29 lipca 2014

Rozdział 18

Violetta:
Podniosłam głowę, a przede mną stał... Niemożliwe!
- Tomas?! Ale jak to? Co ty tu? Przecież..- nie mogłam wyjść z podziwu, że zobaczyłam Hiszpana. Przecież on wyjechał ponad rok temu.
- Tak Violu to ja. Wróciłem.- chłopak to powiedział, a ja się w niego mocno wtuliłam.
- Tęskniłam.- wyszeptałam. To prawda brakowało mi Tomasa, głównie, dlatego, że był on moją pierwszą miłością. Jednak nikt ani nic nie zmieni mojej miłości do Leona. Za dużo razem przeszliśmy.
- Co się stało? Dlaczego płakałaś?- postanowiłam, że powiem Tomasowi o moim śnie i o tym co widziałam przed chwilą. W ogóle opowiedziałam mu wszystko co działo się w studio przez 1,5 roku jego nieobecności. O Diego, Larze, Marco, Ludmile, Federico, Angie wszyściutko. Tak długo to mówiłam, że doszło do mnie, że mój tata dzwonił do mnie kilkanaście razy. Tomas odprowadził mnie do domu, byłam mu bardzo wdzięczna za to, że mnie wysłuchał. Sam był ciekawy tego co się działo podczas jego nieobecności. Gdy weszłam do domu widać było, że tata jest na mnie zły, ale zanim zdążył coś powiedzieć wtuliłam się w niego. Następnie ruszyłam do mojego pokoju i przebrałam się w piżamę. Niestety w ogóle nie chciałam spać.
Drogi Pamiętniku!
Straciłam dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Leon mnie zdradził.. Z Francescą. Moją najlepszą przyjaciółką. Oprócz tego do Buenos Aires wróciła moja pierwsza miłość.. Tomas. Wiem, że on mi teraz pomoże, że mogę na niego liczyć. Na nim jednym nigdy się nie zawiodłam. Wiem, że między mną, a Leonem wszystko skończone. Za bardzo mnie zranił. Tak samo Francesca. Tyle ze sobą przeszłyśmy, traktowałam ją jak siostrę. Teraz wszystko będzie inne.

Nie miałam siły więcej pisać, więc położyłam się na łóżko i z bezradności zaczęłam mocno płakać. Niestety akurat do pokoju wszedł mój tata.
- Co się dzieje córeczko?- spytał mnie troskliwie tata, siadając również na moje łóżko. Nie wiedziałam czy mu powiedzieć, ale jednak przekonał mnie do tego. Widziałam, że się wściekł nie tylko z powodu Leona, ale i z powrotu Tomasa, nigdy go nie lubił i chyba już nie polubi.
- Będzie dobrze. Mówiłem, że jesteś jeszcze za mała na chłopaka. Wszystko się ułoży. Teraz idź spać. jesteś bardzo zmęczona.- tata utulił mnie w kołdrę i ucałował w czoło, po czym wyszedł z pokoju.
Leon:
Francesca poszła razem ze mną do domu. Nadal cieszyliśmy się jak dzieci. Już nie mogłem się doczekać, aż powiem to wszystko Ally, Angie i Jimiemu.
- Już jestem!- krzyknąłem poważnie, a po chwili spojrzałem na Fran i zaczęliśmy się śmiać nie wiadomo czemu.
- No nareszcie. Myślałam, że cię pierdykło po drodze.- zeszła na dół Ally, która spoglądając na nas nie wiedziała co się dzieje.
- Hej Ally.- powiedziała Fran z szerokim uśmiechem.
- Hej. Co tu się dzieje? Jednak was strzeliło w główkę?- powiedziała Ally śmiejąc się.
- Nie. Coś lepszego.- Francesca rzuciła się na Ally.
- Co?- Ally nie wiedziała co się wokół niej dzieje.
- Leon stanął na nogi! Wstał z wózka! Sam!- Fran zaczęła się wydzierać na cały dom, a Ally zaczęły lecieć łzy ze szczęścia.
- Naprawdę? jestem z ciebie taka dumna, Leon.- Ally uklękła przed moim wózkiem i mocno mnie przytuliła. Po chwili doszła do nas Fran.
- Leon, czemu tak długo cię nie było? Francesca, hej.. co wam jest?- Angie dopiero zauważyła, że wszyscy jesteśmy do siebie przytuleni, a łzy spływają nam z oczu. To naprawdę wzruszający moment dla nas.
- Leon wstał. Wstał z wózka.- Ally wstała i podeszła do Angie, przytulając ją.
- Co? Jak to? Kiedy? Gdzie?- Angie zasypywała nas pytaniami.
- Właśnie, jak to się stało?- spytała Ally.
- No to od początku.- Fran chciała zacząć tłumaczyć.
- Poczekajcie. Jimi chodź tu!- Angie krzyknęła do swojego narzeczonego.
- Tak? Coś się stało?- mężczyzna zszedł już w piżamie do nas.
- Tak, stało się i to wiele.- powiedziała Ally.
Razem zasiedliśmy do stołu, a ja i Fran zaczęliśmy co, jak i gdzie. Jutro z rana ma przyjść tu lekarz i rehalibitant. Jak dobrze pójdzie to zacznę chodzić o kulach. Angie zadzwoniła do mamy Włoszki, że Fran zostaje na noc. Próbowałem dodzwonić się też do Violetty, żeby jej o wszystkim powiedzieć, ale nie odbierała. Zresztą się nie dziwię. Przez to wszystko straciłem poczucie czasu, a jest już dosyć późno. wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Fran miała spać u Ally. Za szybko dziś nie zasnę, a to wszystko przez tą burzę. Grzmi jeszcze mocniej niż wcześniej.
*Puk, puk*
- Otwarte.- do mojego pokoju weszły przestraszone dziewczyny z poduszkami i kołdrami.
- Możemy się zdrzemać u ciebie na podłodze?- zapytała cicho Fran.
- Czemu? Zaraz, zaraz obie boicie się burzy. Zgadłem?- prychnąłem śmiechem.
- To nic śmiesznego, to możemy?- spytała zła Ally.
- Jak chcecie to zmieścimy się nawet na łóżku.- cały czas się śmiałem.
- Chciałbyś. Wystarczy nam podłoga.- dziewczyny zaczęły się rozkładać na dywanie. Po chwili mocno hukło i obie dziewczyny znalazły się w mgnieniu oka na moim łóżku.
- A mówiłem.- śmiałem się. One naprawdę zabawnie wyglądają.
- Milcz. Jutro będę musiała to sobie wymazać z pamięci.- powiedziała Fran.
- Ja też.- dodała Ally.
Dziewczyny wzięły swoje rzeczy i wtuliły się we mnie. W takiej samej pozycji zasnęliśmy.
Następny dzień, dom Angie:
Angie:
- Hej kochanie- obudził mnie tymi słowami mój narzeczony jednocześnie odsłaniając rolety w naszym pokoju i podając mi śniadanie do łóżka.
- Hej. Która godzina?- mówiłam przeciągając się.
- 7.30., trzeba zbierać się do pracy.- powiedział Jimi.
- Oo, śniadanko. Zjesz ze mną?- sięgnęłam po tacę z jedzeniem.
- Nie, niestety nie. Idę obudzić dzieciaki. Smacznego.- powiedział Jimi.
- Dziękuje. Miłego dnia.- powiedziałam.
No to tak, plan na dziś. Iść do studio, do Violetty. Hmm.. Wezmę Ally, żeby pomogła mi w wyborze sukni ślubnej. Pójdę wszystko uzgodnić w kościele. W moim rozmyślaniu przeszkodziło mi wołanie mojego przyszłego męża.
- Angie, chodź tu na chwilę.- wołał Jimi.
- Ok. Już idę.- ubrałam moje kapcie i ruszyłam w stronę pokoju Leona.
- Widzisz to?- zapytała mój narzeczony.
- Oni śpią we trójkę czy mi się tylko wydaje?- zapytałam.
- Nie wydaje ci się, a jak tak sobie pomyślę to dziś w nocy była burza.- powiedział Jimi hamując śmiech.
- No tak, dziewczyny boją się burzy.- razem się śmialiśmy.
- Ale przyznaj wyglądają jak taka rodzinka, rodzeństwo.- powiedziałam.
- Nie tylko wyglądają, ale też się tak czują.- powiedział Jimi.
- Mam pomysł, chodź.- razem z Jimim ruszyliśmy do kuchni. Wzięliśmy bitą śmietanę i miskę z wodą, po czym ruszyliśmy z powrotem do pokoju, w którym spały dzieciaki.
- Cii..- mówiłam do Jimiego przez śmiech.
- To co najpierw?- spytał Jimi pokazując mi obydwie rzeczy.
- Woda.- powiedziałam bez większego zastanowienia.
W taki to sposób cała trójka po chwili została oblana, co bardzo szybko ich rozbudziło.
- Aaaa!- wszyscy krzyczeli.
- Jeszcze? Ok! Załatwione!- powiedział Ally i ruszył na nich z bitą śmietaną.
- Wy! Wy jesteście nienormalni!- wyszła z krzykiem z pokoju Ally.
- A ja się z nią zgadzam!- powtórzyła czynność Francesca.
- Woda serio? Bita śmietana serio?- udawał poważnego Leon, ale po chwili zaczął się śmiać.
- Dobra, ja już lecę do pracy. Na razie Leon. Pa kochanie.- Jimi pożegnał się i poszedł.
Ja postanowiłam pójść do łazienki się przebrać i umyć. Nie wiem jak kiedyś mogłam żyć bez nich. Ally i Leon są dla mnie jak moje własne dzieci. Jimi, Jimi wiadomo kim jest. Nigdy nie byłam szczęśliwsza. Niedługo przyjedzie moja mama i pomoże mi w przygotowaniach do ślubu.
Leon:
Trzeba wstawać i się umyć. Cały się kleje, wymyślili bitą śmietanę. Woda by w zupełności starczyła. Violetta ode mnie nadal nie odbiera, a zawsze rano dzwoniła, aby mnie obudzić. Dziwne. Teraz naprawdę zaczynam się martwić. Wysłałem do niej milion wiadomości, zostawiłem wiadomości na skrzynce i nic. Zero odzewu. Nie wiem co robić, a jeśli coś się stało? Co ja wtedy zrobię?
- Leon, my idziemy do studio. Ty zaczynasz jutro, bo dziś przychodzą do ciebie sam wiesz. To miłego dnia.
- Jasne na razie, siostrzyczki.- powiedziałem z uśmiechem, ale nadal zastanawiałem się co jest z Violką.
Ally:
Z Fran jesteśmy już w studio. Ona jest taka zabawna. Dziś jej się przypomniało, że wczoraj umówiła się z Violettą, ale nie widziała jej więc chyba nie przyszła. Trochę się stresuję. Dziś tak naprawdę pierwszy dzień oficjalnej nauki w studio. Francesca chce mnie przedstawić swoim przyjaciołom. Szłam cały czas za Włoszką, a moją uwagę przykuła dwójka uczniów, którzy się przytulali.
- Fran, czy to nie jest Violetta?- zapytałam zdziwiona, bo to przecież dziewczyna Leona.
- Gdzie?- zapytała rozglądając się.
- Tam, widzisz?- odpowiedziałam.
- Tak to ona, a to przecież.. Tomas! Co on tu robi?- dziewczyna podbiegła do nich, a ja ruszyłam za nią. Tomas, Tomas, o nim jeszcze nie słyszałam, a może tak.
Francesca:
Po wskazaniu mi przez Ally przytulających się Violettę i Tomasa od razu tam pobiegłam. Przecież Tomas powinien być w Hiszpanii.
- Tomas? Co ty tu robisz?- zapytałam i z tyłu spostrzegłam Ally.
- Ja? Mieszkam.- odpowiedział obojętnie. Violetta zmierzyła mnie wzrokiem, co do niej niepodobne i wzięła Tomasa za rękę, po czym razem obejmując się odeszli. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Obejrzałam się w stronę Ally, która miała minę bardziej zdziwioną niż ja. Co to ma w ogóle być?
- Rozumiesz coś z tego?- zapytałam zdezorientowana.
- Nie mam pojęcia, ale zaraz musimy wszystko przedyskutować. Chodź na ławkę, mamy jeszcze czas do zajęć.- powiedziała dziewczyna.
Ja wyjaśniłam jej kim jest Tomas, o jego rywalizacji z Leonem i ogólnie o wszystkim. Nie poznaję go i Violetty też nie. Nigdy tak się nie zachowywała. Czy to oznacza, że między nią i Leonem koniec? Nie wiem co myśleć, co robić? To niewiarygodne.
- Fran, my nie możemy powiedzieć o tym Leonowi. Nie teraz, gdy odzyskał siły do walki, gdy uwierzył, że stanie na nogi. Nie wiem co tu się dzieje, ale on się załamie. Kocha Violettę najbardziej na świecie. Wiem to, znam go od dzieciństwa. To będzie dla niego cios.- powiedziała Ally, ona też nie nadążała za tym wszystkim.
- Masz rację. Na razie nic mu nie mówmy, ale i tak będzie wiedział, że coś jest nie tak. Jutro to zobaczymy jak przyjdzie do studio.- powiedziałam i razem poszłyśmy się przebrać na zajęcia, żeby się nie spóźnić. Diego dziś nie ma, musimy poradzić się z kimś innym, albo od razu pójdziemy do reszty zespołu. Nie rozumiem Violetty, o co jest na mnie zła?
-------------------------------------------------------------
Dzień spóźnienia, ale nie chciało mi się pisać w nocy, nie miałam weny na końcówkę. Rozdział nie podoba mi się za bardzo. Do końca tygodnia pojawi się jeszcze jeden, bynajmniej postaram się. Wtedy rozdziałów nie będzie przez 2 tygodnie, ponieważ od 3 do 15 sierpnia wyjeżdżam do Grecji, a tam nie ma szans, abym pisała, może na kartce. Rozdział będzie dopiero jak wrócę. Wiem, wiem rozbijam Leonette, ale to tylko na razie. Wyraźcie swoje opinie w komentarzach :-) Ogólnie to dziękuje za wszystkie pod poprzednim postem. One Shot będzie, ale potem. Na razie mam mało pomysłów. Pozdrawiam i miłego dnia życzę :*



6 komentarzy:

  1. Cudny ale później ma być LEONETTA :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzialik
    G
    E
    N
    I
    A
    L
    N
    Y
    Czekam na nexta.
    Weny życzę ♧
    Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju jesteś genialna <3 :O rozdział super ale zobaczymy co dalej będzie działo się z Leonettą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie :D
      Rozdział dziś wieczorem lub jutro rano ;-)

      Usuń