Angie:
Jimi spojrzał mi prosto w oczy, a po chwili ukląkł, wiedziałam co chce zrobić, ale czekałam aż sam zada mi to pytanie.
- Angie, kocham cię najbardziej na świecie i chcę spędzić z tobą resztę życie.- z moich oczu popłynęła łza wzruszenia. Po chwili dokończył:
- Zostaniesz moją żoną?- zadał wreszcie to pytanie.
- Tak! No oczywiście, że tak!- zaczęłam krzyczeć jak wariatka i wszyscy się na nas patrzeli, ale mnie to nie obchodziło, to jest najszczęśliwszy moment mojego życia. Rzuciłam się w ramiona mojemu narzeczonemu, teraz mogę go już tak nazywać bez skrupułów.
Postanowiliśmy wracać już do domu i razem przy kolacji powiemy dzieciakom wszystkie dobre wiadomości. Muszę przyznać, że nigdy nie byłam taka szczęśliwa, ale czułam od dłuższego czasu, że zaraz coś się stanie, głównie dlatego chciałam wracać do domu. Po dojściu do domu okazało się, że intuicja dobrze mi podpowiadała, ale nie spodziewałam się aż tego.
Francesca:
Z dziewczynami podeszłyśmy do okna, bo wydawało się nam, że słyszymy jakąś muzykę z ogródka, na początku myślałam, że to Olga robi sobie wieczorną imprezkę dla siebie, ale zamiast niej zauważyłam tam Marco z gitarą. Byłam na niego taka wściekła, ale jak go zobaczyłam pod tym oknem, jak się stara to poczułam się tak jak kiedyś, na szczęście opamiętałam się i zaczęłam na niego wrzeszczeć z góry, żeby sobie poszedł. Ten niestety mnie nie słuchał i nie raczył odchodzić, a za to śpiewał głośniej i głośniej. Na szczęście po chwili w ogródku zjawił się ojciec Violetty i go przegonił. Trzeba przyznać, że wyglądało to całkiem zabawnie. Dziewczyny potem pytały mnie czy wszystko w porządku, ale ja nie chciałam o tym rozmawiać, nie dzisiaj i nie teraz. Postanowiłyśmy włączyć sobie kolejny film, nie mogłam się na nim skupić. Może nie powinnam tak naskakiwać na Marco? Nie wiedziałam co robić, z jednej strony bardzo go kochałam, ale już wcześniej coś się między nami psuło. Nawet nie dałam mu szansy wytłumaczyć się, wiem, że na pewno bynajmniej na razie nie będziemy parą, nie po tym co mi zrobił, ale nie zmienię tego, że jest dla mnie cholernie ważny i byśmy mogli spróbować się przyjaźnić. Porozmawiam z nim w poniedziałek. Z zamyśleń wyrwał mnie telefon od Ally, płakała, z ledwością wypowiadała się przez komórkę, a po chwili i z moich oczu popłynęły łzy.Dziewczyny patrzyły na mnie, a ja nie mogłam z siebie wydusić słowa. Tylko przytuliłam się do Violi i powiedziałam, że strasznie mi przykro, a ona ani żadna z dziewczyn nie wiedziała o co chodzi.
Ally:
W domu było włamanie, na nieszczęście ja i Leon byliśmy akurat w środku. Nie mieliśmy czasu nawet zadzwonić po policję. Ten złodziej najpierw złapał mnie i przyłożył mi nóż do gardła, tak strasznie się bałam, Leon krzyczał, ale wszędzie było ciemno i nic nie widziałam, po chwili jedynie poczułam, że nie jestem już trzymana i usłyszałam trzask, tylko nie wiedziałam co się stało. Po chwili ktoś zapalił światło, była to Angie z tatą, złodziej wybił szybę i uciekł, a ja zobaczyłam na podłodze Leona we krwi, on miał rozbitą głowę. Tata od razu wezwał pogotowie. Teraz wszyscy siedzimy w szpitalu, Leon ma przeprowadzany zabieg, lekarze mówią, że mocno uderzył o coś głową. Dopiero zdaje sobie sprawę z tego, że on mnie uratował, gdyby nie on nie wiem jak to by się skończyło. Przeze mnie on znowu jest w szpitalu. Zadzwoniłam już do Diego i Fran. Powiedzieli, że zaraz przyjdą.
Marco:
Miałem nadzieję, że po tym jak zaśpiewam dla Fran to mi przebaczy, wiem bylem głupi, ale ona jest dla mnie najważniejsza i nie potrafię bez niej żyć. Chcę być przy niej, przytulać ją, spędzać z nią czas. Tęsknie za nią, ale wiem, że bardzo ją skrzywdziłem. Nigdy nie wybaczę sobie tego, przeze mnie ona teraz cierpi, a ja razem z nią. Wiem jedno, nie mogę odpuścić, jest dla mnie zbyt ważna i będę walczyć. Dam jej na razie czas na przemyślenie, a potem spróbuję z nią porozmawiać.
Angie:
Jesteśmy po raz kolejny w szpitalu u Leona. Trzeba przyznać, że ostatnio szczęście mu nie dopisuje. Jak zobaczyłam go całego we krwi leżącego na podłodze zrozumiałam, że on jest dla mnie jak syn. Przez ten czas naprawdę się z nim zżyłam i pokochałam jak swoje dziecko, jego i Ally traktuje jak własną rodzinę. To wszystko przeze mnie, ja i Jimi świetnie się bawiliśmy, a do domu wszedł złodziej, który napadł na dwójkę domowników. Na szczęście Leonowi nic groźnego się nie stało, ale w szpitalu spędzi kilka dni po zabiegu. Nie mogę patrzeć jak Ally mocno płacze. Teraz doszli jeszcze Francesca i Diego, wszyscy są załamani. traktują się już jak rodzeństwo. Przez ten krótki czas Leon i Diego odbudowali swoją starą przyjaźń, Ally mocno zaprzyjaźniła się z Fran i wszyscy tworzą zgraną grupkę i kiedy zaczyna się wszystko układać to musi się coś stać. Mogłam szybciej wrócić do tego domu, może nic takiego by się nie wydarzyło.
- Wszystko będzie dobrze.- przytulił mnie Jimi
- Wiem, wszystko jest dobrze kiedy jesteś przy mnie.- odpowiedziałam wtulając się w niego.
- Kocham cię.- powiedział
- Ej dobra możecie przestać?- spytał Diego i wszyscy się uśmiechnęliśmy.
Violetta:
Zdziwiło mnie zachowanie Fran, zresztą tak jak inne dziewczyny. Odebrała telefon i zaczęła płakać, wydusiła z siebie tylko słowa: Przykro mi. Nie wiedziałam o co jej chodzi, po chwili powiedziała, że musi już iść i nawet nie wytłumaczyła nam dlaczego. Zaczynam się o nią coraz bardziej martwić, najpierw sprawa z Marco teraz to, muszę jej pomóc, ale najpierw dowiedzieć się o co chodzi. Dziewczyny już śpią tylko ja nie mogę. Wstałam z łóżka i zasiadłam po cichu do biurka, zapaliłam lampkę i zaczęłam pisać w pamiętniku:
Drogi Pamiętniku!
Dawno tu nie pisałam, ale jakoś się ni składało. Dziewczyny są u mnie i śpią, a ja jakoś nie mogę. Myślę o Francesce, dziwnie się ostatnio zachowuje i nikomu nie mówi dlaczego. Chciałabym, żeby teraz przy mnie był Leon. Nawet nie wiem czy jest w Buenos czy nie, po ostatnim występie w studio nikt go nie widział. No chyba, że może Fran, ale ona nic nie mówi. Nie ma pojęcia co robić, gdyby tu była moja mama na pewno by mi doradziła. Tęsknie za nią. Angie też nie widziałam od czasu kiedy wyszła od nas w pośpiechu, nawet nie zadzwoniła. Nic nie rozumiem...
Zamknęłam pamiętnik i położyłam się do łóżka.
- Violu?- usłyszałam głos Cami.
- Cami? To ty nie śpisz? Dlaczego nic nie mówiłaś?- zadawałam pytania po kolei.
- Nie chciałam ci przeszkadzać. Jak myślisz co stało się z Fran? Od dawna wydaje mi się, że coś ukrywa.- powiedziała zmartwiona dziewczyna.
- Nie wiem co się stało, ale się dowiem. Też myślę, że nie mówi nam całej prawdy.- odpowiedziałam.
- Musimy z nią pogadać, ale teraz lepiej chodźmy spać, bo pobudzimy dziewczyny. -powiedziała Cami.
- Masz rację, ale najpierw mam pewien pomysł.-powiedziałam z uśmiechem.
- Jaki?- spytała zaciekawiona Cami.
Razem z Camilą zrobiłyśmy dziewczynom wąsy, brodę i długą brew bitą śmietaną, aż dziwne, że się nie przebudziły, bo strasznie się przy tym śmiałyśmy. Na koniec zrobiłyśmy im fotki, aby to im jutro pokazać i położyłyśmy się z powrotem do łóżek.
- No to dobranoc.- powiedziałam
- Dobranoc. Tym bardziej, że to może być nasza ostatnia.- powiedziała dziewczyna.
- Co?- spytałam.
- No nie wiesz jak jutro zareaguje Ludmi jak to zobaczy.- obie zaczęłyśmy się śmiać, a potem zasnęłyśmy.
-------------------------------------------------
Rozdział jednak dzisiaj, bo wczoraj nie miałam za wiele czasu. Szkoda, że pod poprzednim rozdziałem nie było żadnego komentarza ;c Jeśli czytacie to naprawdę chociaż z anonimka jedno słowo po sobie zostawcie, dla mnie to znaczy bardzo dużo, wtedy wiem, że ktoś to czyta i nie piszę dla siebie :-)
Jedno pytanko to jest blog o leonettcie, więc czy ona się pojawi??? Bo póki co to skupiłas się głównie na leonie i cały czas mu się coś dziejeni cały czas jest w szpitalu, ten blog będzie i leonettcie, czy nie???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia <3
Ps. Ja czytam każdy rozdział ;)
Tak, Leonetta przyjdzie w swoim czasie i to całkiem niedługo :-) Już od samego początku miałam wiele pomysłów i Leonetta pojawi się już wkrótce.
UsuńI dziękuje, że czytasz i komentujesz :-)