Violetta:
- Pobudka! Kochanie co się dzieję? Córciu!- obudziło mnie wołanie taty.
- Co, co jest?- dopiero teraz zauważyłam, że jest środek nocy, a moja twarz jest cała w łzach. Ale dlaczego?
- Co ci się śniło Violu?- pytał mnie zmartwiony tata.
- Nie, nie wiem.- nie miałam pojęcia dlaczego, ale znowu zaczęły mi lecieć łzy i od razu przytuliłam się do mojego taty.
- No już, dobrze. Jestem tutaj córeczko.- mówił do mnie tata, całując mnie w czubek głowy.
- Idź już.- powiedziałam.
- Mogę zostać jeszcze jak chcesz.- zapewnił mnie tata.
- Nie, idź już. Tez musisz się wyspać, a to po prostu zły sen.- powiedziałam.
- Dobrze. Dobranoc kochanie.- tata powiedział, wychodząc z mojego pokoju.
Ostatnio często budzę się w nocy ze łzami. Tyle, że nigdy nie pamiętam co mi się śniło. Nie mówiłam tego tacie, ale dziś chyba musiałam głośno krzyczeć. Boję się znowu zasnąć, co jak znowu przyśni mi się ten koszmar? I teraz go zapamiętam, a nie wiem czy tego chcę. Dobrze, że odzyskałam już Leona i Angie też. Cieszę się z jej szczęścia, ale sama nie wiem, za tą Ally nie przepadam. Mimo, że Leon mi wszystko wytłumaczył to i tak nie zdobyła mojej sympatii. Dlaczego wtedy kiedy mam spać w mojej głowie pojawia się tyle myśli? Spróbuję zasnąć, jutro szkoła.
Rano, dom Angie:
Angie:
Wszyscy jeszcze śpią, chyba pora ich obudzić. Hmm... jeszcze chwilę poczekam, w końcu rzadko tu jest taka cisza, można powiedzieć, że w ogóle. Muszę się przyznać, że wczoraj strasznie się wkurzyłam na dzieciaki, ale to przez ten stres. Leon i Ally są dla mnie jak moje własne dzieci i nic tego nie zmieni. Zrobię chyba dla wszystkich coś na śniadanie, niech się ucieszą. Potem muszę przejrzeć katalog z sukniami ślubnymi i w ogóle teraz będę miała tyle na głowie. Zastanawiam się nad powrotem na stałe do studia, choć nie jestem jeszcze pewna swojej decyzji. Może dopiero po ślubie? Z drugiej strony bardzo tęsknie za szkołą, uczniami no i oczywiście moimi przyjaciółmi.
- Hej Angie!- doszły do mnie krzyki z tyłu.
- Boże, Leon! Przestraszyłeś mnie.- mówiłam do chłopaka.
- Przepraszam, nie chciałem. A co tu się robi?- spytał mnie z uśmiechem na twarzy.
- Samo się nie robi. Pomyślałam, że zrobię dziś śniadanie zanim wstaniecie, ale skoro ty już nie śpisz to mi pomożesz.- podałam chłopakowi naczynia, żeby nakrył do stołu.
- Jasne, nie ma za co.- pojechał do jadalni, a po chwili usłyszałam trzaski i zaraz tam pobiegłam.
- Leon! Co się stało?- ujrzałam potłuczone naczynia na podłodze i chłopaka z ręką całą w krwi.
- Co się dzieje?!- z krzykiem wbiegli do jadalni Ally i Jimi.
- Przez ten cholerny wózek nie mogę nakryć do stołu, żeby czegoś nie popsuć!- wrzasnął Leon i od razu wyjechał z pomieszczenia.
- Posprzątajcie tu, a ja z nim pogadam i opatrzę mu rękę.- wydałam rozkaz pozostałej dwójce i pobiegłam za Leonem.
Federico:
Co tutaj się wczoraj działo? Tyle emocji w jeden dzień, sam już nie nadążam. Chwila muszę to sobie poukładać w głowie, a więc: Angie bierze ślub z Jimim, oboje zaadaptowali Leona, a on z kolei wrócił do Violetty. Coś jeszcze? Sam już nie wiem. Szkoda mi Leona jest taki utalentowany, a nie ma czucia w nogach. Hmm... Myślę co zrobić dla Ludmiły. Dawno nie byliśmy na randce, a bardzo tęsknię za moją blondyneczką. Tylko co tu wymyślić. Poradzę się Violi, a może jej lepiej nie, dam jej spokój, ona też musi sobie wszystko w głowie poukładać. Zadzwoniłbym do Leona, ale ten ma dosyć problemów, na razie dam mu spokój. Wiem! Maxi! A najlepiej jak w ogóle pójdę do studio i zobaczę na kogo tam trafię.
Kilkanaście minut później:
- Camila!- zauważyłem przyjaciółkę i doszedłem do wniosku, że kto mi lepiej doradzi jak nie dziewczyna.
- Fede! Coś się stało?- obróciła się i zaczęła iść w moją stronę.
- Nie, nic takiego, ale potrzebuję twojej pomocy.- zacząłem.
- Mojej pomocy? Co zrobiłeś?- o co ona mnie posądza?
- Ja coś zrobić? Żartujesz sobie chyba, Camila.- mówiłem do dziewczyny, robiąc minę jakbym nigdy niczego nie przeskrobał.
- Dobrze, jak chcesz. To w czym ci mogę pomóc?- spytała mnie.
- No, bo wiesz Viola i Leon wrócili do siebie i ten ślub Angie, więc...- przyjaciółka przerwała mi w połowie zdania.
- Naprawdę Viola i Leon wrócili do siebie? Jaki ślub Angie? O niczym nie wiem.- dziewczyna piszczała i zadawała co nowe pytania.
- Cami miałaś mi pomóc.- powiedziałem do dziewczyny, która wreszcie zamilkła.
-Ok, ok już jestem cicho, ale mam pomysł. Najpierw mi wszystko opowiesz, a ja ci wtedy pomogę. Co ty na to?- powiedziała mi przyjaciółka.
Co miałem zrobić? Zgodziłem się. Najpierw opowiedziałem wszystko dziewczynie z wczorajszego wieczoru, a następnie ta mi pomogła w realizowaniu randki dla mnie i Ludmiły.
Leon:
- Leon, co się dzieje? To tylko głupie naczynia, komu nie zdarzyło się czegoś kiedyś stłuc?- podeszła do mnie Angie. Ja wiem, że ona chce mi pomóc, ale nigdy nie zrozumie do końca co ja czuję.
- Wiem, Angie. Może głupio się zachowałem i tylko dorabiam ci zmartwień, a przed ślubem masz dosyć na głowie, ale ja tak nie potrafię.- mówiłem z żalem, smutkiem, a w oku kręciła mi się łza, która nie miała prawa ujrzeć światła dziennego.
- Co ty mówisz? Zmartwień? Jestem najszczęśliwsza na świecie, że mam ciebie, Ally, Violettę, Jimiego i wszystkich przy sobie. Teraz mi powiedz co się dzieje?- nie powiem trochę mi to poprawiło na chwilę humor.
- Po prostu ja czuję jakbym był dla wszystkich ciężarem, chociaż wiem, że wy tak o tym nie myślicie. Kiedyś myślałem, że muzyka jest dla mnie wszystkim, ale teraz wiem, że nie. W życiu najważniejsza jest miłość i nieważne jaka, czy to miłość do dziewczyny, ojca, matki, czy przyjaciela bez niej życie nie byłoby takie same. Tak naprawę gdyby nie przyjaciele i rodzina nigdy nie wyszedłbym ze szpitala i nie potrafilbym cieszyć się życiem, ale jednak potrafię.- zauważyłem, że gdy powiedziałem rodzina Angie zrobiła zdziwioną minę.
- Mówiąc rodzina miałem na myśli ciebie, Jimiego i Ally, To wy jesteście nią dla mnie, za co bardzo dziękuje. Kocham was.- Angie nie mogła wydusić z siebie słowa i tylko mocno mnie przytuliła.
- Tulicie się beze mnie? Niesprawiedliwe też chcę.- po chwili doszła do nas Ally.
- Halo, halo o kimś tu chyba zapomnieliście?- tym razem doszedł Jimi. Teraz to już jesteśmy w komplecie.
Federico:
- No to do zobaczenia o 19, kochanie.- rozmawiałem przez telefon z Ludmiłą.
- Już się nie mogę doczekać tego co przygotowałeś.- jeżeli moja dziewczyna myślała, że się wygadam to mocno się myliła.
- Nic ci nie powiem, nie licz na to nawet.- mówiłem dziewczynie.
- Ale nic, a nic?- próbowała swoich gierek.
- Nic, a nic. Teraz już kończę. Buziaczki. Kocham Cię.- postanowiłem skończyć rozmowę, bo prędzej czy szybciej wygadałbym się, a nie o to tu chodziło.
- Już tęsknie. Pa!- jak ja ją bardzo kocham.
Trzy godziny później:
Ludmiła:
Już jestem gotowa na randkę. Jestem tak bardzo podekscytowana i ciekawa co takiego przygotował mój chłopak. Trzeba przyznać, że wyglądam całkiem nieźle.
- Uuu... widzę, że szykuje się randka?- zaczepiła mnie moja mama.
- Owszem- powiedziałam, a banan nie schodził mi z twarzy.
- A co to za młodzieniec jeśli można wiedzieć.- tym razem odezwał się mój tata.
- Oj, no daj już spokój dziewczynie, widzisz jaka jest uśmiechnięta, ale mam nadzieję, że go poznamy.- powiedziała moja mama.
- No jasne. Na razie powiem wam tyle, że pochodzi z Włoch i ma na imię Federico i razem jesteśmy już od jakiegoś czasu.- wytłumaczyłam wszystko rodzicom, ponieważ nie było ich przez jakiś czas w BA i nie wiedzieli o wszystkim. Wrócili dopiero jakieś trzy dni temu.
Zobaczyłam, że w torebce nie mam telefonu więc wróciłam się po niego na górę, a w nim zobaczyłam sms-a od....
-------------------------------------------------------------------------
Chciałam dopisać jeszcze coś, ale to w przyszłym rozdziale jednak. Mało Leonetty, ale w następnym będzie więcej. Czekam na wasze komentarze i jeśli czytacie to naprawdę zostawcie po sobie chociaż jedno słówko. To dla bardzo dużo znaczy, naprawdę :-) Kolejny rozdział nie wiem w jaki dzień, ale na pewno w przyszłym tygodniu.
30 maja 2014
27 maja 2014
Przepraszam
Wiem, wiem rozdział już dawno miał być, ale tak strasznie mało czasu. Koniec roku i cały czas tylko poprawy, sprawdziany i kartkówki. Masakra! Mam napisaną połowę rozdziału, została tylko druga. Obiecuję, że rozdział 14 pojawi się jeszcze w tym tygodniu. Potem będę miała luz w szkole to i więcej czasu. A na razie tylko chemia, fizyka, matma i wszystko na raz. Codziennie coś, a trzeba poprawić sobie średnią, żebym na świadectwie trójek nie miała xd Na razie tygodniowo na pewno będzie jeden rozdział, a potem zobaczymy. Bardzo was przepraszam! Jak trochę odpuszczą w szkole obiecuję poprawę.
19 maja 2014
Rozdział 13
Leon:
Otworzyła nam Olga, która stała jak wryta wpatrując się w nas. Po chwili z jadalni przyszła do nas wkurzona Angie, myślałem, że zaraz nam coś zrobi i wcale się nie myliłem.
- Kazałam wam przejść przez 2 ulice! To naprawdę takie niewykonalne?! Wyglądacie jak jacyś bezdomni!- krzyczała na nas, dopóki Olga jej nie zaciągnęła do kuchni, w tym samym czasie podszedł Jimi i kazał nam wracać do domu.
- Nie, niech zostaną. Federico pewnie użyczy swoich ubrań Leonowi, a Violetta..yyy...- German nie wiedział jak moja kompanka ma na imię.
- Ally.- powiedziałem.
- Co?- zapytał, widocznie nie załapał.
- To jest Ally.- powiedziałem po raz drugi.
- Aa dobrze. Violetta daj koleżance jakieś ubrania! A ty Fede Leonowi. Leon idźcie się ogarnąć, znasz ten dom, to zaprowadź..yyy.. koleżankę.- nie wierzę, że już zapomniał jej imienia. Tak jak German nam kazał tak zrobiliśmy. Dobrze, że ja i Fede nosimy ten sam rozmiar.
Violetta:
Co to w ogóle ma być? Przychodzą tu jak jakieś świnie, dobra może przesadzam, ale po co on ją tutaj przyprowadzał? Jeszcze jej muszę ubrania pożyczać. Ally, chyba dobrze zapamiętałam próbowała mnie zagadać, ale ja jej krótko odpowiadałam: tak, nie lub nie wiem.
- Violetta, jeśli chodzi o to co widziałaś wczoraj to...- przerwałam jej.
- Nie chcę wyjaśnień. Ja i Leon nie jesteśmy razem już od dawna, między nami już nic nie ma.- tłumaczyłam dziewczynie, prawdę mówiąc oszukiwałam samą siebie. Dałam jej ubrania i zeszłam na dół. Już chciałam, żeby ten wieczór się skończył.
Ally:
Boję się, że Violetta szybko mnie nie polubi. Chciałabym się z nią dogadać, głównie dla Leona, Fran i Angie, im bardzo na tym zależy. Bardzo ją kochają. Trzeba przyznać, że ma fajny styl, może trochę odmienny od mojego, ale pasują jej te pastele. Tylko, żebym nic nie zrobiła z zestawem, który mi pożyczyła. Z moim szczęściem na pewno zaatakuje mnie i kot i porwie jej ubrania. Niech to!
- Gotowa?- podjechał Leon.
- Tak. Violetta chyba mnie nie lubi.- powiedziałam smutna.
- Mnie chyba już też nie, ale będzie ok. Trzeba jej wszystko wyjaśnić i to za chwilę. Teraz lepiej chodźmy, bo Olga nie lubi jak jedzenie stygnie.- powiedział mój przyjaciel.
- Chodźmy.- powiedziałam.
Zeszliśmy na dół i było jakoś tak strasznie sztywno. Nie lubię takiej atmosfery więc zaproponowałam, żeby coś zaśpiewać. Angie spiorunowała mnie wzrokiem, więc szybko za żałowałam mojej propozycji.
- Jasne, czemu nie. Fede masz jakąś gitarę?- powiedział Leon.
- Tak, leży w moim pokoju. Zaraz po nią skoczę.- powiedział radosny Fede.
- Nie fatyguj się. Zagram na fortepianie.- powiedział mój tata.
Po chwili zagrały pierwsze nuty "Ven y canta". Ja, Leon zaczęliśmy śpiewać, a po chwili doszła do nas Angie, widać, że przeszedł jej zły humorek. Dołączył też Fede, a Olga, Ramallo i German jedynie śmiesznie tańczyli. Tylko Violetta siedziała, zrobiło mi się jej naprawdę żal. Po skończonej piosence zasiedliśmy do stołu już w lepszych nastrojach. Po zjedzonej kolacji Angie wstała i zaczęła swoją mowę.
- A więc przyszłam tutaj głównie po to, aby coś ogłosić. Na dobry początek mam do zakomunikowania, że z Jimim postanowiliśmy, że zostajemy na stałe w Buenos Aires.- po tych słowach rzuciłam się w ramiona Leona, a on mnie mocno uścisnął. Na szczęście szybko zdałam sobie sprawę, że obok siedzi Violetta.
- Dobrze widzę, że się cieszycie. Mam drugą wiadomość. Leon, Ally mieliśmy wam to już dawno powiedzieć, ale ten wypadek i to wszystko.- powiedziała Angie.
- No mów!- krzyknął szczęśliwy Leon.
- Ja i Jimi bierzemy ślub.- powiedziała po czym mocno ją przytuliłam, zaraz to samo zrobiłam z tatą.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę.- mówiłam i tak z tego całego szczęścia poleciała mi jedna łza, którą przetarł mi Leon.
- Ja też i to bardzo. Gratuluję wam.- mówił Leon.
- Gratulacje.- powiedział tym razem German. Olga i Ramallo mocno uścisnęli Angie i to samo zrobili z miom tatą.
- Gratuluję Angie, mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.- odezwała się Violetta.
- Dziękujemy wam.- powiedział mój tata. O boże jak się cieszę.
- Mamy jeszcze jedną wiadomość. Teraz mi nie przerywajcie.- wzrok skierowała głównie na Leona.
- Więc Leon teraz już wybacz, ale nie masz nic do gadania i musisz z nami przeżyć ten rok i dłużej, ponieważ cię adoptowaliśmy i jesteś oficjalnie naszym synem.- Leona zatkało, nie wiedział co powiedzieć. Przytulił Angie i Jimiego, a potem mnie.
- Dziękuje, nie wiem co powiedzieć. Dziękuje.- mówił, a ja go jeszcze raz przytuliłam.
- Kocham cię braciszku ty mój.- powiedziałam.
- Ja ciebie też i teraz pamiętaj każdego chłopaka, który przyjdzie do ciebie prześwietlę, a jak znajdę choć jedną rzecz, która mi nie pasuje od razu wywalę za drzwi.- oboje się zaśmialiśmy.
- Wszystko, byle, żebyś był obok mnie.- odpowiedziałam mu.
- No to co czas na deser?- powiedziała Olga.
Podczas jedzenia posiłku Leon cały czas patrzał na Violettę. Oni muszą się pogodzić. Po prostu muszą! Są dla siebie stworzeni.
- Violu możemy porozmawiać?- spytał Leon.
- Tak.- odpowiedziała mu i poszli na kanapę do salonu.
Leon:
Nie wierzę w to co zrobili dla mnie Angie i Jimi. Jestem taki szczęśliwy. Całą kolację układałem sobie rozmowę z Violettą, ale wszystko zapomniałem.
- Więc o czym chciałeś porozmawiać Leon?- dziewczyna zapytała mnie, a ja dopiero zdałem sobie sprawę, że siedziałem na przeciwko niej i nic nie mówiłem.
- To co wczoraj zobaczyłam, źle to zrozumiałaś. Ja i Ally znamy się od wielu lat i jesteśmy dla siebie jak prawdziwe rodzeństwo. Między nami nic nie ma.- tłumaczyłem się dziewczynie.
- Przepraszam, teraz to wiem. Mogłam cię szybciej wysłuchać. Kochasz ją, ale jak siostrę?- powiedziała Violetta.
- Własnie tak. Jest dla mnie bardzo ważna i nie pozwolę jej skrzywdzić, ale ty jesteś też ważna. Tyle, że Ally jak siostra, a ty jak dziewczyna. Violu kocham cię i nie potrafię żyć bez ciebie.- powiedziałem patrząc prosto w oczy mojej ukochanej.
- Ja ciebie też bardzo kocham.- powiedziała i mnie przytuliła.
- To znaczy, że jesteśmy razem?- spytałem.
- A chcesz tego?- odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
- Bardzo.- powiedziałem.
- Więc tak.- powiedziała.
- Tęskniłem.- szeptałem jej do ucha, gdy ta była do mnie przytulona.
----------------------------------------------------
Tak zakończył się rozdział 13 :-) Chciałam jeszcze dzisiaj coś dopisać, ale wyszło, że nie zdążę xd Nauka na niemca + z koleżanką mam napisać zwrotkę do piosenki na muzykę, a wieczorem bieganie i ćwiczenia, więc już widzę, że nie dam rady, równie dobrze mogłam rozdział dodać wczoraj, ale cóż. Następny nie wiem kiedy dodam, myślę, że jakoś czwartek? Może szybciej dam radę.
Otworzyła nam Olga, która stała jak wryta wpatrując się w nas. Po chwili z jadalni przyszła do nas wkurzona Angie, myślałem, że zaraz nam coś zrobi i wcale się nie myliłem.
- Kazałam wam przejść przez 2 ulice! To naprawdę takie niewykonalne?! Wyglądacie jak jacyś bezdomni!- krzyczała na nas, dopóki Olga jej nie zaciągnęła do kuchni, w tym samym czasie podszedł Jimi i kazał nam wracać do domu.
- Nie, niech zostaną. Federico pewnie użyczy swoich ubrań Leonowi, a Violetta..yyy...- German nie wiedział jak moja kompanka ma na imię.
- Ally.- powiedziałem.
- Co?- zapytał, widocznie nie załapał.
- To jest Ally.- powiedziałem po raz drugi.
- Aa dobrze. Violetta daj koleżance jakieś ubrania! A ty Fede Leonowi. Leon idźcie się ogarnąć, znasz ten dom, to zaprowadź..yyy.. koleżankę.- nie wierzę, że już zapomniał jej imienia. Tak jak German nam kazał tak zrobiliśmy. Dobrze, że ja i Fede nosimy ten sam rozmiar.
Violetta:
Co to w ogóle ma być? Przychodzą tu jak jakieś świnie, dobra może przesadzam, ale po co on ją tutaj przyprowadzał? Jeszcze jej muszę ubrania pożyczać. Ally, chyba dobrze zapamiętałam próbowała mnie zagadać, ale ja jej krótko odpowiadałam: tak, nie lub nie wiem.
- Violetta, jeśli chodzi o to co widziałaś wczoraj to...- przerwałam jej.
- Nie chcę wyjaśnień. Ja i Leon nie jesteśmy razem już od dawna, między nami już nic nie ma.- tłumaczyłam dziewczynie, prawdę mówiąc oszukiwałam samą siebie. Dałam jej ubrania i zeszłam na dół. Już chciałam, żeby ten wieczór się skończył.
Ally:
Boję się, że Violetta szybko mnie nie polubi. Chciałabym się z nią dogadać, głównie dla Leona, Fran i Angie, im bardzo na tym zależy. Bardzo ją kochają. Trzeba przyznać, że ma fajny styl, może trochę odmienny od mojego, ale pasują jej te pastele. Tylko, żebym nic nie zrobiła z zestawem, który mi pożyczyła. Z moim szczęściem na pewno zaatakuje mnie i kot i porwie jej ubrania. Niech to!
- Gotowa?- podjechał Leon.
- Tak. Violetta chyba mnie nie lubi.- powiedziałam smutna.
- Mnie chyba już też nie, ale będzie ok. Trzeba jej wszystko wyjaśnić i to za chwilę. Teraz lepiej chodźmy, bo Olga nie lubi jak jedzenie stygnie.- powiedział mój przyjaciel.
- Chodźmy.- powiedziałam.
Zeszliśmy na dół i było jakoś tak strasznie sztywno. Nie lubię takiej atmosfery więc zaproponowałam, żeby coś zaśpiewać. Angie spiorunowała mnie wzrokiem, więc szybko za żałowałam mojej propozycji.
- Jasne, czemu nie. Fede masz jakąś gitarę?- powiedział Leon.
- Tak, leży w moim pokoju. Zaraz po nią skoczę.- powiedział radosny Fede.
- Nie fatyguj się. Zagram na fortepianie.- powiedział mój tata.
Po chwili zagrały pierwsze nuty "Ven y canta". Ja, Leon zaczęliśmy śpiewać, a po chwili doszła do nas Angie, widać, że przeszedł jej zły humorek. Dołączył też Fede, a Olga, Ramallo i German jedynie śmiesznie tańczyli. Tylko Violetta siedziała, zrobiło mi się jej naprawdę żal. Po skończonej piosence zasiedliśmy do stołu już w lepszych nastrojach. Po zjedzonej kolacji Angie wstała i zaczęła swoją mowę.
- A więc przyszłam tutaj głównie po to, aby coś ogłosić. Na dobry początek mam do zakomunikowania, że z Jimim postanowiliśmy, że zostajemy na stałe w Buenos Aires.- po tych słowach rzuciłam się w ramiona Leona, a on mnie mocno uścisnął. Na szczęście szybko zdałam sobie sprawę, że obok siedzi Violetta.
- Dobrze widzę, że się cieszycie. Mam drugą wiadomość. Leon, Ally mieliśmy wam to już dawno powiedzieć, ale ten wypadek i to wszystko.- powiedziała Angie.
- No mów!- krzyknął szczęśliwy Leon.
- Ja i Jimi bierzemy ślub.- powiedziała po czym mocno ją przytuliłam, zaraz to samo zrobiłam z tatą.
- Nawet nie wiecie jak się cieszę.- mówiłam i tak z tego całego szczęścia poleciała mi jedna łza, którą przetarł mi Leon.
- Ja też i to bardzo. Gratuluję wam.- mówił Leon.
- Gratulacje.- powiedział tym razem German. Olga i Ramallo mocno uścisnęli Angie i to samo zrobili z miom tatą.
- Gratuluję Angie, mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa.- odezwała się Violetta.
- Dziękujemy wam.- powiedział mój tata. O boże jak się cieszę.
- Mamy jeszcze jedną wiadomość. Teraz mi nie przerywajcie.- wzrok skierowała głównie na Leona.
- Więc Leon teraz już wybacz, ale nie masz nic do gadania i musisz z nami przeżyć ten rok i dłużej, ponieważ cię adoptowaliśmy i jesteś oficjalnie naszym synem.- Leona zatkało, nie wiedział co powiedzieć. Przytulił Angie i Jimiego, a potem mnie.
- Dziękuje, nie wiem co powiedzieć. Dziękuje.- mówił, a ja go jeszcze raz przytuliłam.
- Kocham cię braciszku ty mój.- powiedziałam.
- Ja ciebie też i teraz pamiętaj każdego chłopaka, który przyjdzie do ciebie prześwietlę, a jak znajdę choć jedną rzecz, która mi nie pasuje od razu wywalę za drzwi.- oboje się zaśmialiśmy.
- Wszystko, byle, żebyś był obok mnie.- odpowiedziałam mu.
- No to co czas na deser?- powiedziała Olga.
Podczas jedzenia posiłku Leon cały czas patrzał na Violettę. Oni muszą się pogodzić. Po prostu muszą! Są dla siebie stworzeni.
- Violu możemy porozmawiać?- spytał Leon.
- Tak.- odpowiedziała mu i poszli na kanapę do salonu.
Leon:
Nie wierzę w to co zrobili dla mnie Angie i Jimi. Jestem taki szczęśliwy. Całą kolację układałem sobie rozmowę z Violettą, ale wszystko zapomniałem.
- Więc o czym chciałeś porozmawiać Leon?- dziewczyna zapytała mnie, a ja dopiero zdałem sobie sprawę, że siedziałem na przeciwko niej i nic nie mówiłem.
- To co wczoraj zobaczyłam, źle to zrozumiałaś. Ja i Ally znamy się od wielu lat i jesteśmy dla siebie jak prawdziwe rodzeństwo. Między nami nic nie ma.- tłumaczyłem się dziewczynie.
- Przepraszam, teraz to wiem. Mogłam cię szybciej wysłuchać. Kochasz ją, ale jak siostrę?- powiedziała Violetta.
- Własnie tak. Jest dla mnie bardzo ważna i nie pozwolę jej skrzywdzić, ale ty jesteś też ważna. Tyle, że Ally jak siostra, a ty jak dziewczyna. Violu kocham cię i nie potrafię żyć bez ciebie.- powiedziałem patrząc prosto w oczy mojej ukochanej.
- Ja ciebie też bardzo kocham.- powiedziała i mnie przytuliła.
- To znaczy, że jesteśmy razem?- spytałem.
- A chcesz tego?- odpowiedziała mi pytaniem na pytanie.
- Bardzo.- powiedziałem.
- Więc tak.- powiedziała.
- Tęskniłem.- szeptałem jej do ucha, gdy ta była do mnie przytulona.
----------------------------------------------------
Tak zakończył się rozdział 13 :-) Chciałam jeszcze dzisiaj coś dopisać, ale wyszło, że nie zdążę xd Nauka na niemca + z koleżanką mam napisać zwrotkę do piosenki na muzykę, a wieczorem bieganie i ćwiczenia, więc już widzę, że nie dam rady, równie dobrze mogłam rozdział dodać wczoraj, ale cóż. Następny nie wiem kiedy dodam, myślę, że jakoś czwartek? Może szybciej dam radę.
16 maja 2014
Rozdział 12
Ten sam dzień, wieczór:
Leon:
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Po długim czasie zobaczyłem Violettę. Nigdy nie sądziłem, że mogę się za nią aż tak stęsknić. Jak zobaczyłem ją w drzwiach była taka piękna. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że chcę ją widzieć codziennie i już nigdy nie mogę jej stracić.
- Cześć Leon!- krzyknęła do mnie Francesca aż się przestraszyłem.
- Fran, cześć! Mam prośbę nie krzycz tak, ok?- odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Widzę, że happy end, chcę znać szczegóły, albo nie teraz, bo nie ma czasu jutro mi wszystko powiesz.- Francesca mówiła jak najęta.
- Skąd wiesz? No tak przecież od ciebie Viola wie. Bardzo ci dziękuje.- mówiłem, ale dziewczyna w ogóle mnie nie słuchała.
- Fran!- krzyknąłem.
- Co? Przepraszam. Idę po twój wypis, a ty się szykuj, zaraz przyjadę z wózkiem i jedziemy.- powiedziała i wyszła.
Po kilkunastu minutach dziewczyna była już u mnie w sali i razem pojechaliśmy do domu Angie. Gdy weszliśmy wszędzie było strasznie ciemno, jakby nikogo nie było w domu, a Fran dodatkowo gdzieś zniknęła. Ciekawe jak ja tu znajdę włącznik do światła i do tego na tym wózku. Po jakichś trzech minutach udało mi się zapalić światło i powędrowałem do salonu, gdzie nagle zobaczyłem wszystkich przyjaciół ze studia krzyczących "niespodzianka!'. Moja radość była ogromna. Dziewczyny rzuciły się na mnie z uściskami i klęczały przede mną, po chwili doszli też chłopaki. Wszyscy mnie przywitali, chociaż na początku mówili coś, że im przykro, ale nie chciałem tego. Powiedziałem, że jest ok i mają się dobrze bawić. Minęło dobre półgodziny i zaczęła lecieć głośna muzyka i wszyscy zaczęli tańczyć, szkoda, że ja nie mogę, nie powiem zrobiło mi się trochę przykro, ale szybko się opamiętałem, bo przecież nie mogę im zabronić tańczyć. Dobrze, że chociaż mogę śpiewać, lekarz powiedział, że już raczej wszystko w porządku z moim głosem tylko nie mam go przemęczać. Violetta chyba nie przyszła, bo jej nie widziałem, ciekawe co się stało, pewnie German jej nie pozwolił, szkoda. Z zamyśleń wyrwała mnie moja przyjaciółka, która usiadła mi na kolana,
- Jak się czujesz?- powiedziała Ally.
- Wspaniale, dziękuje ci.- odpowiedziałem dziewczynie.
- Za co mi dziękujesz?- spytała uśmiechnięta.
- Za wszystko. Jesteś dla mnie jak siostra, razem tworzymy taką fajną rodzinę. Ja, ty, Angie, twój tata. Też tak uważasz?- spytałem.
- Jasne, że tak. Kocham cię braciszku.- dziewczyna siedząca mi na kolanach przytuliła mnie, a ja ją. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, my naprawdę jesteśmy dla siebie rodzeństwem. Niestety ten widok nie spodobał się Violetcie, która akurat przyszła na imprezkę. Od razu wybiegła z domu, a ja nawet nie mogłem się za nią ruszyć, na tych czterech kołach.Przypomniało mi się, że Viola nie zna Ally ani Jimiego, a Angie nic jej jeszcze nie mówiła. Dziewczyna żyje w przekonaniu, że mieszkamy we dwójkę, a nie czwórkę. Jutro muszę jej wszystko wytłumaczyć, ale na resztę wieczoru straciłem humor.
- Leon przepraszam. Zaraz za nią pobiegnę i jej wszystko wytłumaczę, nie przejmuj się.- dziewczyna już chciała ruszyć, widać, że się tym przejęła, ale ją zatrzymałem.
- Stój! Jutro jej wszystko wytłumaczę. Skąd ty w ogóle wiesz kim jest ta dziewczyna?- spytałem, przecież jeszcze nie poznała Violetty.
- Żartujesz sobie? Ty i Angie potraficie mówić o Violetcie 24h na dobę.- zaśmiała się, zresztą ja też.
- Mogłaś coś powiedzieć.- powiedziałem.
- Mogłam, ale wy jesteście tacy szczęśliwi jak o niej mówicie tak jakby dawała wam siłę do życia i chyba tak właśnie jest. Chciałabym, żeby ktoś mnie tak kiedyś pokochał jak wy kochacie ją.- Ally uroniła jedną łzę, którą od razu przetarła.
- Ally nie mów tak. Ja cię kocham, Angie cię kocha, twój tata, Francesca też cię ubóstwia, no i Diego. Ciebie nie da się nie lubić.- mówiłem smutnej dziewczynie.
- Wiem, wiem. Teraz wybacz, ale chyba się położę. Nie wyspałam się dzisiaj. Dobranoc.- pożegnała się, a ja poszedłem do moich przyjaciół.
Violetta:
Na początku byłam zła, że tata nie chciał mnie puścić do Leona, a jak już tam poszłam to od razu wyszłam. Nie mogę uwierzyć, Leon jeszcze kilka godzin temu mówił mi, że mnie kocha, a teraz obściskuje się z jakąś dziewczyna, którą widziałam po raz pierwszy w życie. Nie zaraz, widziałam ją już kiedyś w studio rozmawiała wtedy z Fran. To pewnie jego dziewczyna, o której zapomniał mi powiedzieć. Znowu mnie oszukał. Dlaczego miłość tak boli? Jutro będę musiała z nim siedzieć przy jednym stole, mam nadzieję, że nie przyjdzie z tą dziewczyną. Najlepiej jakbym nie musiała go w ogóle oglądać. Wiem jedno, na pewno nie polubię tej dziewczyny.
Następny dzień:
Angie:
Ally mi powiedziała co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Kiepski start dla dziewczyn, mimo tego mam nadzieję, że się dogadają. Obie są dla mnie bardzo ważne i chcę, aby się polubiły. Strasznie stresuję się przed spotkaniem w domu mojej zmarłej siostry, w końcu przedstawię moją nową rodzinę. Ally i Leon też nie wiedzą o zaręczynach moich i Jimiego. Mam nadzieję, że dobrze to przyjmą. Wszystko musi iść zgodnie z planem. Mam już wszystko przygotowane: garnitur dla Jimiego, koszulę i marynarkę dla Leona, sukienkę dla Ally oraz dla mnie. Wszystko dopięte na ostatni guzik.
- Już się tak nie stresuj.- przytulił mnie od tyłu mój narzeczony.
- Kocham cię.- powiedziałam.
- Ja ciebie też. Muszę jeszcze coś załatwić na mieście i od razu wracam.- oznajmił mi.
- Tylko się nie spóźnij.- powiedziałam.
- Nie spóźnię się. Obiecuję.- powiedział Jimi i poszedł.
Kilka godzin później:
- Zaraz wychodzimy! Jesteście gotowi?- krzyczałam na cały dom.
- Już, chwila!- odkrzyknęła mi Ally.
- To szybciej!- tym razem odezwał się Jimi, a Leon tymczasem zjechał na dół.
- Jeden chociaż na czas.- powiedziałam.
- Jeżeli chcecie do wy już idźcie, a ja poczekam na Ally i dojdziemy.- zaproponował chłopak.
- Nie, będę spokojniejsza jak pójdziemy razem.- powiedziałam.
- Angie, daj spokój. Przecież mają po 17 lat. Są odpowiedzialni, mam taką nadzieję bynajmniej.- mówił Jimi.
- Dobrze, dobrze, ale nie macie się spóźnić.- powiedziałam, po czym oboje wyszliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu i czekaliśmy na dzieciaki. Przedstawiłam Jimiego i powiedziałam, że jeszcze na kogoś czekamy.
Leon:
Violetta od rana nie odbiera ode mnie telefonów, ale na szczęście zaraz się wszystko wyjaśni. Czekam tylko na Ally, która właśnie schodzi po schodach.
- I jak?- zapytała mnie.
- Wyglądasz pięknie. Możemy iść?- zapytałem.
- Jasne, chodźmy.- powiedziała Ally.
Gdy wyszliśmy okazało się, że strasznie pada. No to pięknie do domu Castillo wejdziemy cali mokrzy. Ally prowadziła mnie wózkiem, aż nagle wylądowaliśmy na ziemi. Oboje! Dziewczyna poślizgnęła się na swoich butach, a ja na wózku poleciałem z nią. Leżeliśmy w wielkiej kałuży błota, cali ufajdani i nie mogliśmy przestać się śmiać. Jednak po chwili uśmiech zszedł nam z twarzy, ponieważ zadzwoniła do mnie, starałem jej powiedzieć, że się spóźnimy, ale ta nie przyjmowała tego do wiadomości i kazała nam przyjść tak jak stoimy, a raczej w tej wersji leżymy. Nie chciała mnie słuchać i nie wiedziała co się stało i jak wyglądamy, ale nie mieliśmy innego wyjścia, poszliśmy do domu Violetty. Po kilku minutach byliśmy na miejscu i otworzył/a nam....
------------------------------------------------------------
I jak? Podoba wam się rozdział? Przepraszam, że tak późno, ale miałam urwanie głowy. W tym tygodniu codziennie miałam po dwa sprawdziany i poprawki, bo w końcu będą wystawiane oceny i trzeba się starać. Następny będzie w ten poniedziałek na 100%. Dzisiaj jest miesięcznica bloga i bardzo dziękuje wam za czytanie i zostawianie po sobie komentarzy. Zaznaczajcie obok w ankiecie, że czytacie :-) Czekam na wasze komentarze, zostawcie po sobie choć jedno słowo.
Leon:
Jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie! Po długim czasie zobaczyłem Violettę. Nigdy nie sądziłem, że mogę się za nią aż tak stęsknić. Jak zobaczyłem ją w drzwiach była taka piękna. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że chcę ją widzieć codziennie i już nigdy nie mogę jej stracić.
- Cześć Leon!- krzyknęła do mnie Francesca aż się przestraszyłem.
- Fran, cześć! Mam prośbę nie krzycz tak, ok?- odpowiedziałem z uśmiechem na twarzy.
- Widzę, że happy end, chcę znać szczegóły, albo nie teraz, bo nie ma czasu jutro mi wszystko powiesz.- Francesca mówiła jak najęta.
- Skąd wiesz? No tak przecież od ciebie Viola wie. Bardzo ci dziękuje.- mówiłem, ale dziewczyna w ogóle mnie nie słuchała.
- Fran!- krzyknąłem.
- Co? Przepraszam. Idę po twój wypis, a ty się szykuj, zaraz przyjadę z wózkiem i jedziemy.- powiedziała i wyszła.
Po kilkunastu minutach dziewczyna była już u mnie w sali i razem pojechaliśmy do domu Angie. Gdy weszliśmy wszędzie było strasznie ciemno, jakby nikogo nie było w domu, a Fran dodatkowo gdzieś zniknęła. Ciekawe jak ja tu znajdę włącznik do światła i do tego na tym wózku. Po jakichś trzech minutach udało mi się zapalić światło i powędrowałem do salonu, gdzie nagle zobaczyłem wszystkich przyjaciół ze studia krzyczących "niespodzianka!'. Moja radość była ogromna. Dziewczyny rzuciły się na mnie z uściskami i klęczały przede mną, po chwili doszli też chłopaki. Wszyscy mnie przywitali, chociaż na początku mówili coś, że im przykro, ale nie chciałem tego. Powiedziałem, że jest ok i mają się dobrze bawić. Minęło dobre półgodziny i zaczęła lecieć głośna muzyka i wszyscy zaczęli tańczyć, szkoda, że ja nie mogę, nie powiem zrobiło mi się trochę przykro, ale szybko się opamiętałem, bo przecież nie mogę im zabronić tańczyć. Dobrze, że chociaż mogę śpiewać, lekarz powiedział, że już raczej wszystko w porządku z moim głosem tylko nie mam go przemęczać. Violetta chyba nie przyszła, bo jej nie widziałem, ciekawe co się stało, pewnie German jej nie pozwolił, szkoda. Z zamyśleń wyrwała mnie moja przyjaciółka, która usiadła mi na kolana,
- Jak się czujesz?- powiedziała Ally.
- Wspaniale, dziękuje ci.- odpowiedziałem dziewczynie.
- Za co mi dziękujesz?- spytała uśmiechnięta.
- Za wszystko. Jesteś dla mnie jak siostra, razem tworzymy taką fajną rodzinę. Ja, ty, Angie, twój tata. Też tak uważasz?- spytałem.
- Jasne, że tak. Kocham cię braciszku.- dziewczyna siedząca mi na kolanach przytuliła mnie, a ja ją. Siedzieliśmy tak przez dłuższą chwilę, my naprawdę jesteśmy dla siebie rodzeństwem. Niestety ten widok nie spodobał się Violetcie, która akurat przyszła na imprezkę. Od razu wybiegła z domu, a ja nawet nie mogłem się za nią ruszyć, na tych czterech kołach.Przypomniało mi się, że Viola nie zna Ally ani Jimiego, a Angie nic jej jeszcze nie mówiła. Dziewczyna żyje w przekonaniu, że mieszkamy we dwójkę, a nie czwórkę. Jutro muszę jej wszystko wytłumaczyć, ale na resztę wieczoru straciłem humor.
- Leon przepraszam. Zaraz za nią pobiegnę i jej wszystko wytłumaczę, nie przejmuj się.- dziewczyna już chciała ruszyć, widać, że się tym przejęła, ale ją zatrzymałem.
- Stój! Jutro jej wszystko wytłumaczę. Skąd ty w ogóle wiesz kim jest ta dziewczyna?- spytałem, przecież jeszcze nie poznała Violetty.
- Żartujesz sobie? Ty i Angie potraficie mówić o Violetcie 24h na dobę.- zaśmiała się, zresztą ja też.
- Mogłaś coś powiedzieć.- powiedziałem.
- Mogłam, ale wy jesteście tacy szczęśliwi jak o niej mówicie tak jakby dawała wam siłę do życia i chyba tak właśnie jest. Chciałabym, żeby ktoś mnie tak kiedyś pokochał jak wy kochacie ją.- Ally uroniła jedną łzę, którą od razu przetarła.
- Ally nie mów tak. Ja cię kocham, Angie cię kocha, twój tata, Francesca też cię ubóstwia, no i Diego. Ciebie nie da się nie lubić.- mówiłem smutnej dziewczynie.
- Wiem, wiem. Teraz wybacz, ale chyba się położę. Nie wyspałam się dzisiaj. Dobranoc.- pożegnała się, a ja poszedłem do moich przyjaciół.
Violetta:
Na początku byłam zła, że tata nie chciał mnie puścić do Leona, a jak już tam poszłam to od razu wyszłam. Nie mogę uwierzyć, Leon jeszcze kilka godzin temu mówił mi, że mnie kocha, a teraz obściskuje się z jakąś dziewczyna, którą widziałam po raz pierwszy w życie. Nie zaraz, widziałam ją już kiedyś w studio rozmawiała wtedy z Fran. To pewnie jego dziewczyna, o której zapomniał mi powiedzieć. Znowu mnie oszukał. Dlaczego miłość tak boli? Jutro będę musiała z nim siedzieć przy jednym stole, mam nadzieję, że nie przyjdzie z tą dziewczyną. Najlepiej jakbym nie musiała go w ogóle oglądać. Wiem jedno, na pewno nie polubię tej dziewczyny.
Następny dzień:
Angie:
Ally mi powiedziała co wydarzyło się poprzedniego wieczoru. Kiepski start dla dziewczyn, mimo tego mam nadzieję, że się dogadają. Obie są dla mnie bardzo ważne i chcę, aby się polubiły. Strasznie stresuję się przed spotkaniem w domu mojej zmarłej siostry, w końcu przedstawię moją nową rodzinę. Ally i Leon też nie wiedzą o zaręczynach moich i Jimiego. Mam nadzieję, że dobrze to przyjmą. Wszystko musi iść zgodnie z planem. Mam już wszystko przygotowane: garnitur dla Jimiego, koszulę i marynarkę dla Leona, sukienkę dla Ally oraz dla mnie. Wszystko dopięte na ostatni guzik.
- Już się tak nie stresuj.- przytulił mnie od tyłu mój narzeczony.
- Kocham cię.- powiedziałam.
- Ja ciebie też. Muszę jeszcze coś załatwić na mieście i od razu wracam.- oznajmił mi.
- Tylko się nie spóźnij.- powiedziałam.
- Nie spóźnię się. Obiecuję.- powiedział Jimi i poszedł.
Kilka godzin później:
- Zaraz wychodzimy! Jesteście gotowi?- krzyczałam na cały dom.
- Już, chwila!- odkrzyknęła mi Ally.
- To szybciej!- tym razem odezwał się Jimi, a Leon tymczasem zjechał na dół.
- Jeden chociaż na czas.- powiedziałam.
- Jeżeli chcecie do wy już idźcie, a ja poczekam na Ally i dojdziemy.- zaproponował chłopak.
- Nie, będę spokojniejsza jak pójdziemy razem.- powiedziałam.
- Angie, daj spokój. Przecież mają po 17 lat. Są odpowiedzialni, mam taką nadzieję bynajmniej.- mówił Jimi.
- Dobrze, dobrze, ale nie macie się spóźnić.- powiedziałam, po czym oboje wyszliśmy. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu i czekaliśmy na dzieciaki. Przedstawiłam Jimiego i powiedziałam, że jeszcze na kogoś czekamy.
Leon:
Violetta od rana nie odbiera ode mnie telefonów, ale na szczęście zaraz się wszystko wyjaśni. Czekam tylko na Ally, która właśnie schodzi po schodach.
- I jak?- zapytała mnie.
- Wyglądasz pięknie. Możemy iść?- zapytałem.
- Jasne, chodźmy.- powiedziała Ally.
Gdy wyszliśmy okazało się, że strasznie pada. No to pięknie do domu Castillo wejdziemy cali mokrzy. Ally prowadziła mnie wózkiem, aż nagle wylądowaliśmy na ziemi. Oboje! Dziewczyna poślizgnęła się na swoich butach, a ja na wózku poleciałem z nią. Leżeliśmy w wielkiej kałuży błota, cali ufajdani i nie mogliśmy przestać się śmiać. Jednak po chwili uśmiech zszedł nam z twarzy, ponieważ zadzwoniła do mnie, starałem jej powiedzieć, że się spóźnimy, ale ta nie przyjmowała tego do wiadomości i kazała nam przyjść tak jak stoimy, a raczej w tej wersji leżymy. Nie chciała mnie słuchać i nie wiedziała co się stało i jak wyglądamy, ale nie mieliśmy innego wyjścia, poszliśmy do domu Violetty. Po kilku minutach byliśmy na miejscu i otworzył/a nam....
------------------------------------------------------------
I jak? Podoba wam się rozdział? Przepraszam, że tak późno, ale miałam urwanie głowy. W tym tygodniu codziennie miałam po dwa sprawdziany i poprawki, bo w końcu będą wystawiane oceny i trzeba się starać. Następny będzie w ten poniedziałek na 100%. Dzisiaj jest miesięcznica bloga i bardzo dziękuje wam za czytanie i zostawianie po sobie komentarzy. Zaznaczajcie obok w ankiecie, że czytacie :-) Czekam na wasze komentarze, zostawcie po sobie choć jedno słowo.
11 maja 2014
Rozdział 11
Część 1:
2 dni później:
Francesca:
Z Leonem wszystko w porządku, dzisiaj zostaje wypisany ze szpitala, a my zrobimy mu małą niespodziankę. Od czasu kiedy wybiegłam z domu Violi nie kontaktowałam się z przyjaciółmi i czas to chyba zmienić. Nie chcę dłużej przed nimi ukrywać co jest z Leonem i już podjęłam decyzję, że im powiem co się działo z chłopakiem przez ostatni okres i, że jeździ na wózku inwalidzkim. Porozmawiam też z Marco, jak na razie nie chcę do niego wracać, bo już mu nie ufam tak jak kiedyś i nie chcę już tak cierpieć, liczę jedynie na przyjaźń. Chcę otworzyć w moim życiu nowy rozdział i już nigdy nie musieć cierpieć. Teraz idę do Resto, bo tam umówiłam się z przyjaciółmi, aby wyznać im całą prawdę. ........
Godzina później:
Już po wszystkim powiedziałam im i mam nadzieję, że Leon to zrozumie. Niestety Violetta się nie pojawiła i muszę jej to zaraz powiedzieć, a może to i nawet lepiej, bo wiem jaki Leon jest dla niej ważny, a tak bynajmniej porozmawiamy w cztery oczy. Właśnie stoję przed jej drzwiami, ale co ja jej powiem, w Resto było tak jakoś łatwiej. Dobra zapukałam, teraz nie ma odwrotu. Olga wpuściła mnie do domu i przekazała mi, że Viola jest w swoim pokoju.
- Można?- zapukałam i weszłam do pokoju mojej przyjaciółki.
- Francesca! Jasne, wchodź. Dawno się nie widziałyśmy i w ogóle jakoś mało czasu ostatnio spędzamy ze sobą. Co się stało wtedy kiedy tak wybiegłaś z mojego domu z płaczem?- spytała Viola.
- Właśnie, dlatego tu przyszłam. Chcę ci wszystko wyjaśnić, jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ale nie mogłam ci tego powiedzieć. Teraz też nie mogę i narażam się, że on mi tego nie wybaczy, ale to bez znaczenia, bo reszcie też już powiedziałam, a ciebie nie mogę dłużej okłamywać Violu.- zaczęłam.
- Fran o co chodzi? Jaki on ci nie wybaczy?- spytała zdenerwowana Violetta.
- Violetta chodzi o to, że Leon jest w Buenos Aires.- dziewczyna przerwała mi.
- To akurat wiem, domyśliłam się po jego występie. Tylko dlaczego on nie przyszedł i się nie przywitał? Pewnie mu już na nas nie zależy, prawda? Mnie już też nie kocha i wymyślił, że musi wyjechać, a tak naprawdę cały czas krył się w Buenos.- tym razem ja przerwałam przyjaciółce.
- Viola nie mów tak! Leon wyjechał, ale wrócił i zarz ci wytłumaczę dlaczego, ale mi nie przerywaj, bo to jest ciężkie.- po policzku spłynęła mi łza.
- Nie będę ci przerywać, obiecuję.- Violetta z uwagą słuchała co do niej mówię, a z każdym słowem dalej zaczynała coraz bardziej płakać. Nie wiedziałam co robić. Gdy już jej wszystko opowiedziałam, poprosiła mnie, abym zostawiła ją samą i tak też zrobiłam. Wyszłam z domu Violi i zadzwoniłam do Ally i zakomunikowałam jej, że o wszystkim powiedziałam przyjaciołom i, że wieczorem wszyscy razem chcemy zrobić niespodziankę Leonowi.
Violetta:
Po słowach Fran nie wiedziałam co robić. Nie mogłam uwierzyć w to co Diego zrobił Leonowi. Zresztą w nic już nie wierzyłam. Leon na wózku, nie chodzi, nie tańczy? To jak jakiś najgorszy koszmar, z którego nie mogę się wybudzić. Dlaczego on to ukrywał? Przecież byśmy mu pomogli, nie zostawili go, a tak on został sam z tym ciężarem. Dlaczego nie szukałam go po wyjeździe, tylko od razu uwierzyłam Diego? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Wiem jedno, muszę go zobaczyć jak najprędzej. Mam pomysł, pójdę do niego do szpitala, z tego co wiem zostanie wypis dopiero wieczorem, ale najpierw muszę się trochę ogarnąć, cała się rozmazałam. Całe szczęście zajęła się nim Angie, jest sama i jeszcze sobie z nim poradziła. Ona jest taka kochana.
Część 2
Angie:
Szykujemy małe przyjęcie dla Leona, przyjdą dzieciaki ze studia i myślę, że to będzie świetny początek w Buenos. Jeszcze z Jimim nie powiedzieliśmy Leonowi i Ally, że zostajemy tu na stałe ani, że zamierzamy się pobrać. Zrobimy to jutro, dziś Jimi jeszcze do końca ustala sprawy z wytwórnią w Hiszpanii i przenosi się tutaj.Na jutro zostałam zaproszona przez Germana na kolację, będzie to świetna okazja do przedstawienia mojego narzeczonego z Ally i poinformowaniu wszystkich o naszej decyzji. Mam nadzieję, że moja pasierbica i Violetta się dogadają. Hmm... muszę zrobić jakieś zakupy na to przyjęcia, pędzę do marketu.
Leon:
Już nie mogę się doczekać, aż wyjdę z tego szpitala. Dziwne, dzisiaj jeszcze nikogo tu nie było, a zwykle zimują tu od rana do wieczora. Straszne tu nudy są. Chciałbym wstać i przejść się do parku przed szpitalem, ale samemu to niemożliwe, wychodzić mogę tylko jak ktoś zgodzi się mnie poprowadzić wózkiem, a jak na razie nikogo tu nie ma. Z szafki obok łóżka wyjąłem stare zdjęcia, które niedawno przyniosła mi Fran. Większość jest zrobiona w studio, z koncertów lub z parku obok szkoły. Jestem tam razem z moimi przyjaciółmi, szczęśliwy. Na scenie świetnie się bawiliśmy tańcząc w rytm "On Beat". Mój wzrok zatrzymał się na zdjęciu moim i Violetty, pamiętam każdą chwilę z nią. Poznaliśmy się, gdy prawie została potrącona przez chłopaków na deskorolce, to wtedy zaczęła się nasza historia. Oczy mi się zaszkliły, a po chwili z oka wypłynęła mi jedna mała łza. Minute później poczułem na sobie czyjś wzrok, spojrzałem na drzwi, w których stała moja ukochana.
Violetta:
Poszłam do Leona, obawiałam się trochę tego spotkania, bo co ja mu powiem? Że uwierzyłam Diego od razu i nawet go nie szukałam tylko od razu znienawidziłam? Tak, czy inaczej muszę do niego pójść. Kilkanaście minut później byłam już w szpitalu, pielęgniarka powiedziała mi w jakiej sali leży mój ukochany. Już nie mogłam się doczekać, od dawna marzę, żeby rzucić mu się w ramiona, ale tez wiem, że ma prawo być na mnie zły za to jak postąpiłam. Otworzyłam drzwi od jego sali i widziałam go jak leży i przegląda zdjęcia. Nie chciałam mu przeszkadzać więc stałam w wejściu. Nagle zauważyłam jak po jego policzku spływa łza, którą od razu przetarł jak mnie zobaczył.
- Violetta?- powiedział Leon, tak bardzo brakowało mi jego głosu. Pobiegłam i go przytuliłam.
- Ale co ty tu robisz? Skąd wiedziałaś?- Tuliłam się do niego, a po chwili zaczęłam płakać, sama nie wiem dlaczego, ale te wszystkie emocje do tego doprowadziły. Najważniejsze, że on jest tutaj przy mnie.
- Francesca mi wszystko powiedziała.- odpowiedziałam chłopakowi i wreszcie się od niego odkleiłam, usiadłam na taborecie obok jego łóżka, ale nadal płakałam.
- Nie płacz Violetto, proszę.- powiedział Leon po czym przetarł mi łzy z policzka.
- Dlaczego się nie odzywałeś? Dlaczego nic nie mówiłeś? Leon dlaczego?- tak bardzo mnie to bolało, byłam za to na niego zła.
- Przepraszam. Ja nie chciałem litości, od nikogo.- powiedział smutnym tonem.
- Nie przepraszaj, to ja powinnam. Uwierzyłam w kłamstwa Diego i chciałam cię znienawidzić, ale to i tak by mu się nie udało. Nigdy nie przestałam i nie przestanę cię kochać Leon. Jesteś dla mnie wszystkim.- znowu zaczęłam płakać.
- Spokojnie. Już po wszystkim. Nie odwrócisz tego Violu, ale masz rację, że Diego się nie udało. Ty kochasz mnie, a ja ciebie, ale...- przerwałam mu.
- Naprawdę mnie kochasz?- zapytałam.
- Jasne, że tak. Jesteś dla mnie wszystkim. Zawdzięczam tobie życie.- powiedział mój ukochany.
- Jak to zawdzięczasz mi życie?- spytałam.
- To dzięki tobie się obudziłem po wypadku ze śpiączki. Zadzwoniłaś do Angie, taka szczęśliwa, a ona wzięła na głośnik, a ja słyszałem każde twoje słowo. Gdyby nie ty nigdy bym się nie obudził. Kocham cię.- po tych słowach, mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam.- wyszeptałam.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.- odpowiedział mi chłopak.
Mój tata zadzwonił, że mam natychmiast wracać, więc byłam zmuszona opuścić Leona. Mój tata naprawdę nie miał kiedy zadzwonić, tylko akurat teraz? Nie znoszę go tak, a jednak tak bardzo kocham. Dziwne uczucie.
Francesca:
Właśnie idę na spotkanie z Marco. Trochę się stresuję i nie wiem co robić, boję się, że mu ulegnę, a tak bardzo tego nie chcę. Będąc z nim, bałabym się, że znów mnie zdradzi. Jestem już w parku, Marco siedzi na ławce i chyba mnie zauważył, bo wstał i zaczął maszerować w moją stronę.
- Cześć Fran.- chłopak chciał mnie pocałować w policzek, ale mu nie pozwoliłam.
- Cześć Marco.- powiedziałam oschle, chociaż starał się, aby tak nie wyszło.
- To dla ciebie.- chłopak dał mi bukiet kwiatów. Te same, które dostałam od niego w pierwszą randkę.
- Dziękuje.- powiedziałam.
- Dziękuje, że zgodziłaś się ze mną spotkać. Wreszcie będę mógł ci to wszystko wyjaśnić.- zaczął mówić chłopak.
- Marco, ale ja nie przyszłam tutaj słuchać twoich wyjaśnień. Przyszłam tutaj, bo po mimo, że bardzo cię kocham, nie chcę do ciebie wracać.- przerwał mi Marco.
- Francesca, wysłuchaj mnie chociaż. Nie przekreślaj tak od razu naszego związku. Przecież się kochamy.- mówił chłopak.
- Marco proszę nie przerywaj mi. Nie przekreślam naszego związku, bo może kiedyś do siebie wrócimy, ale to kiedyś, teraz ja nie mogę, nie dałabym rady i mam nadzieję, że mnie zrozumiesz i uszanujesz moją decyzję. Nie zmienia to faktu, że jesteś dla mnie bardzo ważny i chciałabym spróbować się przyjaźnić. Co ty na to?- zaproponowałam chłopakowi.
- Jeżeli jesteś pewna swojej decyzji to ja tu chyba nic nie zmienię. Oczywiście, że chcę się z tobą przyjaźnić, to zawsze coś. Wiedz tylko, że cię bardzo kocham i zawsze możesz na mnie liczyć.- powiedział przygnębiony. Widać było, że liczył na coś więcej.
- To co przyjaźń?- wyłożyłam rękę na zgodę.
- Przyjaźń.- oboje przytuliliśmy się. Zaproponowałam Marco jeszcze, aby wpadł wieczorem do domu Angie na przywitanie Leona i poszłam do domu. Cieszę się, że to tak wyszło. Myślałam, że będzie gorzej. Ciekawe co tam u Leona, jeszcze u niego dzisiaj nie byłam. Nie mam co robić więc pójdę do niego i napiszę Ally, że go odbiorę i pojadę z nim wieczorem do domu.
-------------------------------------------------------------
No to druga część napisana :-) Jeżeli nie będę miała weny lub czasu to rozdziały będę dzielić na dwie części i np. tak jak zrobiłam z tym, że jedną część dodałam wczoraj, a drugą dzisiaj. Pasuje wam takie coś? Oczywiście postaram się pisać od razu w całości, ale czasem mi nie idzie, a staram się na termin pisać, chociaż i to nie zawsze wyjdzie xd Pojawiła się nowa ankieta, więc jeśli czytacie to kliknijcie tak, bo wtedy wiem ile mniej więcej osób czyta to co piszę :-) Proszę, piszcie komentarze to dla mnie bardzo ważne. Chociaż anonimowo jedno słowo, a zawsze coś daje. Następny rozdział będzie we wtorek lub środę. Pozdrawiam!
2 dni później:
Francesca:
Z Leonem wszystko w porządku, dzisiaj zostaje wypisany ze szpitala, a my zrobimy mu małą niespodziankę. Od czasu kiedy wybiegłam z domu Violi nie kontaktowałam się z przyjaciółmi i czas to chyba zmienić. Nie chcę dłużej przed nimi ukrywać co jest z Leonem i już podjęłam decyzję, że im powiem co się działo z chłopakiem przez ostatni okres i, że jeździ na wózku inwalidzkim. Porozmawiam też z Marco, jak na razie nie chcę do niego wracać, bo już mu nie ufam tak jak kiedyś i nie chcę już tak cierpieć, liczę jedynie na przyjaźń. Chcę otworzyć w moim życiu nowy rozdział i już nigdy nie musieć cierpieć. Teraz idę do Resto, bo tam umówiłam się z przyjaciółmi, aby wyznać im całą prawdę. ........
Godzina później:
Już po wszystkim powiedziałam im i mam nadzieję, że Leon to zrozumie. Niestety Violetta się nie pojawiła i muszę jej to zaraz powiedzieć, a może to i nawet lepiej, bo wiem jaki Leon jest dla niej ważny, a tak bynajmniej porozmawiamy w cztery oczy. Właśnie stoję przed jej drzwiami, ale co ja jej powiem, w Resto było tak jakoś łatwiej. Dobra zapukałam, teraz nie ma odwrotu. Olga wpuściła mnie do domu i przekazała mi, że Viola jest w swoim pokoju.
- Można?- zapukałam i weszłam do pokoju mojej przyjaciółki.
- Francesca! Jasne, wchodź. Dawno się nie widziałyśmy i w ogóle jakoś mało czasu ostatnio spędzamy ze sobą. Co się stało wtedy kiedy tak wybiegłaś z mojego domu z płaczem?- spytała Viola.
- Właśnie, dlatego tu przyszłam. Chcę ci wszystko wyjaśnić, jesteś moją najlepszą przyjaciółką, ale nie mogłam ci tego powiedzieć. Teraz też nie mogę i narażam się, że on mi tego nie wybaczy, ale to bez znaczenia, bo reszcie też już powiedziałam, a ciebie nie mogę dłużej okłamywać Violu.- zaczęłam.
- Fran o co chodzi? Jaki on ci nie wybaczy?- spytała zdenerwowana Violetta.
- Violetta chodzi o to, że Leon jest w Buenos Aires.- dziewczyna przerwała mi.
- To akurat wiem, domyśliłam się po jego występie. Tylko dlaczego on nie przyszedł i się nie przywitał? Pewnie mu już na nas nie zależy, prawda? Mnie już też nie kocha i wymyślił, że musi wyjechać, a tak naprawdę cały czas krył się w Buenos.- tym razem ja przerwałam przyjaciółce.
- Viola nie mów tak! Leon wyjechał, ale wrócił i zarz ci wytłumaczę dlaczego, ale mi nie przerywaj, bo to jest ciężkie.- po policzku spłynęła mi łza.
- Nie będę ci przerywać, obiecuję.- Violetta z uwagą słuchała co do niej mówię, a z każdym słowem dalej zaczynała coraz bardziej płakać. Nie wiedziałam co robić. Gdy już jej wszystko opowiedziałam, poprosiła mnie, abym zostawiła ją samą i tak też zrobiłam. Wyszłam z domu Violi i zadzwoniłam do Ally i zakomunikowałam jej, że o wszystkim powiedziałam przyjaciołom i, że wieczorem wszyscy razem chcemy zrobić niespodziankę Leonowi.
Violetta:
Po słowach Fran nie wiedziałam co robić. Nie mogłam uwierzyć w to co Diego zrobił Leonowi. Zresztą w nic już nie wierzyłam. Leon na wózku, nie chodzi, nie tańczy? To jak jakiś najgorszy koszmar, z którego nie mogę się wybudzić. Dlaczego on to ukrywał? Przecież byśmy mu pomogli, nie zostawili go, a tak on został sam z tym ciężarem. Dlaczego nie szukałam go po wyjeździe, tylko od razu uwierzyłam Diego? Tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Wiem jedno, muszę go zobaczyć jak najprędzej. Mam pomysł, pójdę do niego do szpitala, z tego co wiem zostanie wypis dopiero wieczorem, ale najpierw muszę się trochę ogarnąć, cała się rozmazałam. Całe szczęście zajęła się nim Angie, jest sama i jeszcze sobie z nim poradziła. Ona jest taka kochana.
Część 2
Angie:
Szykujemy małe przyjęcie dla Leona, przyjdą dzieciaki ze studia i myślę, że to będzie świetny początek w Buenos. Jeszcze z Jimim nie powiedzieliśmy Leonowi i Ally, że zostajemy tu na stałe ani, że zamierzamy się pobrać. Zrobimy to jutro, dziś Jimi jeszcze do końca ustala sprawy z wytwórnią w Hiszpanii i przenosi się tutaj.Na jutro zostałam zaproszona przez Germana na kolację, będzie to świetna okazja do przedstawienia mojego narzeczonego z Ally i poinformowaniu wszystkich o naszej decyzji. Mam nadzieję, że moja pasierbica i Violetta się dogadają. Hmm... muszę zrobić jakieś zakupy na to przyjęcia, pędzę do marketu.
Leon:
Już nie mogę się doczekać, aż wyjdę z tego szpitala. Dziwne, dzisiaj jeszcze nikogo tu nie było, a zwykle zimują tu od rana do wieczora. Straszne tu nudy są. Chciałbym wstać i przejść się do parku przed szpitalem, ale samemu to niemożliwe, wychodzić mogę tylko jak ktoś zgodzi się mnie poprowadzić wózkiem, a jak na razie nikogo tu nie ma. Z szafki obok łóżka wyjąłem stare zdjęcia, które niedawno przyniosła mi Fran. Większość jest zrobiona w studio, z koncertów lub z parku obok szkoły. Jestem tam razem z moimi przyjaciółmi, szczęśliwy. Na scenie świetnie się bawiliśmy tańcząc w rytm "On Beat". Mój wzrok zatrzymał się na zdjęciu moim i Violetty, pamiętam każdą chwilę z nią. Poznaliśmy się, gdy prawie została potrącona przez chłopaków na deskorolce, to wtedy zaczęła się nasza historia. Oczy mi się zaszkliły, a po chwili z oka wypłynęła mi jedna mała łza. Minute później poczułem na sobie czyjś wzrok, spojrzałem na drzwi, w których stała moja ukochana.
Violetta:
Poszłam do Leona, obawiałam się trochę tego spotkania, bo co ja mu powiem? Że uwierzyłam Diego od razu i nawet go nie szukałam tylko od razu znienawidziłam? Tak, czy inaczej muszę do niego pójść. Kilkanaście minut później byłam już w szpitalu, pielęgniarka powiedziała mi w jakiej sali leży mój ukochany. Już nie mogłam się doczekać, od dawna marzę, żeby rzucić mu się w ramiona, ale tez wiem, że ma prawo być na mnie zły za to jak postąpiłam. Otworzyłam drzwi od jego sali i widziałam go jak leży i przegląda zdjęcia. Nie chciałam mu przeszkadzać więc stałam w wejściu. Nagle zauważyłam jak po jego policzku spływa łza, którą od razu przetarł jak mnie zobaczył.
- Violetta?- powiedział Leon, tak bardzo brakowało mi jego głosu. Pobiegłam i go przytuliłam.
- Ale co ty tu robisz? Skąd wiedziałaś?- Tuliłam się do niego, a po chwili zaczęłam płakać, sama nie wiem dlaczego, ale te wszystkie emocje do tego doprowadziły. Najważniejsze, że on jest tutaj przy mnie.
- Francesca mi wszystko powiedziała.- odpowiedziałam chłopakowi i wreszcie się od niego odkleiłam, usiadłam na taborecie obok jego łóżka, ale nadal płakałam.
- Nie płacz Violetto, proszę.- powiedział Leon po czym przetarł mi łzy z policzka.
- Dlaczego się nie odzywałeś? Dlaczego nic nie mówiłeś? Leon dlaczego?- tak bardzo mnie to bolało, byłam za to na niego zła.
- Przepraszam. Ja nie chciałem litości, od nikogo.- powiedział smutnym tonem.
- Nie przepraszaj, to ja powinnam. Uwierzyłam w kłamstwa Diego i chciałam cię znienawidzić, ale to i tak by mu się nie udało. Nigdy nie przestałam i nie przestanę cię kochać Leon. Jesteś dla mnie wszystkim.- znowu zaczęłam płakać.
- Spokojnie. Już po wszystkim. Nie odwrócisz tego Violu, ale masz rację, że Diego się nie udało. Ty kochasz mnie, a ja ciebie, ale...- przerwałam mu.
- Naprawdę mnie kochasz?- zapytałam.
- Jasne, że tak. Jesteś dla mnie wszystkim. Zawdzięczam tobie życie.- powiedział mój ukochany.
- Jak to zawdzięczasz mi życie?- spytałam.
- To dzięki tobie się obudziłem po wypadku ze śpiączki. Zadzwoniłaś do Angie, taka szczęśliwa, a ona wzięła na głośnik, a ja słyszałem każde twoje słowo. Gdyby nie ty nigdy bym się nie obudził. Kocham cię.- po tych słowach, mocno go przytuliłam.
- Tęskniłam.- wyszeptałam.
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo.- odpowiedział mi chłopak.
Mój tata zadzwonił, że mam natychmiast wracać, więc byłam zmuszona opuścić Leona. Mój tata naprawdę nie miał kiedy zadzwonić, tylko akurat teraz? Nie znoszę go tak, a jednak tak bardzo kocham. Dziwne uczucie.
Francesca:
Właśnie idę na spotkanie z Marco. Trochę się stresuję i nie wiem co robić, boję się, że mu ulegnę, a tak bardzo tego nie chcę. Będąc z nim, bałabym się, że znów mnie zdradzi. Jestem już w parku, Marco siedzi na ławce i chyba mnie zauważył, bo wstał i zaczął maszerować w moją stronę.
- Cześć Fran.- chłopak chciał mnie pocałować w policzek, ale mu nie pozwoliłam.
- Cześć Marco.- powiedziałam oschle, chociaż starał się, aby tak nie wyszło.
- To dla ciebie.- chłopak dał mi bukiet kwiatów. Te same, które dostałam od niego w pierwszą randkę.
- Dziękuje.- powiedziałam.
- Dziękuje, że zgodziłaś się ze mną spotkać. Wreszcie będę mógł ci to wszystko wyjaśnić.- zaczął mówić chłopak.
- Marco, ale ja nie przyszłam tutaj słuchać twoich wyjaśnień. Przyszłam tutaj, bo po mimo, że bardzo cię kocham, nie chcę do ciebie wracać.- przerwał mi Marco.
- Francesca, wysłuchaj mnie chociaż. Nie przekreślaj tak od razu naszego związku. Przecież się kochamy.- mówił chłopak.
- Marco proszę nie przerywaj mi. Nie przekreślam naszego związku, bo może kiedyś do siebie wrócimy, ale to kiedyś, teraz ja nie mogę, nie dałabym rady i mam nadzieję, że mnie zrozumiesz i uszanujesz moją decyzję. Nie zmienia to faktu, że jesteś dla mnie bardzo ważny i chciałabym spróbować się przyjaźnić. Co ty na to?- zaproponowałam chłopakowi.
- Jeżeli jesteś pewna swojej decyzji to ja tu chyba nic nie zmienię. Oczywiście, że chcę się z tobą przyjaźnić, to zawsze coś. Wiedz tylko, że cię bardzo kocham i zawsze możesz na mnie liczyć.- powiedział przygnębiony. Widać było, że liczył na coś więcej.
- To co przyjaźń?- wyłożyłam rękę na zgodę.
- Przyjaźń.- oboje przytuliliśmy się. Zaproponowałam Marco jeszcze, aby wpadł wieczorem do domu Angie na przywitanie Leona i poszłam do domu. Cieszę się, że to tak wyszło. Myślałam, że będzie gorzej. Ciekawe co tam u Leona, jeszcze u niego dzisiaj nie byłam. Nie mam co robić więc pójdę do niego i napiszę Ally, że go odbiorę i pojadę z nim wieczorem do domu.
-------------------------------------------------------------
No to druga część napisana :-) Jeżeli nie będę miała weny lub czasu to rozdziały będę dzielić na dwie części i np. tak jak zrobiłam z tym, że jedną część dodałam wczoraj, a drugą dzisiaj. Pasuje wam takie coś? Oczywiście postaram się pisać od razu w całości, ale czasem mi nie idzie, a staram się na termin pisać, chociaż i to nie zawsze wyjdzie xd Pojawiła się nowa ankieta, więc jeśli czytacie to kliknijcie tak, bo wtedy wiem ile mniej więcej osób czyta to co piszę :-) Proszę, piszcie komentarze to dla mnie bardzo ważne. Chociaż anonimowo jedno słowo, a zawsze coś daje. Następny rozdział będzie we wtorek lub środę. Pozdrawiam!
7 maja 2014
Rozdział 10
Angie:
Jimi spojrzał mi prosto w oczy, a po chwili ukląkł, wiedziałam co chce zrobić, ale czekałam aż sam zada mi to pytanie.
- Angie, kocham cię najbardziej na świecie i chcę spędzić z tobą resztę życie.- z moich oczu popłynęła łza wzruszenia. Po chwili dokończył:
- Zostaniesz moją żoną?- zadał wreszcie to pytanie.
- Tak! No oczywiście, że tak!- zaczęłam krzyczeć jak wariatka i wszyscy się na nas patrzeli, ale mnie to nie obchodziło, to jest najszczęśliwszy moment mojego życia. Rzuciłam się w ramiona mojemu narzeczonemu, teraz mogę go już tak nazywać bez skrupułów.
Postanowiliśmy wracać już do domu i razem przy kolacji powiemy dzieciakom wszystkie dobre wiadomości. Muszę przyznać, że nigdy nie byłam taka szczęśliwa, ale czułam od dłuższego czasu, że zaraz coś się stanie, głównie dlatego chciałam wracać do domu. Po dojściu do domu okazało się, że intuicja dobrze mi podpowiadała, ale nie spodziewałam się aż tego.
Francesca:
Z dziewczynami podeszłyśmy do okna, bo wydawało się nam, że słyszymy jakąś muzykę z ogródka, na początku myślałam, że to Olga robi sobie wieczorną imprezkę dla siebie, ale zamiast niej zauważyłam tam Marco z gitarą. Byłam na niego taka wściekła, ale jak go zobaczyłam pod tym oknem, jak się stara to poczułam się tak jak kiedyś, na szczęście opamiętałam się i zaczęłam na niego wrzeszczeć z góry, żeby sobie poszedł. Ten niestety mnie nie słuchał i nie raczył odchodzić, a za to śpiewał głośniej i głośniej. Na szczęście po chwili w ogródku zjawił się ojciec Violetty i go przegonił. Trzeba przyznać, że wyglądało to całkiem zabawnie. Dziewczyny potem pytały mnie czy wszystko w porządku, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać, nie dzisiaj i nie teraz. Postanowiłyśmy włączyć sobie kolejny film, nie mogłam się na nim skupić. Może nie powinnam tak naskakiwać na Marco? Nie wiedziałam co robić, z jednej strony bardzo go kochałam, ale już wcześniej coś się między nami psuło. Nawet nie dałam mu szansy wytłumaczyć się, wiem, że na pewno bynajmniej na razie nie będziemy parą, nie po tym co mi zrobił, ale nie zmienię tego, że jest dla mnie cholernie ważny i byśmy mogli spróbować się przyjaźnić. Porozmawiam z nim w poniedziałek. Z zamyśleń wyrwał mnie telefon od Ally, płakała, z ledwością wypowiadała się przez komórkę, a po chwili i z moich oczu popłynęły łzy.Dziewczyny patrzyły na mnie, a ja nie mogłam z siebie wydusić słowa. Tylko przytuliłam się do Violi i powiedziałam, że strasznie mi przykro, a ona ani żadna z dziewczyn nie wiedziała o co chodzi.
Ally:
W domu było włamanie, na nieszczęście ja i Leon byliśmy akurat w środku. Nie mieliśmy czasu nawet zadzwonić po policję. Ten złodziej najpierw złapał mnie i przyłożył mi nóż do gardła, tak strasznie się bałam, Leon krzyczał, ale wszędzie było ciemno i nic nie widziałam, po chwili jedynie poczułam, że nie jestem już trzymana i usłyszałam trzask, tylko nie wiedziałam co się stało. Po chwili ktoś zapalił światło, była to Angie z tatą, złodziej wybił szybę i uciekł, a ja zobaczyłam na podłodze Leona we krwi, on miał rozbitą głowę. Tata od razu wezwał pogotowie. Teraz wszyscy siedzimy w szpitalu, Leon ma przeprowadzany zabieg, lekarze mówią, że mocno uderzył o coś głową. Dopiero zdaje sobie sprawę z tego, że on mnie uratował, gdyby nie on nie wiem jak to by się skończyło. Przeze mnie on znowu jest w szpitalu. Zadzwoniłam już do Diego i Fran. Powiedzieli, że zaraz przyjdą.
Marco:
Miałem nadzieję, że po tym jak zaśpiewam dla Fran to mi przebaczy, wiem bylem głupi, ale ona jest dla mnie najważniejsza i nie potrafię bez niej żyć. Chcę być przy niej, przytulać ją, spędzać z nią czas. Tęsknie za nią, ale wiem, że bardzo ją skrzywdziłem. Nigdy nie wybaczę sobie tego, przeze mnie ona teraz cierpi, a ja razem z nią. Wiem jedno, nie mogę odpuścić, jest dla mnie zbyt ważna i będę walczyć. Dam jej na razie czas na przemyślenie, a potem spróbuję z nią porozmawiać.
Angie:
Jesteśmy po raz kolejny w szpitalu u Leona. Trzeba przyznać, że ostatnio szczęście mu nie dopisuje. Jak zobaczyłam go całego we krwi leżącego na podłodze zrozumiałam, że on jest dla mnie jak syn. Przez ten czas naprawdę się z nim zżyłam i pokochałam jak swoje dziecko, jego i Ally traktuje jak własną rodzinę. To wszystko przeze mnie, ja i Jimi świetnie się bawiliśmy, a do domu wszedł złodziej, który napadł na dwójkę domowników. Na szczęście Leonowi nic groźnego się nie stało, ale w szpitalu spędzi kilka dni po zabiegu. Nie mogę patrzeć jak Ally mocno płacze. Teraz doszli jeszcze Francesca i Diego, wszyscy są załamani. traktują się już jak rodzeństwo. Przez ten krótki czas Leon i Diego odbudowali swoją starą przyjaźń, Ally mocno zaprzyjaźniła się z Fran i wszyscy tworzą zgraną grupkę i kiedy zaczyna się wszystko układać to musi się coś stać. Mogłam szybciej wrócić do tego domu, może nic takiego by się nie wydarzyło.
- Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie Jimi
- Wiem, wszystko jest dobrze kiedy jesteś przy mnie.- odpowiedziałam wtulając się w niego.
- Kocham cię.- powiedział
- Ej dobra możecie przestać?- spytał Diego i wszyscy się uśmiechnęliśmy.
Violetta:
Zdziwiło mnie zachowanie Fran, zresztą tak jak inne dziewczyny. Odebrała telefon i zaczęła płakać, wydusiła z siebie tylko słowa: Przykro mi. Nie wiedziałam o co jej chodzi, po chwili powiedziała, że musi już iść i nawet nie wytłumaczyła nam dlaczego. Zaczynam się o nią coraz bardziej martwić, najpierw sprawa z Marco teraz to, muszę jej pomóc, ale najpierw dowiedzieć się o co chodzi. Dziewczyny już śpią tylko ja nie mogę. Wstałam z łóżka i zasiadłam po cichu do biurka, zapaliłam lampkę i zaczęłam pisać w pamiętniku:
Drogi Pamiętniku!
Dawno tu nie pisałam, ale jakoś się ni składało. Dziewczyny są u mnie i śpią, a ja jakoś nie mogę. Myślę o Francesce, dziwnie się ostatnio zachowuje i nikomu nie mówi dlaczego. Chciałabym, żeby teraz przy mnie był Leon. Nawet nie wiem czy jest w Buenos czy nie, po ostatnim występie w studio nikt go nie widział. No chyba, że może Fran, ale ona nic nie mówi. Nie ma pojęcia co robić, gdyby tu była moja mama na pewno by mi doradziła. Tęsknie za nią. Angie też nie widziałam od czasu kiedy wyszła od nas w pośpiechu, nawet nie zadzwoniła. Nic nie rozumiem...
Zamknęłam pamiętnik i położyłam się do łóżka.
- Violu?- usłyszałam głos Cami.
- Cami? To ty nie śpisz? Dlaczego nic nie mówiłaś?- zadawałam pytania po kolei.
- Nie chciałam ci przeszkadzać. Jak myślisz co stało się z Fran? Od dawna wydaje mi się, że coś ukrywa.- powiedziała zmartwiona dziewczyna.
- Nie wiem co się stało, ale się dowiem. Też myślę, że nie mówi nam całej prawdy.- odpowiedziałam.
- Musimy z nią pogadać, ale teraz lepiej chodźmy spać, bo pobudzimy dziewczyny. -powiedziała Cami.
- Masz rację, ale najpierw mam pewien pomysł.-powiedziałam z uśmiechem.
- Jaki?- spytała zaciekawiona Cami.
Razem z Camilą zrobiłyśmy dziewczynom wąsy, brodę i długą brew bitą śmietaną, aż dziwne, że się nie przebudziły, bo strasznie się przy tym śmiałyśmy. Na koniec zrobiłyśmy im fotki, aby to im jutro pokazać i położyłyśmy się z powrotem do łóżek.
- No to dobranoc.- powiedziałam
- Dobranoc. Tym bardziej, że to może być nasza ostatnia.- powiedziała dziewczyna.
- Co?- spytałam.
- No nie wiesz jak jutro zareaguje Ludmi jak to zobaczy.- obie zaczęłyśmy się śmiać, a potem zasnęłyśmy.
-------------------------------------------------
Rozdział jednak dzisiaj, bo wczoraj nie miałam za wiele czasu. Szkoda, że pod poprzednim rozdziałem nie było żadnego komentarza ;c Jeśli czytacie to naprawdę chociaż z anonimka jedno słowo po sobie zostawcie, dla mnie to znaczy bardzo dużo, wtedy wiem, że ktoś to czyta i nie piszę dla siebie :-)
Jimi spojrzał mi prosto w oczy, a po chwili ukląkł, wiedziałam co chce zrobić, ale czekałam aż sam zada mi to pytanie.
- Angie, kocham cię najbardziej na świecie i chcę spędzić z tobą resztę życie.- z moich oczu popłynęła łza wzruszenia. Po chwili dokończył:
- Zostaniesz moją żoną?- zadał wreszcie to pytanie.
- Tak! No oczywiście, że tak!- zaczęłam krzyczeć jak wariatka i wszyscy się na nas patrzeli, ale mnie to nie obchodziło, to jest najszczęśliwszy moment mojego życia. Rzuciłam się w ramiona mojemu narzeczonemu, teraz mogę go już tak nazywać bez skrupułów.
Postanowiliśmy wracać już do domu i razem przy kolacji powiemy dzieciakom wszystkie dobre wiadomości. Muszę przyznać, że nigdy nie byłam taka szczęśliwa, ale czułam od dłuższego czasu, że zaraz coś się stanie, głównie dlatego chciałam wracać do domu. Po dojściu do domu okazało się, że intuicja dobrze mi podpowiadała, ale nie spodziewałam się aż tego.
Francesca:
Z dziewczynami podeszłyśmy do okna, bo wydawało się nam, że słyszymy jakąś muzykę z ogródka, na początku myślałam, że to Olga robi sobie wieczorną imprezkę dla siebie, ale zamiast niej zauważyłam tam Marco z gitarą. Byłam na niego taka wściekła, ale jak go zobaczyłam pod tym oknem, jak się stara to poczułam się tak jak kiedyś, na szczęście opamiętałam się i zaczęłam na niego wrzeszczeć z góry, żeby sobie poszedł. Ten niestety mnie nie słuchał i nie raczył odchodzić, a za to śpiewał głośniej i głośniej. Na szczęście po chwili w ogródku zjawił się ojciec Violetty i go przegonił. Trzeba przyznać, że wyglądało to całkiem zabawnie. Dziewczyny potem pytały mnie czy wszystko w porządku, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać, nie dzisiaj i nie teraz. Postanowiłyśmy włączyć sobie kolejny film, nie mogłam się na nim skupić. Może nie powinnam tak naskakiwać na Marco? Nie wiedziałam co robić, z jednej strony bardzo go kochałam, ale już wcześniej coś się między nami psuło. Nawet nie dałam mu szansy wytłumaczyć się, wiem, że na pewno bynajmniej na razie nie będziemy parą, nie po tym co mi zrobił, ale nie zmienię tego, że jest dla mnie cholernie ważny i byśmy mogli spróbować się przyjaźnić. Porozmawiam z nim w poniedziałek. Z zamyśleń wyrwał mnie telefon od Ally, płakała, z ledwością wypowiadała się przez komórkę, a po chwili i z moich oczu popłynęły łzy.Dziewczyny patrzyły na mnie, a ja nie mogłam z siebie wydusić słowa. Tylko przytuliłam się do Violi i powiedziałam, że strasznie mi przykro, a ona ani żadna z dziewczyn nie wiedziała o co chodzi.
Ally:
W domu było włamanie, na nieszczęście ja i Leon byliśmy akurat w środku. Nie mieliśmy czasu nawet zadzwonić po policję. Ten złodziej najpierw złapał mnie i przyłożył mi nóż do gardła, tak strasznie się bałam, Leon krzyczał, ale wszędzie było ciemno i nic nie widziałam, po chwili jedynie poczułam, że nie jestem już trzymana i usłyszałam trzask, tylko nie wiedziałam co się stało. Po chwili ktoś zapalił światło, była to Angie z tatą, złodziej wybił szybę i uciekł, a ja zobaczyłam na podłodze Leona we krwi, on miał rozbitą głowę. Tata od razu wezwał pogotowie. Teraz wszyscy siedzimy w szpitalu, Leon ma przeprowadzany zabieg, lekarze mówią, że mocno uderzył o coś głową. Dopiero zdaje sobie sprawę z tego, że on mnie uratował, gdyby nie on nie wiem jak to by się skończyło. Przeze mnie on znowu jest w szpitalu. Zadzwoniłam już do Diego i Fran. Powiedzieli, że zaraz przyjdą.
Marco:
Miałem nadzieję, że po tym jak zaśpiewam dla Fran to mi przebaczy, wiem bylem głupi, ale ona jest dla mnie najważniejsza i nie potrafię bez niej żyć. Chcę być przy niej, przytulać ją, spędzać z nią czas. Tęsknie za nią, ale wiem, że bardzo ją skrzywdziłem. Nigdy nie wybaczę sobie tego, przeze mnie ona teraz cierpi, a ja razem z nią. Wiem jedno, nie mogę odpuścić, jest dla mnie zbyt ważna i będę walczyć. Dam jej na razie czas na przemyślenie, a potem spróbuję z nią porozmawiać.
Angie:
Jesteśmy po raz kolejny w szpitalu u Leona. Trzeba przyznać, że ostatnio szczęście mu nie dopisuje. Jak zobaczyłam go całego we krwi leżącego na podłodze zrozumiałam, że on jest dla mnie jak syn. Przez ten czas naprawdę się z nim zżyłam i pokochałam jak swoje dziecko, jego i Ally traktuje jak własną rodzinę. To wszystko przeze mnie, ja i Jimi świetnie się bawiliśmy, a do domu wszedł złodziej, który napadł na dwójkę domowników. Na szczęście Leonowi nic groźnego się nie stało, ale w szpitalu spędzi kilka dni po zabiegu. Nie mogę patrzeć jak Ally mocno płacze. Teraz doszli jeszcze Francesca i Diego, wszyscy są załamani. traktują się już jak rodzeństwo. Przez ten krótki czas Leon i Diego odbudowali swoją starą przyjaźń, Ally mocno zaprzyjaźniła się z Fran i wszyscy tworzą zgraną grupkę i kiedy zaczyna się wszystko układać to musi się coś stać. Mogłam szybciej wrócić do tego domu, może nic takiego by się nie wydarzyło.
- Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie Jimi
- Wiem, wszystko jest dobrze kiedy jesteś przy mnie.- odpowiedziałam wtulając się w niego.
- Kocham cię.- powiedział
- Ej dobra możecie przestać?- spytał Diego i wszyscy się uśmiechnęliśmy.
Violetta:
Zdziwiło mnie zachowanie Fran, zresztą tak jak inne dziewczyny. Odebrała telefon i zaczęła płakać, wydusiła z siebie tylko słowa: Przykro mi. Nie wiedziałam o co jej chodzi, po chwili powiedziała, że musi już iść i nawet nie wytłumaczyła nam dlaczego. Zaczynam się o nią coraz bardziej martwić, najpierw sprawa z Marco teraz to, muszę jej pomóc, ale najpierw dowiedzieć się o co chodzi. Dziewczyny już śpią tylko ja nie mogę. Wstałam z łóżka i zasiadłam po cichu do biurka, zapaliłam lampkę i zaczęłam pisać w pamiętniku:
Drogi Pamiętniku!
Dawno tu nie pisałam, ale jakoś się ni składało. Dziewczyny są u mnie i śpią, a ja jakoś nie mogę. Myślę o Francesce, dziwnie się ostatnio zachowuje i nikomu nie mówi dlaczego. Chciałabym, żeby teraz przy mnie był Leon. Nawet nie wiem czy jest w Buenos czy nie, po ostatnim występie w studio nikt go nie widział. No chyba, że może Fran, ale ona nic nie mówi. Nie ma pojęcia co robić, gdyby tu była moja mama na pewno by mi doradziła. Tęsknie za nią. Angie też nie widziałam od czasu kiedy wyszła od nas w pośpiechu, nawet nie zadzwoniła. Nic nie rozumiem...
Zamknęłam pamiętnik i położyłam się do łóżka.
- Violu?- usłyszałam głos Cami.
- Cami? To ty nie śpisz? Dlaczego nic nie mówiłaś?- zadawałam pytania po kolei.
- Nie chciałam ci przeszkadzać. Jak myślisz co stało się z Fran? Od dawna wydaje mi się, że coś ukrywa.- powiedziała zmartwiona dziewczyna.
- Nie wiem co się stało, ale się dowiem. Też myślę, że nie mówi nam całej prawdy.- odpowiedziałam.
- Musimy z nią pogadać, ale teraz lepiej chodźmy spać, bo pobudzimy dziewczyny. -powiedziała Cami.
- Masz rację, ale najpierw mam pewien pomysł.-powiedziałam z uśmiechem.
- Jaki?- spytała zaciekawiona Cami.
Razem z Camilą zrobiłyśmy dziewczynom wąsy, brodę i długą brew bitą śmietaną, aż dziwne, że się nie przebudziły, bo strasznie się przy tym śmiałyśmy. Na koniec zrobiłyśmy im fotki, aby to im jutro pokazać i położyłyśmy się z powrotem do łóżek.
- No to dobranoc.- powiedziałam
- Dobranoc. Tym bardziej, że to może być nasza ostatnia.- powiedziała dziewczyna.
- Co?- spytałam.
- No nie wiesz jak jutro zareaguje Ludmi jak to zobaczy.- obie zaczęłyśmy się śmiać, a potem zasnęłyśmy.
-------------------------------------------------
Rozdział jednak dzisiaj, bo wczoraj nie miałam za wiele czasu. Szkoda, że pod poprzednim rozdziałem nie było żadnego komentarza ;c Jeśli czytacie to naprawdę chociaż z anonimka jedno słowo po sobie zostawcie, dla mnie to znaczy bardzo dużo, wtedy wiem, że ktoś to czyta i nie piszę dla siebie :-)
4 maja 2014
Rozdział 9
Francesca:
Jakoś wyszło, że zostałam na drugą noc u Leona i Ally, moi rodzice zgodzili się bez przeszkód, znają Leona już od dawna. Mam milion połączeń od Violi, Cami, no i od Marco. Z dziewczynami zobaczę się potem, a z moim byłym chłopakiem nie mam ochoty rozmawiać, bynajmniej na razie. Świetnie bawię się w towarzystwie Leona, Ally i Diego, czuję się przy nich swobodnie jakby byli moim rodzeństwem, fajnie by było. Wracamy do rzeczywistości, studio, dom i nauka, oj piżama party będę tęsknić, ale pewnie nie na długo. Na weekend jak to jeszcze aktualne z Camilą miałyśmy przyjść do Violi, weekend, zaraz przecież dzisiaj sobota, kompletnie straciłam poczucie czasu. Więc do studio dopiero za dwa dni, to dobrze. Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam do siebie do domu, Diego zrobił to samo.
Violetta:
Nie zmrużyłam oka przez całą noc, ciągle w głowie siedzi mi Leon. Nigdy o nim nie zapomnę, za bardzo był i jest dla mnie ważny, ale ja dla niego już pewnie nic nie znaczę, ciekawe czy kiedyś w ogóle znaczyłam. Wczoraj wyszedł jak gdyby nigdy nic i nawet nie pokazał się po występie, zwykły tchórz! Szkoda, że z takimi ładnymi oczyma, przestań Violu tak myśleć, Leon o tobie zapomniał to ty też musisz. Gadałam do siebie w myślach, dziwne. Mam pomysł zadzwonię do dziewczyn, bo w końcu miały dziś w paść do mnie na piżama party. Ciekawe czy Fran wreszcie odbierze?
Kilkanaście minut później:
Fran odebrała na szczęście. Potem nam opowie co się stało i, dlaczego wczoraj nie pojawiła się w studio, nie licząc występu Leona oczywiście. Moje przyjaciółki wpadną o 18, a może by tak zaprosić jeszcze Ludmi i Naty. Tak to dobry pomysł. Już do nich dzwonię.
Federico:
Jestem zakochany w Ludmile, a ona we mnie, ale pytanie dlaczego my nie jesteśmy razem? Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu dziewczyna mnie unika, ale nie mam pojęcia dlaczego. Violetta powiedziała, że dzisiaj tutaj przyjdzie z dziewczynami, to może uda mi się z nią porozmawiać. Jeśli mi się nie uda to poradzę się Violetty, na nią zawsze mogę liczyć. Kiedyś byłem w niej zakochany, ale wtedy był Leon i był Tomas, następnie wyjechałem i wróciłem, a teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi na świecie. Teraz lecę, bo umówiłem się z Marco, ma jakąś sprawę do mnie, ciekawe o co chodzi.
Angie:
Jestem na zakupach, okazało się, że czwórka przyjaciół potrafi wyjeść wszystko z lodówki w zaledwie dwa dni. Szkoda tylko, że nie śpieszyło im się do posprzątania, ale jakoś nie potrafię być na nich zła. Tak świetnie się razem dogadują, dla mnie wręcz nieprawdopodobne, a zwłaszcza przyjaźń Diega z Leonem. Wygląda na to, że cuda się zdarzają. Razem Jimim postanowiliśmy ostać na stałe w BA i adoptować Leona, w końcu chłopak ma 17 lat, a tak to staniemy się jego opiekunami prawnymi, bo na razie są nimi jego biologiczni rodzice. Tak chodzę po markecie i rozmyślam i nagle na kogoś wpadłam.
- Uważaj jak chodzisz człowieku!- wykrzyczałam zdenerwowana
- Ja! To pani chodzi jak....- nie dokończył zdania, bo zobaczył, że to ja
- German? Witaj.- powiedziałam do szwagra
- Angie. Przepraszam za mój wybuch.- powiedział German
- Jasne, ja też przepraszam.-powiedziałam to tylko z grzeczności
- Dawno się nie widzieliśmy.- zaczął temat German
- Tak, kilka miesięcy. Co tam u ciebie? Co ty w ogóle robisz na zakupach?- spytałam zdziwiona, bo to obowiązki Olgi
- Olga mnie wysłała, bo mówi, że z wszystkim się nie wyrobi.-tłumaczył German
- Tak, jasne, ale teraz przepraszam, muszę już iść.- nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nadal mam do niego urazę jak oszukiwał mnie i Violettę udając Jeremiasha. Chyba nigdy już mu tego nie zapomnę.
- To do zobaczenia Angie.- powiedział uśmiechnięty
- Do zobaczenia.- powiedziałam
Wyszłam z marketu, a tam czekał na mnie mój narzeczony. Właśnie wypada go przedstawić Violetcie i przy okazji Germanowi i reszcie, muszę zorganizować takie rodzinne spotkanie. Jimi zaprosił mnie na obiad, od razu podzieliłam się z nim pomysłem, aby przedstawić go mojej siostrzenicy, a on bardzo się ucieszył. Dyskutowaliśmy też o Leonie, okazało się, że przyznano nam opiekę nad nim, aż skończy 18 lat. Postanowiliśmy, że powiemy mu to wieczorem, a przy okazji chcemy z nim porozmawiać, że nie może tak ukrywać się wieczność przed przyjaciółmi i nawet skoro jest na wózku to nadal jest dla nich tym samym Leonem. Potem poszliśmy jeszcze na romantyczny spacer, ten dzień szybko zleciał, zaraz będziemy musieli wracać do domu, bo Ally i Leon nie dostali obiadu, a na kolację dopóki nie przyjedziemy też nic nie mają, zakomunikowałam mojemu narzeczonemu, dziwne nazywam go tak chociaż jeszcze mi się nie oświadczył. Jimi spojrzał na mnie i powiedział, że jeszcze chwilę, usiedliśmy nad brzegiem jeziora i tak minęła kolejna godzina.
- Dobrze Jimi, teraz naprawdę musimy wracać.- wstałam i chciałam iść dalej, ale Jimi stanął przede mną i spojrzał prosto w oczy, a po chwili...
W tym samym czasie:
Violetta:
Przed chwilą przyszły dziewczyny, przebrałyśmy się w piżamy i wieczór zaczęłyśmy oczywiście od śpiewania potem przyszedł właściwy czas na plotkowanie. Francesca wytłumaczyła nam jak zachował się wobec niej Marco, nie docierało to do nas przez chwilę, bo Marco strasznie kochał Fran i od początku za nią szalał. Najgorsze jest to, że Francesca została z tym sama, a ja jej nie pomogłam, a wiedziałam, że coś się stało. Fran nie chciała już o tym gadać więc ja zaczęłam temat, który mnie dręczy, a chodzi mi tu o Leona. Dziewczyny mówiły, że same były bardzo zaskoczone jak go zobaczyły, ale widziałam, że Fran kituje i nie mówi całej prawdy.
- Fran, ty czasem czegoś nie wiesz?-spytałam
- Nie, a czemu mnie pytasz?- odpowiedziała, ale widziałam po jej oczach, że coś ukrywa i dziewczyny chyba też to zauważyły
- Francesca wiesz, że nam możesz zaufać? Przecież widzimy, że coś kręcisz.- do akcji wkroczyła Camila
- Ja naprawdę nic nie wiem. Przecież nie kontaktowałam się z Leonem.- odpuściłyśmy chociaż nadal jej nie wierzyłyśmy.
Przez resztę wieczoru postanowiłyśmy nie rozmawiać o chłopakach tylko dobrze się bawić. Najpierw wybrałyśmy się do kuchni po tort czekoladowy i lody, a następnie u mnie w pokoju puściłyśmy sobie film.
Marco:
Właśnie wracam ze spotkania z Fede, powiedział mi, że dziewczyny są u Violetty na noc. Mam nadzieję, że Fran w poniedziałek przyjdzie do studio, bo za nią tęsknie. Cały czas łudzę się, że mi wybaczy i jeszcze będziemy razem szczęśliwi jak jeszcze niedawno. Pamiętam jak ją po raz pierwszy widziałem na portalu You Mix, już wtedy oczarowała mnie swoim talentem i nigdy nie przypuszczałem, że zwróci uwagę na takiego chłopaka jak ja, ale ja musiałem wszystko zniszczyć. Byłem najszczęśliwszy na świecie kiedy zaśpiewała ze mną na karaoke "Junto a ti", to był magiczny moment, już wtedy moje serce należało do niej. Wspominając przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
Francesca:
Głupio się czułam okłamując dziewczyny w sprawie Leona, ale ja nie mogłam im powiedzieć prawdy. Wiem, że mi nie uwierzyły, ale ważne, że nie zadają już pytań, bobym nie wytrzymała i wszystko wygadała, a wtedy Leon by się na mnie wściekł. Po zjedzeniu toru i lodów oraz oglądnięciu filmu, stoczyłyśmy bitwę na poduszki. Bawiłam się fantastycznie, ale mój dobry humor odszedł gdy razem z dziewczynami wyjrzałam przez okno.
Leon:
Gdzie ta Angie z zakupami? Ja i Ally zaraz tu z głodu padniemy. Nie ma też Jimiego to pewnie poszli na jakiś romantyczny obiadek i spacerek, a o nas to zapomnieli. Nie, żeby coś ja bardzo się cieszę, że im się układa, ale no ludzie w lodówce nic nie ma. Marudziłem Ally, a ta się ze mnie tylko naśmiewała. Wziąłem gitarę i zacząłem grać na niej byle jaką melodię, a Ally zaczęła do niej śpiewać piosenkę o głodzie jaki czujemy, w pewnych momentach już sami z siebie nie mogliśmy. Po skończonej piosence zaczęliśmy się strasznie śmiać, a ja już nie mogłem wytrzymać z bólu brzucha. Po chwili ucichliśmy, a zaraz potem dobiegł do nas dźwięk z góry, oboje zamarliśmy, na górze ktoś stłukł szybę, a to znaczy, że w domu jest włamywacz, ale co my mamy robić? Zanim zdążyliśmy zadzwonić po policję, mężczyzna naszedł nas od tyłu i...
-----------------------------------------------------
Jak podoba wam się rozdział? Okazuje się, że największa wenę mam o 2 w nocy xd Proszę o chociaż jedno słowo w komentarzu, to dla mnie znak, że czytacie i większa mobilizacja do pisania kolejnego rozdziału.
Jakoś wyszło, że zostałam na drugą noc u Leona i Ally, moi rodzice zgodzili się bez przeszkód, znają Leona już od dawna. Mam milion połączeń od Violi, Cami, no i od Marco. Z dziewczynami zobaczę się potem, a z moim byłym chłopakiem nie mam ochoty rozmawiać, bynajmniej na razie. Świetnie bawię się w towarzystwie Leona, Ally i Diego, czuję się przy nich swobodnie jakby byli moim rodzeństwem, fajnie by było. Wracamy do rzeczywistości, studio, dom i nauka, oj piżama party będę tęsknić, ale pewnie nie na długo. Na weekend jak to jeszcze aktualne z Camilą miałyśmy przyjść do Violi, weekend, zaraz przecież dzisiaj sobota, kompletnie straciłam poczucie czasu. Więc do studio dopiero za dwa dni, to dobrze. Pożegnałam się z przyjaciółmi i poszłam do siebie do domu, Diego zrobił to samo.
Violetta:
Nie zmrużyłam oka przez całą noc, ciągle w głowie siedzi mi Leon. Nigdy o nim nie zapomnę, za bardzo był i jest dla mnie ważny, ale ja dla niego już pewnie nic nie znaczę, ciekawe czy kiedyś w ogóle znaczyłam. Wczoraj wyszedł jak gdyby nigdy nic i nawet nie pokazał się po występie, zwykły tchórz! Szkoda, że z takimi ładnymi oczyma, przestań Violu tak myśleć, Leon o tobie zapomniał to ty też musisz. Gadałam do siebie w myślach, dziwne. Mam pomysł zadzwonię do dziewczyn, bo w końcu miały dziś w paść do mnie na piżama party. Ciekawe czy Fran wreszcie odbierze?
Kilkanaście minut później:
Fran odebrała na szczęście. Potem nam opowie co się stało i, dlaczego wczoraj nie pojawiła się w studio, nie licząc występu Leona oczywiście. Moje przyjaciółki wpadną o 18, a może by tak zaprosić jeszcze Ludmi i Naty. Tak to dobry pomysł. Już do nich dzwonię.
Federico:
Jestem zakochany w Ludmile, a ona we mnie, ale pytanie dlaczego my nie jesteśmy razem? Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu dziewczyna mnie unika, ale nie mam pojęcia dlaczego. Violetta powiedziała, że dzisiaj tutaj przyjdzie z dziewczynami, to może uda mi się z nią porozmawiać. Jeśli mi się nie uda to poradzę się Violetty, na nią zawsze mogę liczyć. Kiedyś byłem w niej zakochany, ale wtedy był Leon i był Tomas, następnie wyjechałem i wróciłem, a teraz jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi na świecie. Teraz lecę, bo umówiłem się z Marco, ma jakąś sprawę do mnie, ciekawe o co chodzi.
Angie:
Jestem na zakupach, okazało się, że czwórka przyjaciół potrafi wyjeść wszystko z lodówki w zaledwie dwa dni. Szkoda tylko, że nie śpieszyło im się do posprzątania, ale jakoś nie potrafię być na nich zła. Tak świetnie się razem dogadują, dla mnie wręcz nieprawdopodobne, a zwłaszcza przyjaźń Diega z Leonem. Wygląda na to, że cuda się zdarzają. Razem Jimim postanowiliśmy ostać na stałe w BA i adoptować Leona, w końcu chłopak ma 17 lat, a tak to staniemy się jego opiekunami prawnymi, bo na razie są nimi jego biologiczni rodzice. Tak chodzę po markecie i rozmyślam i nagle na kogoś wpadłam.
- Uważaj jak chodzisz człowieku!- wykrzyczałam zdenerwowana
- Ja! To pani chodzi jak....- nie dokończył zdania, bo zobaczył, że to ja
- German? Witaj.- powiedziałam do szwagra
- Angie. Przepraszam za mój wybuch.- powiedział German
- Jasne, ja też przepraszam.-powiedziałam to tylko z grzeczności
- Dawno się nie widzieliśmy.- zaczął temat German
- Tak, kilka miesięcy. Co tam u ciebie? Co ty w ogóle robisz na zakupach?- spytałam zdziwiona, bo to obowiązki Olgi
- Olga mnie wysłała, bo mówi, że z wszystkim się nie wyrobi.-tłumaczył German
- Tak, jasne, ale teraz przepraszam, muszę już iść.- nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nadal mam do niego urazę jak oszukiwał mnie i Violettę udając Jeremiasha. Chyba nigdy już mu tego nie zapomnę.
- To do zobaczenia Angie.- powiedział uśmiechnięty
- Do zobaczenia.- powiedziałam
Wyszłam z marketu, a tam czekał na mnie mój narzeczony. Właśnie wypada go przedstawić Violetcie i przy okazji Germanowi i reszcie, muszę zorganizować takie rodzinne spotkanie. Jimi zaprosił mnie na obiad, od razu podzieliłam się z nim pomysłem, aby przedstawić go mojej siostrzenicy, a on bardzo się ucieszył. Dyskutowaliśmy też o Leonie, okazało się, że przyznano nam opiekę nad nim, aż skończy 18 lat. Postanowiliśmy, że powiemy mu to wieczorem, a przy okazji chcemy z nim porozmawiać, że nie może tak ukrywać się wieczność przed przyjaciółmi i nawet skoro jest na wózku to nadal jest dla nich tym samym Leonem. Potem poszliśmy jeszcze na romantyczny spacer, ten dzień szybko zleciał, zaraz będziemy musieli wracać do domu, bo Ally i Leon nie dostali obiadu, a na kolację dopóki nie przyjedziemy też nic nie mają, zakomunikowałam mojemu narzeczonemu, dziwne nazywam go tak chociaż jeszcze mi się nie oświadczył. Jimi spojrzał na mnie i powiedział, że jeszcze chwilę, usiedliśmy nad brzegiem jeziora i tak minęła kolejna godzina.
- Dobrze Jimi, teraz naprawdę musimy wracać.- wstałam i chciałam iść dalej, ale Jimi stanął przede mną i spojrzał prosto w oczy, a po chwili...
W tym samym czasie:
Violetta:
Przed chwilą przyszły dziewczyny, przebrałyśmy się w piżamy i wieczór zaczęłyśmy oczywiście od śpiewania potem przyszedł właściwy czas na plotkowanie. Francesca wytłumaczyła nam jak zachował się wobec niej Marco, nie docierało to do nas przez chwilę, bo Marco strasznie kochał Fran i od początku za nią szalał. Najgorsze jest to, że Francesca została z tym sama, a ja jej nie pomogłam, a wiedziałam, że coś się stało. Fran nie chciała już o tym gadać więc ja zaczęłam temat, który mnie dręczy, a chodzi mi tu o Leona. Dziewczyny mówiły, że same były bardzo zaskoczone jak go zobaczyły, ale widziałam, że Fran kituje i nie mówi całej prawdy.
- Fran, ty czasem czegoś nie wiesz?-spytałam
- Nie, a czemu mnie pytasz?- odpowiedziała, ale widziałam po jej oczach, że coś ukrywa i dziewczyny chyba też to zauważyły
- Francesca wiesz, że nam możesz zaufać? Przecież widzimy, że coś kręcisz.- do akcji wkroczyła Camila
- Ja naprawdę nic nie wiem. Przecież nie kontaktowałam się z Leonem.- odpuściłyśmy chociaż nadal jej nie wierzyłyśmy.
Przez resztę wieczoru postanowiłyśmy nie rozmawiać o chłopakach tylko dobrze się bawić. Najpierw wybrałyśmy się do kuchni po tort czekoladowy i lody, a następnie u mnie w pokoju puściłyśmy sobie film.
Marco:
Właśnie wracam ze spotkania z Fede, powiedział mi, że dziewczyny są u Violetty na noc. Mam nadzieję, że Fran w poniedziałek przyjdzie do studio, bo za nią tęsknie. Cały czas łudzę się, że mi wybaczy i jeszcze będziemy razem szczęśliwi jak jeszcze niedawno. Pamiętam jak ją po raz pierwszy widziałem na portalu You Mix, już wtedy oczarowała mnie swoim talentem i nigdy nie przypuszczałem, że zwróci uwagę na takiego chłopaka jak ja, ale ja musiałem wszystko zniszczyć. Byłem najszczęśliwszy na świecie kiedy zaśpiewała ze mną na karaoke "Junto a ti", to był magiczny moment, już wtedy moje serce należało do niej. Wspominając przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
Francesca:
Głupio się czułam okłamując dziewczyny w sprawie Leona, ale ja nie mogłam im powiedzieć prawdy. Wiem, że mi nie uwierzyły, ale ważne, że nie zadają już pytań, bobym nie wytrzymała i wszystko wygadała, a wtedy Leon by się na mnie wściekł. Po zjedzeniu toru i lodów oraz oglądnięciu filmu, stoczyłyśmy bitwę na poduszki. Bawiłam się fantastycznie, ale mój dobry humor odszedł gdy razem z dziewczynami wyjrzałam przez okno.
Leon:
Gdzie ta Angie z zakupami? Ja i Ally zaraz tu z głodu padniemy. Nie ma też Jimiego to pewnie poszli na jakiś romantyczny obiadek i spacerek, a o nas to zapomnieli. Nie, żeby coś ja bardzo się cieszę, że im się układa, ale no ludzie w lodówce nic nie ma. Marudziłem Ally, a ta się ze mnie tylko naśmiewała. Wziąłem gitarę i zacząłem grać na niej byle jaką melodię, a Ally zaczęła do niej śpiewać piosenkę o głodzie jaki czujemy, w pewnych momentach już sami z siebie nie mogliśmy. Po skończonej piosence zaczęliśmy się strasznie śmiać, a ja już nie mogłem wytrzymać z bólu brzucha. Po chwili ucichliśmy, a zaraz potem dobiegł do nas dźwięk z góry, oboje zamarliśmy, na górze ktoś stłukł szybę, a to znaczy, że w domu jest włamywacz, ale co my mamy robić? Zanim zdążyliśmy zadzwonić po policję, mężczyzna naszedł nas od tyłu i...
-----------------------------------------------------
Jak podoba wam się rozdział? Okazuje się, że największa wenę mam o 2 w nocy xd Proszę o chociaż jedno słowo w komentarzu, to dla mnie znak, że czytacie i większa mobilizacja do pisania kolejnego rozdziału.
2 maja 2014
Rozdział 8
Leon:
Przecież to jest Francesca. Chciałem do niej podejść i spytać co się stało, ale zapomniałem, że jestem na wózku. Nie chcę, żeby mnie zobaczyła w takim stanie, sama nie jest w najlepszym. Próbowałem odejść i zostać niezauważony, ale było za późno. Fran podniosła głowę do góry i patrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczyma. Widać, że na początku mnie nie poznała, ale po chwili podbiegła do mnie.
-Leon, to ty?- zapytała smutnym głosem
- Tak.- powiedziałem cicho
- Ale jak? Co się stało?- dziewczyna była w lekkim szoku i nie wiedziała co powiedzieć
- Fran nie teraz. Potem ci powiem. Lepiej powiedz, co ci się stało? Dlaczego jesteś sama na dworzu o tak późnej porze? Dlaczego płaczesz?- zapytałem moją przyjaciółkę. Byłem strasznie zmartwiony.
- Dobrze wiesz, że mogę spytać o to samo ciebie, ale nie mam siły.- Fran rozpłakała się jeszcze bardziej
- Mam pomysł. Pójdziesz ze mną do domu i zostaniesz na noc. Może być?- zaproponowałem. Nie chciałem, żeby wracała sama do domu. Martwiłem się o nią i zapomniałem już chociaż na chwilę o sprawie z Diego.
- Nie. Nie będę ci robić kłopotu.- dziewczyna już chciała odejść, ale ją zatrzymałem
- Fran, proszę. Nie robię tego tylko dla ciebie, ale i dla siebie.- nalegałem
- Dobrze.
Wybraliśmy się z Fran do domu. Dziewczyna była zaskoczona, że mieszkam z Angie. W nocy jej wszystko wytłumaczyłem co działo się u mnie przez ostatni okres, a ona mi co działo się w studiu i, dlaczego jest taka smutna. Gdybym mógł to bym zrobił coś Marco za to jak potraktował Fran, ale wiem, że to i tak nic nie da. O jakiejś 4 nad ranem z Fran poszliśmy się położyć. Angie z Jimim przygotowali jej pokój gościnny i zadzwonili do jej rodziców. O, dziwo wcale się nie martwili o swoją córkę. Byłem wyczerpany dniem i od razu zasnąłem.
Francesca:
Wiem, miałam położyć się spać i tak też zrobiłam, ale nie mogłam zasnąć i wyszłam z domu. Szłam przed siebie, nie wiedząc gdzie idę, znalazłam się w parku. Z mojej bezsilności popłakałam się, ale nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. To był Leon, ale na wózku inwalidzkim. W tym momencie nie wiedziałam co robić, rozpłakałam się jeszcze bardziej. Brakowało mi go, wziął mnie do swojego nowego domu, a co mnie zdziwiło nie mieszkał z rodzicami tylko z Angie, szefem wytwórni i chyba jego córką. Zrozumiałam wszystko po opowiedzeniu przez Leona całej jego historii. Muszę przyznać, że zrobiło mi się strasznie przykro. Dotarło do mnie jaki Diego jest naprawdę, a Leon go cały czas bronił, nie rozumiem go. Kiedy powiedziałam Leonowi co zrobił Marco, poczułam się trochę lżej. Przyjaciel mnie pocieszył, starał wytłumaczyć chociaż było widać, że sam nie rozumiał Marco, a na końcu mnie przytulił. Nie przypuszczałam, że aż tak mi go brakowało. Obiecałam chłopakowi, że nie powiem nikomu, że jest inwalidą i przebywa w BA. Późno poszłam spać i tym razem od razu zasnęłam.
Kolejny dzień:
Diego:
Dzisiaj mam występ przed szefem You Mix, będzie nagrywany na żywo. Strasznie się stresuję. Zwykle przed występami jestem szczęśliwy, ale jak mam taki być skoro straciłem najlepszego przyjaciela. Leon nie odbiera ode mnie telefonów, on mi tego nigdy nie wybaczy. W dodatku zerwałem z Violettą, ale nie miałem innego wyboru, to by było nie fair w stosunku do niej i do Leona. Gdybym wtedy nie zrobił tego co zrobiłem, nigdy by ze sobą nie zerwali, a Leon nie byłby kaleką. Na domiar złego teraz nawet śpiewać nie może, aby nie stracić głosu. Cały czas łudzę się, że on mi wybaczy i dalej będziemy tworzyć z Ally zgraną paczkę.
Violetta:
Nie mogę nigdzie znaleźć Fran, a tak bardzo chciałam z nią porozmawiać, zaraz zaczyna zajęcia powinna już być, ona nigdy się nie spóźnia, musiało coś się stać.
- Cami!- zawołałam dziewczynę
- Viola. Coś się stało?- zapytała mnie
- Zaraz ci wszystko powiem, ale nie widziałaś nigdzie Francesci?- spytałam z nadzieją, że powie, że tak
- Nie. Myślałam, że jest z tobą.- no to teraz zaczynam się już martwić
- Trzeba do niej zadzwonić i dowiedzieć co się stało.- stwierdziłam
- Masz rację. To dzwonię.- powiedziała Cami, a po chwili dodała- Ma wyłączony telefon.
- Może zaspała?- próbowałam sobie jakoś tłumaczyć, że nie ma w szkole mojej przyjaciółki.
- Pewnie tak, ale mów Violu czemu jesteś taka smutna.- powiedziała zaniepokojona Camila
Powiedziałam wszystko Camili, a ona próbowała mnie jakoś pocieszyć, niestety nie udawało jej się to za bardzo. Od tego zawsze była Fran, ale jej nie ma i nie mam pojęcia co się z nią dzieje. Może naprawdę zaspała, a może miała jakiś wypadek? Nie, Violetta, nawet o tym nie myśl! Mówiłam sama do siebie w myślach. Od dłuższego czasu pierwszy raz poczułam, że brakuje mi Leona, tych jego silnych ramion, zapachu jego perfum i tego, żeby mnie pocieszył i przytulił, on był w tym najlepszy. Zawsze potrafił mnie zrozumieć i doradzić, gdy byłam z Diego czułam, że on też może, ale to i tak nie było to samo, a teraz straciłam i jednego i drugiego. Boli mnie to, że Diego ze mną zerwał i to nie wiem dlaczego.
Francesca:
Obudziłam się i w pierwszym momencie nie wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia i nocy. Jestem bardzo wdzięczna Leonowi, że mi pomógł, tego właśnie potrzebowałam. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół, okazało się, że wszyscy są przy stole i czekają tylko na mnie ze śniadaniem. Postanowiłam już wczoraj, że nie pójdę dziś do studia, a dzień chcę spędzić z Leonem i Ally przy okazji, jest bardzo fajna, i dogadałyśmy się od razu. Zapomniałam o swoich problemach, razem śmialiśmy się i wygłupialiśmy, czułam się tak jak od dawna się nie czułam, nawet przy Marco, Violi i Cami. Podziwiam Leona, że ma tyle siły: nie może chodzić, tańczyć, najlepszy przyjaciel go oszukał, przez jakiś czas nie może śpiewać, a on i tak potrafi się uśmiechnąć. Tęskniłam za nim, jest dla mnie jak rodzina.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Jimi kazał nam przyjść do studia obejrzeć występ Diego, Leon sprzeciwiał się temu z dwóch powodów, pierwszy był taki, że nie chciał oglądać Diega, a drugi, że w taki sposób zobaczyliby go wszyscy w studiu na wózku inwalidzkim. Jimi jednak powiedział, że nie kazałby mu tego robić, ale nagrywają teledysk i lepiej, żeby nikt nie widział, że ci którzy śpiewają o przyjaźni są dla siebie wrogami. Powiedział jednak, że nie musi się pokazywać i schowa się gdzieś. Ja i Ally pójdziemy z nim, też wolę zostać nie zauważona, zwłaszcza przez Marco. Poszliśmy więc na występ, ale Diego nie pojawiał się przez dłuższy czas, a Jimi i szef You Mix zaczęli się denerwować.
- Słuchajcie jeżeli zaraz ktoś nie wejdzie na tę scenę to Diego nie będzie mógł nagrać teledysku, ani więcej wystąpić dla You Mix, Fernandez bardzo się wkurzył (szef You Mix).- zakomunikował nam Jimi. Wszyscy byliśmy bardzo zmartwieni, a zwłaszcza Leon.
Diego:
Dostałem telefon od mamy, że miała wypadek, musiałem do niej pojechać, już nie ważne czy wywalą mnie z You Mix, nie mogłem jej zostawić. Na miejscu na szczęście okazało się, że to nic poważnego, ale i tak byłem już na swój występ spóźniony jakieś pół godziny. Jimi mnie zabije, Fernandez przyleciał, aż z końca Argentyny, żeby zobaczyć ten występ. Mogę się już pożegnać z karierą, mam milion nieodebranych wiadomości. Pojadę tam, może coś da się jeszcze zrobić.
Jimi:
Co ten Diego wyprawia? Nie może sobie tak po prostu nie przychodzić na koncerty, będę zmuszony zerwać z nim umowę, nie mogę traktować takich zachowań, ale mniejsza o to, Fernandez jest wściekły i ktoś musi wyjść na scenę. Co on sobie teraz pomyśli? Jest tylko jedna osoba, która dorówna talentowi Diego, a jest i lepsza, ale nie może śpiewać. Nie ma pojęcia co robić. Angie pojechała już szukać Diego, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Fernandez i telewizja chcieli już wychodzić, ale kurtyny się odsłoniły, a na scenie był Leon. Przecież on nie może śpiewać, co on wyrabia? Nie ma dość, że nigdy nie zatańczy to teraz jeszcze głos chce stracić, nie rozumiem tego człowieka. Nagle podbiegły do mnie dziewczyny.
- Tato, my próbowałyśmy go jakoś powstrzymać, ale on za wszelką cenę chce uratować Diego.- powiedziała moja córka
- Dobrze już dobrze, ale czy on nie rozumie, że może stracić głos już na zawsze.- powiedziałam
- Nie wiemy, kazał nam pomóc mu usiąść na krześle, bo nie chciał, żeby ktoś zobaczył, że nie chodzi i nic nie mogłyśmy zrobić.- mówiła Francesca
Dalej przestaliśmy rozmawiać, aby posłuchać piosenki Leona, wyszło mu świetnie, po chwili so sali wbiegł Diego.
- Jimi przepraszam, moja mama miała wypadek.- tłumaczył się chłopak
- O tym porozmawiamy potem, an razie masz wielkie szczęście, że masz takiego przyjaciela.- powiedziałem chłopakowi
- Co?- Diego dopiero spojrzał kto jest na scenie i dodał- Przecież on nie może śpiewać.
- Widać jesteś więcej warty niż jego głos.- powiedziała Ally, a Diego nie odzywał się już więcej
Violetta:
Przyszłam na występ Diego, a on nie przychodził, jak wreszcie kurtyny się odsłoniły na scenie siedział Leon. Jak ja go dawno nie wiedziałam. Niby wszystko było z nim ok, ale wyglądał jakoś inaczej, brakowało tej jego iskierki w oku, która kiedyś go nie opuszczała. Wyglądał na zmęczonego i smutnego, na scenie udawał, że wszystko gra, ale ja za bardzo go znałam. Wszyscy byli zdziwieni jak zobaczyli Leona, ale i szczęśliwi, teraz będzie nam mógł wszystko wyjaśnić. Wśród widowni zobaczyłam też Fran obok jakiejś dziewczyny, którą pierwszy raz widziałam na oczy. Moja przyjaciółka była jakaś zestresowana. Po chwili Leon skończył śpiewać, ale o dziwo nie zszedł do nas, tylko gdzieś zniknął za kurtynami. Nikt go nie widział. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dla Leona już nic nie znaczymy. Byłam przygnębiona z tego powodu, tak jak każdy chyba.
Leon:
Wyszedłem na scenę, bo nie chciałem, żeby Diego został wyrzucony z You Mix. Okazało się, że jego mama miała wypadek. Po zaśpiewaniu zaczęło strasznie mnie boleć gardło i z ledwością mówiłem. Ally umówiła mnie już do lekarza. Szybko pojechaliśmy do domu, bo nie chciałem, aby któryś z przyjaciół mnie zobaczył. Siedziałem sobie z dziewczynami w pokoju, podczas gdy Jimi i Angie coś gotowali, po chwili do domu wszedł Diego, żeby ze mną porozmawiać. Dziewczyny zostawiły nas samych. Po tym co Diego mi powiedział zrozumiałem go i postanowiłem dać mu drugą szansę.
- To jak Leon? Wybaczysz mi kiedyś?- spytał smutny Diego
- Diego, nie powiem, że mnie to nie zabolało, ale to nie twoja wina, że nie chodzę i nie możesz się za to obwiniać, bo to po prostu stało się i nikt nie mógł temu zapobiec.- mówiłem te słowa z ledwością, bo gardło strasznie mnie bolało, ale dokończyłem moją mowę- Tak na prawdę wiem, że nie chciałeś, żeby stało się to co się stało i wiem, że żałujesz i nie potrafiłbym ci nie wybaczyć, w końcu jesteś moim bratem,- powiedziałem cicho
- Dziękuje- Diego mnie przytulił, a po jego policzku spłynęła łza, pierwszy raz widzę, żeby on aż tak się wzruszył
- No już, już. Nie rycz jak baba.- oboje się zaśmialiśmy, a po chwili do naszego uścisku doszły Fran i Ally.
- Obiad dzieciaki!- przyszła po nas Angie
Teraz wiem, że naprawdę mogę wszystko zacząć od początku i nawet jak nie będę chodził, tańczył i śpiewał to mam najlepszych przyjaciół na świecie, którzy mnie nie zostawią. Jesteśmy taką jedną rodziną. Nie żałuję, że wszedłem wtedy na scenę i chociażby miałbym już nigdy nie zaśpiewać to warto było.
----------------------------------------------------------
I jak? Podoba wam się rozdział? Wiem, miał być wczoraj, ale byłam na grillu i jak wróciłam wieczorem napisałam połowę i dalej nie miałam pomysłów, dlatego daję wam go dzisiaj. Dziękuje za ponad 500 wyświetleń. Czekam na wasze komentarze :-)
Przecież to jest Francesca. Chciałem do niej podejść i spytać co się stało, ale zapomniałem, że jestem na wózku. Nie chcę, żeby mnie zobaczyła w takim stanie, sama nie jest w najlepszym. Próbowałem odejść i zostać niezauważony, ale było za późno. Fran podniosła głowę do góry i patrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczyma. Widać, że na początku mnie nie poznała, ale po chwili podbiegła do mnie.
-Leon, to ty?- zapytała smutnym głosem
- Tak.- powiedziałem cicho
- Ale jak? Co się stało?- dziewczyna była w lekkim szoku i nie wiedziała co powiedzieć
- Fran nie teraz. Potem ci powiem. Lepiej powiedz, co ci się stało? Dlaczego jesteś sama na dworzu o tak późnej porze? Dlaczego płaczesz?- zapytałem moją przyjaciółkę. Byłem strasznie zmartwiony.
- Dobrze wiesz, że mogę spytać o to samo ciebie, ale nie mam siły.- Fran rozpłakała się jeszcze bardziej
- Mam pomysł. Pójdziesz ze mną do domu i zostaniesz na noc. Może być?- zaproponowałem. Nie chciałem, żeby wracała sama do domu. Martwiłem się o nią i zapomniałem już chociaż na chwilę o sprawie z Diego.
- Nie. Nie będę ci robić kłopotu.- dziewczyna już chciała odejść, ale ją zatrzymałem
- Fran, proszę. Nie robię tego tylko dla ciebie, ale i dla siebie.- nalegałem
- Dobrze.
Wybraliśmy się z Fran do domu. Dziewczyna była zaskoczona, że mieszkam z Angie. W nocy jej wszystko wytłumaczyłem co działo się u mnie przez ostatni okres, a ona mi co działo się w studiu i, dlaczego jest taka smutna. Gdybym mógł to bym zrobił coś Marco za to jak potraktował Fran, ale wiem, że to i tak nic nie da. O jakiejś 4 nad ranem z Fran poszliśmy się położyć. Angie z Jimim przygotowali jej pokój gościnny i zadzwonili do jej rodziców. O, dziwo wcale się nie martwili o swoją córkę. Byłem wyczerpany dniem i od razu zasnąłem.
Francesca:
Wiem, miałam położyć się spać i tak też zrobiłam, ale nie mogłam zasnąć i wyszłam z domu. Szłam przed siebie, nie wiedząc gdzie idę, znalazłam się w parku. Z mojej bezsilności popłakałam się, ale nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. To był Leon, ale na wózku inwalidzkim. W tym momencie nie wiedziałam co robić, rozpłakałam się jeszcze bardziej. Brakowało mi go, wziął mnie do swojego nowego domu, a co mnie zdziwiło nie mieszkał z rodzicami tylko z Angie, szefem wytwórni i chyba jego córką. Zrozumiałam wszystko po opowiedzeniu przez Leona całej jego historii. Muszę przyznać, że zrobiło mi się strasznie przykro. Dotarło do mnie jaki Diego jest naprawdę, a Leon go cały czas bronił, nie rozumiem go. Kiedy powiedziałam Leonowi co zrobił Marco, poczułam się trochę lżej. Przyjaciel mnie pocieszył, starał wytłumaczyć chociaż było widać, że sam nie rozumiał Marco, a na końcu mnie przytulił. Nie przypuszczałam, że aż tak mi go brakowało. Obiecałam chłopakowi, że nie powiem nikomu, że jest inwalidą i przebywa w BA. Późno poszłam spać i tym razem od razu zasnęłam.
Kolejny dzień:
Diego:
Dzisiaj mam występ przed szefem You Mix, będzie nagrywany na żywo. Strasznie się stresuję. Zwykle przed występami jestem szczęśliwy, ale jak mam taki być skoro straciłem najlepszego przyjaciela. Leon nie odbiera ode mnie telefonów, on mi tego nigdy nie wybaczy. W dodatku zerwałem z Violettą, ale nie miałem innego wyboru, to by było nie fair w stosunku do niej i do Leona. Gdybym wtedy nie zrobił tego co zrobiłem, nigdy by ze sobą nie zerwali, a Leon nie byłby kaleką. Na domiar złego teraz nawet śpiewać nie może, aby nie stracić głosu. Cały czas łudzę się, że on mi wybaczy i dalej będziemy tworzyć z Ally zgraną paczkę.
Violetta:
Nie mogę nigdzie znaleźć Fran, a tak bardzo chciałam z nią porozmawiać, zaraz zaczyna zajęcia powinna już być, ona nigdy się nie spóźnia, musiało coś się stać.
- Cami!- zawołałam dziewczynę
- Viola. Coś się stało?- zapytała mnie
- Zaraz ci wszystko powiem, ale nie widziałaś nigdzie Francesci?- spytałam z nadzieją, że powie, że tak
- Nie. Myślałam, że jest z tobą.- no to teraz zaczynam się już martwić
- Trzeba do niej zadzwonić i dowiedzieć co się stało.- stwierdziłam
- Masz rację. To dzwonię.- powiedziała Cami, a po chwili dodała- Ma wyłączony telefon.
- Może zaspała?- próbowałam sobie jakoś tłumaczyć, że nie ma w szkole mojej przyjaciółki.
- Pewnie tak, ale mów Violu czemu jesteś taka smutna.- powiedziała zaniepokojona Camila
Powiedziałam wszystko Camili, a ona próbowała mnie jakoś pocieszyć, niestety nie udawało jej się to za bardzo. Od tego zawsze była Fran, ale jej nie ma i nie mam pojęcia co się z nią dzieje. Może naprawdę zaspała, a może miała jakiś wypadek? Nie, Violetta, nawet o tym nie myśl! Mówiłam sama do siebie w myślach. Od dłuższego czasu pierwszy raz poczułam, że brakuje mi Leona, tych jego silnych ramion, zapachu jego perfum i tego, żeby mnie pocieszył i przytulił, on był w tym najlepszy. Zawsze potrafił mnie zrozumieć i doradzić, gdy byłam z Diego czułam, że on też może, ale to i tak nie było to samo, a teraz straciłam i jednego i drugiego. Boli mnie to, że Diego ze mną zerwał i to nie wiem dlaczego.
Francesca:
Obudziłam się i w pierwszym momencie nie wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia i nocy. Jestem bardzo wdzięczna Leonowi, że mi pomógł, tego właśnie potrzebowałam. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół, okazało się, że wszyscy są przy stole i czekają tylko na mnie ze śniadaniem. Postanowiłam już wczoraj, że nie pójdę dziś do studia, a dzień chcę spędzić z Leonem i Ally przy okazji, jest bardzo fajna, i dogadałyśmy się od razu. Zapomniałam o swoich problemach, razem śmialiśmy się i wygłupialiśmy, czułam się tak jak od dawna się nie czułam, nawet przy Marco, Violi i Cami. Podziwiam Leona, że ma tyle siły: nie może chodzić, tańczyć, najlepszy przyjaciel go oszukał, przez jakiś czas nie może śpiewać, a on i tak potrafi się uśmiechnąć. Tęskniłam za nim, jest dla mnie jak rodzina.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Jimi kazał nam przyjść do studia obejrzeć występ Diego, Leon sprzeciwiał się temu z dwóch powodów, pierwszy był taki, że nie chciał oglądać Diega, a drugi, że w taki sposób zobaczyliby go wszyscy w studiu na wózku inwalidzkim. Jimi jednak powiedział, że nie kazałby mu tego robić, ale nagrywają teledysk i lepiej, żeby nikt nie widział, że ci którzy śpiewają o przyjaźni są dla siebie wrogami. Powiedział jednak, że nie musi się pokazywać i schowa się gdzieś. Ja i Ally pójdziemy z nim, też wolę zostać nie zauważona, zwłaszcza przez Marco. Poszliśmy więc na występ, ale Diego nie pojawiał się przez dłuższy czas, a Jimi i szef You Mix zaczęli się denerwować.
- Słuchajcie jeżeli zaraz ktoś nie wejdzie na tę scenę to Diego nie będzie mógł nagrać teledysku, ani więcej wystąpić dla You Mix, Fernandez bardzo się wkurzył (szef You Mix).- zakomunikował nam Jimi. Wszyscy byliśmy bardzo zmartwieni, a zwłaszcza Leon.
Diego:
Dostałem telefon od mamy, że miała wypadek, musiałem do niej pojechać, już nie ważne czy wywalą mnie z You Mix, nie mogłem jej zostawić. Na miejscu na szczęście okazało się, że to nic poważnego, ale i tak byłem już na swój występ spóźniony jakieś pół godziny. Jimi mnie zabije, Fernandez przyleciał, aż z końca Argentyny, żeby zobaczyć ten występ. Mogę się już pożegnać z karierą, mam milion nieodebranych wiadomości. Pojadę tam, może coś da się jeszcze zrobić.
Jimi:
Co ten Diego wyprawia? Nie może sobie tak po prostu nie przychodzić na koncerty, będę zmuszony zerwać z nim umowę, nie mogę traktować takich zachowań, ale mniejsza o to, Fernandez jest wściekły i ktoś musi wyjść na scenę. Co on sobie teraz pomyśli? Jest tylko jedna osoba, która dorówna talentowi Diego, a jest i lepsza, ale nie może śpiewać. Nie ma pojęcia co robić. Angie pojechała już szukać Diego, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Fernandez i telewizja chcieli już wychodzić, ale kurtyny się odsłoniły, a na scenie był Leon. Przecież on nie może śpiewać, co on wyrabia? Nie ma dość, że nigdy nie zatańczy to teraz jeszcze głos chce stracić, nie rozumiem tego człowieka. Nagle podbiegły do mnie dziewczyny.
- Tato, my próbowałyśmy go jakoś powstrzymać, ale on za wszelką cenę chce uratować Diego.- powiedziała moja córka
- Dobrze już dobrze, ale czy on nie rozumie, że może stracić głos już na zawsze.- powiedziałam
- Nie wiemy, kazał nam pomóc mu usiąść na krześle, bo nie chciał, żeby ktoś zobaczył, że nie chodzi i nic nie mogłyśmy zrobić.- mówiła Francesca
Dalej przestaliśmy rozmawiać, aby posłuchać piosenki Leona, wyszło mu świetnie, po chwili so sali wbiegł Diego.
- Jimi przepraszam, moja mama miała wypadek.- tłumaczył się chłopak
- O tym porozmawiamy potem, an razie masz wielkie szczęście, że masz takiego przyjaciela.- powiedziałem chłopakowi
- Co?- Diego dopiero spojrzał kto jest na scenie i dodał- Przecież on nie może śpiewać.
- Widać jesteś więcej warty niż jego głos.- powiedziała Ally, a Diego nie odzywał się już więcej
Violetta:
Przyszłam na występ Diego, a on nie przychodził, jak wreszcie kurtyny się odsłoniły na scenie siedział Leon. Jak ja go dawno nie wiedziałam. Niby wszystko było z nim ok, ale wyglądał jakoś inaczej, brakowało tej jego iskierki w oku, która kiedyś go nie opuszczała. Wyglądał na zmęczonego i smutnego, na scenie udawał, że wszystko gra, ale ja za bardzo go znałam. Wszyscy byli zdziwieni jak zobaczyli Leona, ale i szczęśliwi, teraz będzie nam mógł wszystko wyjaśnić. Wśród widowni zobaczyłam też Fran obok jakiejś dziewczyny, którą pierwszy raz widziałam na oczy. Moja przyjaciółka była jakaś zestresowana. Po chwili Leon skończył śpiewać, ale o dziwo nie zszedł do nas, tylko gdzieś zniknął za kurtynami. Nikt go nie widział. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dla Leona już nic nie znaczymy. Byłam przygnębiona z tego powodu, tak jak każdy chyba.
Leon:
Wyszedłem na scenę, bo nie chciałem, żeby Diego został wyrzucony z You Mix. Okazało się, że jego mama miała wypadek. Po zaśpiewaniu zaczęło strasznie mnie boleć gardło i z ledwością mówiłem. Ally umówiła mnie już do lekarza. Szybko pojechaliśmy do domu, bo nie chciałem, aby któryś z przyjaciół mnie zobaczył. Siedziałem sobie z dziewczynami w pokoju, podczas gdy Jimi i Angie coś gotowali, po chwili do domu wszedł Diego, żeby ze mną porozmawiać. Dziewczyny zostawiły nas samych. Po tym co Diego mi powiedział zrozumiałem go i postanowiłem dać mu drugą szansę.
- To jak Leon? Wybaczysz mi kiedyś?- spytał smutny Diego
- Diego, nie powiem, że mnie to nie zabolało, ale to nie twoja wina, że nie chodzę i nie możesz się za to obwiniać, bo to po prostu stało się i nikt nie mógł temu zapobiec.- mówiłem te słowa z ledwością, bo gardło strasznie mnie bolało, ale dokończyłem moją mowę- Tak na prawdę wiem, że nie chciałeś, żeby stało się to co się stało i wiem, że żałujesz i nie potrafiłbym ci nie wybaczyć, w końcu jesteś moim bratem,- powiedziałem cicho
- Dziękuje- Diego mnie przytulił, a po jego policzku spłynęła łza, pierwszy raz widzę, żeby on aż tak się wzruszył
- No już, już. Nie rycz jak baba.- oboje się zaśmialiśmy, a po chwili do naszego uścisku doszły Fran i Ally.
- Obiad dzieciaki!- przyszła po nas Angie
Teraz wiem, że naprawdę mogę wszystko zacząć od początku i nawet jak nie będę chodził, tańczył i śpiewał to mam najlepszych przyjaciół na świecie, którzy mnie nie zostawią. Jesteśmy taką jedną rodziną. Nie żałuję, że wszedłem wtedy na scenę i chociażby miałbym już nigdy nie zaśpiewać to warto było.
----------------------------------------------------------
I jak? Podoba wam się rozdział? Wiem, miał być wczoraj, ale byłam na grillu i jak wróciłam wieczorem napisałam połowę i dalej nie miałam pomysłów, dlatego daję wam go dzisiaj. Dziękuje za ponad 500 wyświetleń. Czekam na wasze komentarze :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)