22 lipca 2014

Rozdział 17

Następny dzień:
Violetta:
Jestem w studiu, ale nie mogę się dziś na niczym skupić. Ciągle mam w głowie ten okropny sen. Czy on naprawdę mógłby? Z nią? Nie oni by mi przecież tego nie zrobili.. To przecież najważniejsze osoby w moim życiu. To tylko okropny koszmar i tyle. Violetta, nic sobie nie wymyślaj, to wszystko to tylko twoja wyobraźnia. Jednak sama nie wiem czemu mam dziś do nich taki dystans, zwłaszcza do niej. Nic tak naprawdę mi nie zrobili. Nie mam pojęcia co myśleć. A jeśli naprawdę?
- Dlaczego?!- krzyknęłam sama do siebie i uderzyłam zeszytem o stół.
- Vilu, wszystko ok?- do sali, w której stałam wszedł akurat Maxi.
- Tak, tak. Wszystko gra.- odpowiedziałam bez przekonania.
- Jesteś pewna? Dziś jesteś jakaś taka inna?- powiedział mi chłopak, ale ja nie chciałam nikomu na razie mówić o moim śnie.
- Jestem pewna. Jest ok.- powiedziałam chłopakowi, po czym razem zaczęliśmy majstrować nad piosenką.
Diego:
Nie wytrzymam! Wyniki mamy będą dopiero o 16, a jest 11. Pięć godzin, przecież ja tyle nie wytrzymam. Tak strasznie się boję, że to coś poważnego, że ona mnie zostawi. Nie, Diego nawet tak nie myśl. Moja mama jest najważniejszą kobietą w moim życiu, dzięki niej mam wszystko.
*puk,puk*
- Diego, otwórz to my.- wołali zza drzwi wejściowych moi przyjaciele.
- Jacy my?- podszedłem do drzwi.
- Oj no nie wygłupiaj się.- powiedziała Ally wpychając się do domu.
- Jak mama?- zapytał Leon robiąc to samo co dziewczyna przed nim.
- Jasne, wejdźcie.- powiedziałem.
- Dzięki.- wyrechotała Ally.
- Mama śpi, denerwuje się wynikami. Chociaż mówiąc tak szczerze to ja boje się chyba 5 razy bardziej niż ona.- powiedziałem ze smutkiem.
- Będzie dobrze, zobaczysz.- próbował pocieszać mnie Leon, a w tym samym czasie przytuliła się do mnie nasza przyjaciółka.
- Leon dobrze mówi.- powiedziała dziewczyna.
- Dzięki, że jesteście. To dla mnie ważne.- podziękowałem przyjaciołom.
- Mamy dobrą wiadomość.- powiedziała Ally.
- Jaką?- spytałem.
- Otóż ja oficjalnie zostałam nową uczennicą studia.- wypiszczała dziewczyna.
- Gratulacje!- jeszcze raz przytuliliśmy się.
- A ja również wracam tyle, że tylko na zajęcia śpiewu.- powiedział chłopak z uśmiechem.
- Ale to tylko na razie.- powiedziała Ally.
- Jak to na razie?- spytał Leon, widać nie tylko ja nie zrozumiałem słów dziewczyny.
- Tylko na razie, bo niedługo zaczniesz z powrotem chodzić, a to też wiąże się z tańczeniem. No przepraszam mój drogi to będzie koniec z leniuchowaniem.- mówiła dziewczyna, a uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Tak, myślę, że to ma sens.- powiedziałem.
- Dzięki, że tak myślicie, ale ja wierzę w to coraz mniej.- powiedział Leon.
Rozmawialiśmy potem jeszcze przez jakieś 3 godziny i chyba moglibyśmy jeszcze dłużej, ale wstała moja mama, a moi przyjaciele nie chcieli przeszkadzać. Jeszcze 2 godziny. Chyba najdłuższe w moim życiu.
Francesca:
Wracam ze studia. Nie wiem, ale mam wrażenie, że Violetta mnie dziś unikała. Zawsze w trójkę rozmawiałyśmy całe przerwy, a dziś zostawiła samą mnie i Cami. Maxi mówił, że mu też się wydaje jakaś dziwna, ale nie chciała o tym z nim rozmawiać. Wieczorem chyba do niej pójdę, albo umówię gdzieś w parku. Jak mi nic nie powie to nie wiem. Wtedy zostaje Cami i Fede, może im coś powie? Może chodzi o mnie? Pustka w głowie.
- O matko! Przepraszam, nie zauważyłam cię..- wpadłam na jakiegoś chłopaka.
- Nic się nie stało Fran.- dopiero teraz zauważyłam, że to Marco.
- No to skoro już tak stoimy to powiedz co u ciebie słychać?- nie miałam pojęcia co mówić. Ja mam zawsze takie szczęście. W głębi serca nadal czuję coś do Marco, dlatego wolałam na razie  z nim nie rozmawiać. Chociaż przyjaźnimy się.. Chyba.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku. A u ciebie?- spytał chłopak. Był chyba równie zakłopotany co ja.
- Jakoś leci.- i znowu ta cisza, jak ja tego nie znoszę.
- Dobra, ja już spadam. Mama będzie zła, że spóźniam się na obiad.- powiedziałam.
-To do zobaczenia.- odpowiedział mi chłopak. Bałam się, że będzie chciał mnie zatrzymywać, ale na szczęście nie.
Jakiś czas później:
Diego:
Właśnie siedzę w szpitalu. Mama jest w gabinecie u lekarza, odbiera wyniki. Chciałem wejść z nią, ale mi nie pozwoliła. Dlaczego ona zawsze musi być zawsze taka uparta? Zaraz tu zwariuję. Chodzę po tym korytarzu i chodzę, aż nagle słyszę znajomy głos.
- Rozumiem, że jeszcze nie znasz wyników?- powiedziała zza pleców Ally. Ja jej nie odpowiedziałem tylko przytuliłem się do niej. Tylko ona ostatnio potrafi mnie tylko uspokoić.
- Leon jest na rechalibitacji, ale mi rozkazał tu przyjść.- powiedziała mi dziewczyna odklelając się ode mnie. Razem usiedliśmy na krzesła i milczeliśmy przez dłuższą chwilę. Ciszę przerwała Ally.
- Diego, nawet jeśli twojej mamie naprawdę coś będzie to wiesz, że masz nas? Masz mnie?- powiedziała dziewczyna swoim melodyjnym głosem, patrząc mi prosto w oczy. Po chwili zaczęliśmy się do siebie zbliżać, dzieliły nas już milimetry, aż nagle drzwi od gabinetu lekarza się otworzyły, a z nich wyszła moja mama. Ja i Ally odskoczyliśmy od siebie natychmiastowo i podbiegliśmy do mojej mamy.
- Ally skarbie, dzień dobry.- powiedziała do dziewczyny moja mama.
- Dzień dobry Pani.- powiedziała dziewczyna, nadal zakłopotana dziewczyna, tym co stało się przed chwilą.
- Mamo jak wyniki?- spytałem cały się trzęsąc, a moja mama mocno mnie przytuliła.
- Będzie dobrze synku.- powiedziała, a z jej oka wypłynęła pojedyncza łza.
- Mamo powiedz mi. Coś ci jest?- nie wiem czemu rozpłakałem się jak małe dziecko.
- Teraz muszę zostać w szpitalu na jakiś czas. Mógłbyś przywieźć mi ubrania i kosmetyki?- mama nie chciała mi widocznie nic powiedzieć.
- Tak jasne. Przy okazji podwiozę cię Ally do domu.- powiedziałem po czym udałem się razem z przyjaciółką do samochodu.
Przez całą drogę nie odezwaliśmy się do siebie ani słowem. Boję się, że pocałunek, do którego prawie doszło w szpitalu zniszczy naszą przyjaźń. Do tego mama nie chce mi powiedzieć co jej jest, a coś na pewno. W innym przypadku nie musiałaby zostać w szpitalu i nie byłaby taka smutna. Muszę z nią jeszcze porozmawiać i wydusić z niej prawdę. Inaczej pójdę do lekarza, ale tego też mama pewnie uprzedziła, żeby mi nie mówił nic o chorobie.
Ally:
Nie wiem co robić. Prawie się pocałowałam z Diego. To prawda, podoba mi się i to bardzo, ale jesteśmy przyjaciółmi. Tylko, że do niego czuję co innego niż do Leona. Meksykanina od zawsze traktuje jak brata, którym jest, może nie jesteśmy spokrewnieni, ale kocham go nad życie. Diego za to ma w sobie coś takiego, co od zawsze mi się w nim podobało. Jak byłam mała marzyłam, abyśmy kiedyś zostali parą, ale on traktuje mnie jak przyjaciółkę. Tak rozmyślam i rozmyślam, że nie zauważyłam, że od pięciu minut stoję przed drzwiami z kluczami w ręku.
- Hej Angie. Jest już Leon?- zawołałam do kobiety.
- Nie Leona nie ma, ale za to przyszła do ciebie paczka.- odpowiedziała mi kobieta.
- Paczka? Sprawdzałaś co?- spytałam Angie.
- Nie, chociaż mnie korciło. No dalej, otwieraj.- poganiała mnie kobieta.
- No już, już.- zaśmiałam się.
- Nie wierzę! To najnowsza sukienka od paryskiego projektanta. Do tego strasznie droga. Kto ci ją przysłał?- zaczęła wariować Angie.
- Mojej córeczce, mama.- przeczytałam liścik.
- Chciałabym, żeby moja mama mi robiła takie prezenty.- powiedziała kobieta.
- Śliczna jest, ale szkoda, że to nie mój rozmiar, ale chyba twój. Proszę to ode mnie.- powiedziałam ze smutkiem.
- Żartujesz prawda?- powiedziała blondynka ze zdziwieniem.
- Nie, nie żartuję. Nie zależy mi w ogóle na tej sukience. Przyzwyczaiłam się do mega drogich prezentów od projektantów, tylko szkoda, że moja mama nie zna mojego rozmiaru ubrań, butów. Ona nawet nie wie jak ja wyglądam.- powiedziałam ze łzami w oczach i przytuliłam się do mojej przyszłej macochy.
- Bardzo długo się z nią nie widziałaś?- spytała mnie Argentynka.
- Lepiej nie pytaj. Chcesz coś do picia.- ruszyłam w stronę kuchni.
- Picie, picie, picie.. Ciasto! O matko przypali mi się ciasto!- Angie podbiegła przerażona w stronę piekarnika.
- Dziwne.. Nawet się nie upiekło. Piekarnik się chyba zepsuł.- kobieta wyjęła blachę z ciastem, a ja momentalnie zaczęłam śmiać się jak opętana.
- Co jak co Angie, ale ty zawsze mnie rozweselisz.- mówiłam przez śmiech.
- O co ci chodzi?- spytała Angie.
- To, że nie włączyłaś nawet piekarnika.- kobieta spojrzała i ryknęła śmiechem. Stałyśmy tak i nie mogłyśmy się opanować. Obu nam zaczęły lecieć już łzy i boleć brzuchy.
- Co jest dziewczyny?- do domu wrócił tata.
- Nie, nic.- odpowiedziałyśmy w tym samym czasie, nadal chichotając.
- Jak tam chcecie. Leona jeszcze nie ma?- spytał tata.
- Nie, jeszcze nie wrócił, a czemu się pytasz?- spytała Angie.
- Spójrz za okno.- odpowiedział i wskazał palcem na najbliższe okno.
Z Angie nawet przez to wszystko nie zauważyłyśmy jak bardzo popsuła się pogoda. Na dworze zrobiło się ciemno i się błyskało. Wszystko też wskazywało na to, że zaraz zacznie padać. Faktycznie lepiej, żeby Leon wracał, bo nie wiadomo co wyniknie z takiej pogody.
Francesca:
No pięknie, po prostu rewelacyjnie. Umówiłam się z Violettą w parku, a tu taka pogoda. Dopóki nie pada jest dobrze, burzę jakoś zniosę. W drodze do parku raczej też w tych ciemnościach nie zabłądzę. O matko! Już ta godzina? Muszę ruszać z domu, bo się spóźnię.
Violetta:
Francesca poprosiła mnie o spotkanie. Widocznie zauważyła, że jej unikałam dzisiaj. Muszę jej to wszystko wytłumaczyć. W końcu to tylko sen, wytwór mojej wyobraźni. Szkoda tylko, że pogoda się tak zepsuła. Najwyżej wejdziemy do jakiejś kawiarni. Cały dzień też nie gadałam za bardzo z Leonem, chociaż do mnie dzwonił. Napisał mi, że ma dla mnie jakąś wiadomość, czy coś. Ciekawe co takiego wymyślił tym razem mój ukochany.
*Dryń, dryń*
- Halo?- odebrałam telefon nawet nie patrząc kto dzwoni.
- Hej Violetta, moglibyśmy się spotkać?- przemówił chłopak.
- Ach to ty Marco. Móc, możemy tylko nie dzisiaj.- odpowiedziałam przyjacielowi.
- Jasne, dziękuję, że znajdziesz dla mnie choć chwilę.- powiedział Meksykanin.
- A o czym chcesz pogadać? Jak można wiedzieć w ogóle?- spytałam zaciekawiona.
- O Francesce. Muszę z kimś o tym porozmawiać, a ty jesteś z nią najbliżej, więc..- powiedział Marco.
- Jasne nie ma sprawy, ale teraz muszę już kończyć. Do zobaczenia.- pożegnałam się z chłopakiem.
- Do zobaczenia.- Marco mi odpowiedział, po czym się rozłączył.
Widać, że nadal musi kochać Fran. Właśnie Fran! Jak zwykle się spóźnię.
Leon:
Wracam z rehalibitacji. Nieprawdopodobne w jak krótkim czasie może zepsuć się pogoda. Na szczęście do domu nie mam daleko. Jak wrócę muszę pogadać z Ally. Od jakiegoś czasu widzę, że ona i Diego patrzą na siebie inaczej, może nawet z tego coś będzie. Chwila, chwila czy to Fran? Gdzie ona chodzi w takiej pogodzie? Postanowiłem ją zawołać, ale ona mnie nie słyszała. Hmm.. trochę przyśpieszę, gdyby nie ten wózek złapał bym ją bez problemu. Już stoi, pewnie na kogoś czeka. Przywitam się z nią chociaż. Już byłem bardzo blisko, do dziewczyny brakowało mi jakichś dwóch kroków, ale ona mnie nie widziała, bo było bardzo ciemno. Już chciałem powiedzieć cześć, ale w tym samym momencie zauważyłem światła, światła samochodu, który był centymetr za Fran. W tym samym momencie wstałem na nogi i popchnąłem Włoszkę tak, że oboje upadliśmy na ziemię. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje, a ja nie dowierzałem w to co się przed chwilą stało. Samochód nawet się nie zatrzymał, żeby zobaczyć czy nic nam nie jest tylko odjechał dalej. Francesca, która nadal leżała na mnie chyba dopiero zdała sobie sprawę, że tu jestem.
- Leon!- krzyknęła.
- Auć! Nie krzycz mi tak do ucha!- tym razem ja krzyknąłem, a Fran podniosła się i usiadła przede mną.
- Co tu się stało?- zapytała mnie.
- Więc widziałem cię, chciałem się przywitać, potem zobaczyłem ten samochód i wstałem i odepchnąłem nas od niego.- tłumaczyłem, nadal leżąc i nie dowierzając, że przed chwilą wstałem na nogi po takim długim czasie.
- Wstałeś?! Z wózka?!O boże Leon!- Włoszka tak jak ja cieszyła się jak dziecko. Może to i było to kilka sekund, ale teraz wiem, że mogę, że dam radę.
- Pomóż mi usiąść.- powiedziałem, a dziewczyna podała mi rękę i siedzieliśmy naprzeciw siebie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, Leon.- Fran przytuliła mnie, a ja to odwzajemniłem. Byłem taki szczęśliwy. Jeszcze trochę ćwiczeń, a będzie tak jak kiedyś. Czuję się jak nigdy. Kilka sekund, a tak bardzo wszystko zmieniła. Może to nie znaczy, że od razu będę chodzić, ale to dobry początek. Ja i Francesca płakaliśmy w swoich ramionach z tego całego szczęścia.
Francesca:
Ja nie mam pojęcia co się przed chwilą stało. W ostatnim momencie te światła, a potem Leon, leżałam na nim, uratował mi życie i stanął na nogi. Właśnie! ON NAPRAWDĘ TO ZROBIŁ! Wstał z wózka. Nie mogę powstrzymać łez, jestem tak bardzo szczęśliwa. Każdy by chyba był. Teraz siedzimy na chodniku, przytulamy się, płaczemy i właśnie widzę, że pada deszcz. Leon naprawdę w ostatnim czasie stał się dla mnie ważny. Jest jednym z moich najlepszych przyjaciół. Byłam tak bardzo rozemocjonowana, że zapomniałam po co tu w ogóle przyszłam.
Violetta:
Czy ja zawsze muszę się spóźniać? Jeszcze do tego pada. Dobra już jestem, teraz tylko wypatrzeć Fran. Gdzie ona jet? Rozglądając się zauważyłam jak jakiś chłopak i dziewczyna siedzą na podłożu i przytulają się, zaraz, zaraz. Przecież to Fran z... Leonem. Jak oni mogli mi to zrobić?! Ten sen to prawda! Jak oni mogą? Momentalnie się rozpłakałam i pobiegłam do domu. Nie wiedziałam co robić, co myśleć, dlaczego oni tak postąpili? Usiadłam na ławce i płakałam. Podniosłam głowę, a przede mną stał...
--------------------------------------------------------------
I jak? Podoba się rozdział? Wiem, że musieliście na niego strasznie długo czekać, ale najpierw zepsuł się komputer, o czym Wam już wspominałam. Miałam rozdział już na kartce, ale przepisując go zmieniłam prawie cały. Plus to, że wyjechałam na kilka dni. Mimo to mam nadzieję, że Wam się podoba. Wkrótce poznacie bardziej historię Ally. Czekam na Wasze komentarze i pozdrawiam :D 
P. S.- Próbuję napisać One Shota, ale nie wiem czy mi wyjdzie. Więc zobaczymy czy dodam następny rozdział czy One Shot.
P. S. 2- Co myślicie o nowym wyglądzie bloga?

12 komentarzy:

  1. bardzo fajny :) next

    OdpowiedzUsuń
  2. WYGLĄD BOSKI <3 I ROZDZIAŁ TAKŻE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. wczoraj zaczęłam czytać tego bloga i przeczytałam wszystko i to jest jeden z najlepszych blogów jakie do tej pory czytałam :* kiedy będzie next ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje :-)
      Postaram się go napisać jak najszybciej. Może weekend, albo początek tygodnia.

      Usuń
  4. Kochana jest mega dobry.. !!!!!!! Nie mogę się doczekać nastęnegoo *.* ....

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno słowo SUPER <3
    Czekam na next i one shota ;)
    A wygląd prześliczny <3
    Pozdrawiam Asia <3
    Ps. Zapraszam do mnie
    mojahistoriaviolki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. najlepszy :pp

    OdpowiedzUsuń