojego pokoju wkradły się pierwsze promienie słońca, a może słońce to za dużo powiedziane? Z tego co mi wiadomo, a raczej z tego co słyszę z odbywającej się za drzwiami rozmowy dzień zapowiada się raczej pochmurny. Być może to dziwne, ale nawet się z tego cieszę, nie jestem zwykłą nastolatką lubiącą wysokie temperatury, jak najwięcej słońca, aby się opalić, nie przepadam za pływaniem, ani za żadnymi sportami letnimi. Wolę, gdy na dworzu panuje chłód, jest pochmurno, a nawet pada. Tak, zgodzę się to jest dziwne, To jeden z dowodów, że jestem odmieńcem. A może chodzi tu tylko oto, że ta pogoda kojarzy mi się z rodzinnym miastem? Tak czy siak w Buenos Aires ciężko o brzydką pogodę, zostaje mi tylko przywyknąć. W Seattle zwykle o tej porze byłam już w drodze do szkoły, ale tutaj w obecnej porze kończą się za tydzień wakacje i nie mam co ze sobą zrobić. Wszystko zmieniło się tak nagle, wszystko w co wierzyłam znikło. Wyjeżdżając cierpiałam, ale teraz okazuje się, że nie miałam nawet ku temu powodów, więc po co były te wszystkie obietnice między mną, a przyjaciółmi, że nigdy nasz kontakt się nie urwie? No, ale skoro tak naprawdę jak widać nie miałam przyjaciół to i obietnice nic nie były warte. Zawsze byłam postrzegana jako bardzo silna osoba, która ma serce z kamienia i niczym się nie przejmuje, w sumie to właśnie był mój cel, nie umiem się otworzyć przed kimś i jak płaczę to tylko w nocy do poduszki, kiedy wiem, że nikt mnie nie zobaczy. Nawet na pogrzebie babci byłam dzielna, a tak mocno ją kochałam. Została mi tylko muzyka, ona mnie nigdy nie opuści. Towarzyszyła mi w każdym momencie mojego życia, podobno nawet przy narodzinach, tak bynajmniej wynika z opowieści mojego taty. Mówi, że nigdy nie zapomni min lekarzy jak moja mama oznajmiła im, że chce mieć puszczoną jak najgłośniej muzykę przy porodzie. Teraz mamy też już ze mną nie ma. Odeszła jak miałam zaledwie cztery lata. We większości znam ją z opowiadań taty i babci. Z tego co wiem ma siostrę, ale ta zaraz po jej śmierci wyjechała razem ze swoim tatą, a moim dziadkiem. Bardzo ją kochali, a przypuszczam, że ja za bardzo ją przypominałam, dlatego nie chcieli mnie widywać, bo to za dużo by ich kosztowało. Dziadek też zmarł trzy lata temu, ale, że go nie znałam nie cierpiałam za bardzo, a Angeles, bo tak właśnie nazywa się bliżej mi nieznana ciotka mieszka gdzieś nie wiadomo gdzie. Była pewnie na pogrzebie babci, którą odwiedzała, ale ja nawet nie byłam w stanie jej poznać. Po śmierci babci tata postanowił przeprowadzić się tutaj, do Buenos Aires, na zupełnie inny kontynent, bo w Seattle jak twierdzi nic go nie trzyma, a tutaj łatwiej mu będzie prowadzić swoje międzynarodowe interesy. W Stanach mieszkaliśmy tylko po to, żeby mieć kontakt z babcią, raczej tylko po to tam mieszkał tata, ja tam miałam swoje życie, Dziś nie wiem nic. Nie mam żadnych planów. Mimo, że za tydzień zaczyna się rok szkolny, ja nawet nie jestem zapisana do żadnej szkoły. A może ta pogoda dziś to jakiś znak? Może to dziś mam spróbować zacząć od nowa, mam znaleźć to czego nie mogłam znaleźć w moim dawnym miejscu zamieszkania? Tak, pójdę szukać, nie wiem czego, ale to znajdę. Więc plan na dziś, rozglądać się póki coś nie przykuje mojej uwagi. Wstałam z łóżka, odsłoniłam zasłony i tak jak słyszałam, dzień nie zalicza się do najpiękniejszych, z czego jestem zadowolona. Otworzyłam szafę, ubrałam fioletowy sweter, zwykłe jeansy i szare koturny, ruszyłam na dół, na stole leżało jedzenie przygotowane przez Olgę, ale ja wzięłam tylko szybko w rękę muffina i popiłam soku pomarańczowego po czym ruszyłam w stronę drzwi po drodze zgarniając, i zakładając mój jasny płaszczyk, i biorąc torbę. Wyszłam, patrząc na świat z nadzieją, stopy same mnie kierowały i nawet trochę się stresowałam nie wiedząc czego się spodziewać, w końcu ja nawet nie wiedziałam co oczekiwałam znaleźć. I ta niewiedza właśnie i chęć odkrycia czegoś nowego była najlepsza. Poczułam, że można prowadzić inne życie niż te, które prowadziłam szybciej.
-------------------------------------------------------------------------
Tak jak widzicie blog wraca do żywych. Postanowiłam zacząć nową historię, bo tamta jak teraz patrzę niezupełnie mi się podobała, choć może potem z niej coś wykorzystam. Razem z nowym opowiadaniem postanowiłam zmienić wygląd bloga i postawiłam na to, żeby był jak najprostszy. Jak Wam się podoba? Opowiadanie chyba będzie całe z punktu Violetty, może poszczególne rozdziały z kogo innego, ale to się okaże. Jeszcze nie wiem co jaki czas będą nowe rozdziały, będzie to zależne np. od tego ile mam nauki, ale będę się starać. Co sądzicie o prologu? Zostawcie po sobie komentarz, proszę. 

1 komentarz:

  1. Ciekawy prolog!!
    Całkiem inny niż wcześniejsze opowiadanie :)
    Cóż więcej mogę napisać??
    Nie wiem póki co za dużo!
    Dodaj rozdział bo chcę wiedzieć co z tego wyjdzie:)
    Asia <3

    OdpowiedzUsuń