2 maja 2014

Rozdział 8

Leon:
Przecież to jest Francesca. Chciałem do niej podejść i spytać co się stało, ale zapomniałem, że jestem na wózku. Nie chcę, żeby mnie zobaczyła w takim stanie, sama nie jest w najlepszym. Próbowałem odejść i zostać niezauważony, ale było za późno. Fran podniosła głowę do góry i patrzała na mnie swoimi zapłakanymi oczyma. Widać, że na początku mnie nie poznała, ale po chwili podbiegła do mnie.
 -Leon, to ty?- zapytała smutnym głosem
- Tak.- powiedziałem cicho
- Ale jak? Co się stało?- dziewczyna była w lekkim szoku i nie wiedziała co powiedzieć
- Fran nie teraz. Potem ci powiem. Lepiej powiedz, co ci się stało? Dlaczego jesteś sama na dworzu o tak późnej porze? Dlaczego płaczesz?- zapytałem moją przyjaciółkę. Byłem strasznie zmartwiony.
- Dobrze wiesz, że mogę spytać o to samo ciebie, ale nie mam siły.- Fran rozpłakała się jeszcze bardziej
- Mam pomysł. Pójdziesz ze mną do domu i zostaniesz na noc. Może być?- zaproponowałem. Nie chciałem, żeby wracała sama do domu. Martwiłem się o nią i zapomniałem już chociaż na chwilę o sprawie z Diego.
- Nie. Nie będę ci robić kłopotu.- dziewczyna już chciała odejść, ale ją zatrzymałem
- Fran, proszę. Nie robię tego tylko dla ciebie, ale i dla siebie.- nalegałem
- Dobrze.
Wybraliśmy się z Fran do domu. Dziewczyna była zaskoczona, że mieszkam z Angie. W nocy jej wszystko wytłumaczyłem co działo się u mnie przez ostatni okres, a ona mi co działo się w studiu i, dlaczego jest taka smutna. Gdybym mógł to bym zrobił coś Marco za to jak potraktował Fran, ale wiem, że to i tak nic nie da. O jakiejś 4 nad ranem z Fran poszliśmy się położyć. Angie z Jimim przygotowali jej pokój gościnny i zadzwonili do jej rodziców. O, dziwo wcale się nie martwili o swoją córkę. Byłem wyczerpany dniem i od razu zasnąłem.
Francesca:
Wiem, miałam położyć się spać i tak też zrobiłam, ale nie mogłam zasnąć i wyszłam z domu. Szłam przed siebie, nie wiedząc gdzie idę, znalazłam się w parku. Z mojej bezsilności popłakałam się, ale nagle poczułam na sobie czyjś wzrok. To był Leon, ale na wózku inwalidzkim. W tym momencie nie wiedziałam co robić, rozpłakałam się jeszcze bardziej. Brakowało mi go, wziął mnie do swojego nowego domu, a co mnie zdziwiło nie mieszkał z rodzicami tylko z Angie, szefem wytwórni i chyba jego córką. Zrozumiałam wszystko po opowiedzeniu przez Leona całej jego historii. Muszę przyznać, że zrobiło mi się strasznie przykro. Dotarło do mnie jaki Diego jest naprawdę, a Leon go cały czas bronił, nie rozumiem go. Kiedy powiedziałam Leonowi co zrobił Marco, poczułam się trochę lżej. Przyjaciel mnie pocieszył, starał wytłumaczyć chociaż było widać, że sam nie rozumiał Marco, a na końcu mnie przytulił. Nie przypuszczałam, że aż tak mi go brakowało. Obiecałam chłopakowi, że nie powiem nikomu, że jest inwalidą i przebywa w BA. Późno poszłam spać i tym razem od razu zasnęłam.
Kolejny dzień:
Diego:
Dzisiaj mam występ przed szefem You Mix, będzie nagrywany na żywo. Strasznie się stresuję. Zwykle przed występami jestem szczęśliwy, ale jak mam taki być skoro straciłem najlepszego przyjaciela. Leon nie odbiera ode mnie telefonów, on mi tego nigdy nie wybaczy. W dodatku zerwałem z Violettą, ale nie miałem innego wyboru, to by było nie fair w stosunku do niej i do Leona. Gdybym wtedy nie zrobił tego co zrobiłem, nigdy by ze sobą nie zerwali, a Leon nie byłby kaleką. Na domiar złego teraz nawet śpiewać nie może, aby nie stracić głosu. Cały czas łudzę się, że on mi wybaczy i dalej będziemy tworzyć z Ally zgraną paczkę.
Violetta:
Nie mogę nigdzie znaleźć Fran, a tak bardzo chciałam z nią porozmawiać, zaraz zaczyna zajęcia powinna już być, ona nigdy się nie spóźnia, musiało coś się stać.
- Cami!- zawołałam dziewczynę
- Viola. Coś się stało?- zapytała mnie
- Zaraz ci wszystko powiem, ale nie widziałaś nigdzie Francesci?- spytałam z nadzieją, że powie, że tak
- Nie. Myślałam, że jest z tobą.- no to teraz zaczynam się już martwić
- Trzeba do niej zadzwonić i dowiedzieć co się stało.- stwierdziłam
- Masz rację. To dzwonię.- powiedziała Cami, a po chwili dodała- Ma wyłączony telefon.
- Może zaspała?- próbowałam sobie jakoś tłumaczyć, że nie ma w szkole mojej przyjaciółki.
- Pewnie tak, ale mów Violu czemu jesteś taka smutna.- powiedziała zaniepokojona Camila
Powiedziałam wszystko Camili, a ona próbowała mnie jakoś pocieszyć, niestety nie udawało jej się to za bardzo. Od tego zawsze była Fran, ale jej nie ma i nie mam pojęcia co się z nią dzieje. Może naprawdę zaspała, a może miała jakiś wypadek? Nie, Violetta, nawet o tym nie myśl! Mówiłam sama do siebie w myślach. Od dłuższego czasu pierwszy raz poczułam, że brakuje mi Leona, tych jego silnych ramion, zapachu jego perfum i tego, żeby mnie pocieszył i przytulił, on był w tym najlepszy. Zawsze potrafił mnie zrozumieć i doradzić, gdy byłam z Diego czułam, że on też może, ale to i tak nie było to samo, a teraz straciłam i jednego i drugiego. Boli mnie to, że Diego ze mną zerwał i to nie wiem dlaczego.
Francesca:
Obudziłam się i w pierwszym momencie nie wiedziałam gdzie jestem, ale po chwili przypomniałam sobie wszystko z wczorajszego dnia i nocy. Jestem bardzo wdzięczna Leonowi, że mi pomógł, tego właśnie potrzebowałam. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na dół, okazało się, że wszyscy są przy stole i czekają tylko na mnie ze śniadaniem. Postanowiłam już wczoraj, że nie pójdę dziś do studia, a dzień chcę spędzić z Leonem i Ally przy okazji, jest bardzo fajna, i dogadałyśmy się od razu. Zapomniałam o swoich problemach, razem śmialiśmy się i wygłupialiśmy, czułam się tak jak od dawna się nie czułam, nawet przy Marco, Violi i Cami. Podziwiam Leona, że ma tyle siły: nie może chodzić, tańczyć, najlepszy przyjaciel go oszukał, przez jakiś czas nie może śpiewać, a on i tak potrafi się uśmiechnąć. Tęskniłam za nim, jest dla mnie jak rodzina.
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Jimi kazał nam przyjść do studia obejrzeć występ Diego, Leon sprzeciwiał się temu z dwóch powodów, pierwszy był taki, że nie chciał oglądać Diega, a drugi, że w taki sposób zobaczyliby go wszyscy w studiu na wózku inwalidzkim. Jimi jednak powiedział, że nie kazałby mu tego robić, ale nagrywają teledysk i lepiej, żeby nikt nie widział, że ci którzy śpiewają o przyjaźni są dla siebie wrogami. Powiedział jednak, że nie musi się pokazywać i schowa się gdzieś. Ja i Ally pójdziemy z nim, też wolę zostać nie zauważona, zwłaszcza przez Marco. Poszliśmy więc na występ, ale Diego nie pojawiał się przez dłuższy czas, a Jimi i szef You Mix zaczęli się denerwować.
- Słuchajcie jeżeli zaraz ktoś nie wejdzie na tę scenę to Diego nie będzie mógł nagrać teledysku, ani więcej wystąpić dla You Mix, Fernandez bardzo się wkurzył (szef You Mix).- zakomunikował nam Jimi. Wszyscy byliśmy bardzo zmartwieni, a zwłaszcza Leon.
Diego:
Dostałem telefon od mamy, że miała wypadek, musiałem do niej pojechać, już nie ważne czy wywalą mnie z You Mix, nie mogłem jej zostawić. Na miejscu na szczęście okazało się, że to nic poważnego, ale i tak byłem już na swój występ spóźniony jakieś pół godziny. Jimi mnie zabije, Fernandez przyleciał, aż z końca Argentyny, żeby zobaczyć ten występ. Mogę się już pożegnać z karierą, mam milion nieodebranych wiadomości. Pojadę tam, może coś da się jeszcze zrobić.
Jimi:
Co ten Diego wyprawia? Nie może sobie tak po prostu nie przychodzić na koncerty, będę zmuszony zerwać z nim umowę, nie mogę traktować takich zachowań, ale mniejsza o to, Fernandez jest wściekły i ktoś musi wyjść na scenę. Co on sobie teraz pomyśli? Jest tylko jedna osoba, która dorówna talentowi Diego, a jest i lepsza, ale nie może śpiewać. Nie ma pojęcia co robić. Angie pojechała już szukać Diego, ale nie mogła go nigdzie znaleźć. Fernandez i telewizja chcieli już wychodzić, ale kurtyny się odsłoniły, a na scenie był Leon. Przecież on nie może śpiewać, co on wyrabia? Nie ma dość, że nigdy nie zatańczy to teraz jeszcze głos chce stracić, nie rozumiem tego człowieka. Nagle podbiegły do mnie dziewczyny.
- Tato, my próbowałyśmy go jakoś powstrzymać, ale on za wszelką cenę chce uratować Diego.- powiedziała moja córka
- Dobrze już dobrze, ale czy on nie rozumie, że może stracić głos już na zawsze.- powiedziałam
- Nie wiemy, kazał nam pomóc mu usiąść na krześle, bo nie chciał, żeby ktoś zobaczył, że nie chodzi i nic nie mogłyśmy zrobić.- mówiła Francesca
Dalej przestaliśmy rozmawiać, aby posłuchać piosenki Leona, wyszło mu świetnie, po chwili so sali wbiegł Diego.
- Jimi przepraszam, moja mama miała wypadek.- tłumaczył się chłopak
- O tym porozmawiamy potem, an razie masz wielkie szczęście, że masz takiego przyjaciela.- powiedziałem chłopakowi
- Co?- Diego dopiero spojrzał kto jest na scenie i dodał- Przecież on nie może śpiewać.
- Widać jesteś więcej warty niż jego głos.- powiedziała Ally, a Diego nie odzywał się już więcej
Violetta:
Przyszłam na występ Diego, a on nie przychodził, jak wreszcie kurtyny się odsłoniły na scenie siedział Leon.  Jak ja go dawno nie wiedziałam. Niby wszystko było z nim ok, ale wyglądał jakoś inaczej, brakowało tej jego iskierki w oku, która kiedyś go nie opuszczała. Wyglądał na zmęczonego i smutnego, na scenie udawał, że wszystko gra, ale ja za bardzo go znałam. Wszyscy byli zdziwieni jak zobaczyli Leona, ale i szczęśliwi, teraz będzie nam mógł wszystko wyjaśnić. Wśród widowni zobaczyłam też Fran obok jakiejś dziewczyny, którą pierwszy raz widziałam na oczy. Moja przyjaciółka była jakaś zestresowana. Po chwili Leon skończył śpiewać, ale o dziwo nie zszedł do nas, tylko gdzieś zniknął za kurtynami. Nikt go nie widział. To tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że dla Leona już nic nie znaczymy. Byłam przygnębiona z tego powodu, tak jak każdy chyba.
Leon:
Wyszedłem na scenę, bo nie chciałem, żeby Diego został wyrzucony z You Mix. Okazało się, że jego mama miała wypadek. Po zaśpiewaniu zaczęło strasznie mnie boleć gardło i z ledwością mówiłem. Ally umówiła mnie już do lekarza. Szybko pojechaliśmy do domu, bo nie chciałem, aby któryś z przyjaciół mnie zobaczył. Siedziałem sobie z dziewczynami w pokoju, podczas gdy Jimi i Angie coś gotowali, po chwili do domu wszedł Diego, żeby ze mną porozmawiać. Dziewczyny zostawiły nas samych. Po tym co Diego mi powiedział zrozumiałem go i postanowiłem dać mu drugą szansę.
- To jak Leon? Wybaczysz mi kiedyś?- spytał smutny Diego
- Diego, nie powiem, że mnie to nie zabolało, ale to nie twoja wina, że nie chodzę i nie możesz się za to obwiniać, bo to po prostu stało się i nikt nie mógł temu zapobiec.- mówiłem te słowa z ledwością, bo gardło strasznie mnie bolało, ale dokończyłem moją mowę- Tak na prawdę wiem, że nie chciałeś, żeby stało się to co się stało i wiem, że żałujesz i nie potrafiłbym ci nie wybaczyć, w końcu jesteś moim bratem,- powiedziałem cicho
- Dziękuje- Diego mnie przytulił, a po jego policzku spłynęła łza, pierwszy raz widzę, żeby on aż tak się wzruszył
- No już, już. Nie rycz jak baba.- oboje się zaśmialiśmy, a po chwili do naszego uścisku doszły Fran i Ally.
- Obiad dzieciaki!- przyszła po nas Angie
Teraz wiem, że naprawdę mogę wszystko zacząć od początku i nawet jak nie będę chodził, tańczył i śpiewał to mam najlepszych przyjaciół na świecie, którzy mnie nie zostawią. Jesteśmy taką jedną rodziną. Nie żałuję, że wszedłem wtedy na scenę i chociażby miałbym już nigdy nie zaśpiewać to warto było.
----------------------------------------------------------
I jak? Podoba wam się rozdział? Wiem, miał być wczoraj, ale byłam na grillu i jak wróciłam wieczorem napisałam połowę i dalej nie miałam pomysłów, dlatego daję wam go dzisiaj. Dziękuje za ponad 500 wyświetleń. Czekam na wasze komentarze :-)

1 komentarz:

  1. Swietny, Swietny i jeszcze raz Swietny :)
    Czekam na next i pozdrawiam Asia <3

    OdpowiedzUsuń