Angie:
Otworzyła mi Jade. Co ona tutaj robi? Nurtowało mnie to pytanie, przecież Viola nie wspominała, że German do niej wrócił. Dziwne, ale niech układa sobie życie z kim tylko chce, mnie to już nie obchodzi. Po chwili stania doszło do mnie, że jestem w progu.
-Angie, a co ty tu robisz?- padło pytanie od Jade
-Przyjechałam. Jest Violetta?
-Tak jest. Wejdź. Olgita, Violetta, German, Ramallo i nie wiem kto tu jeszcze mieszka mamy gościa- Jade wrzeszczała na cały dom
-Kto przyszedł? O jezu, Angie, to ty?- rzuciła się na mnie Violetta
-Tak to ja- zaśmiałam się, po chwili przyszła Olga z Ramallo i zaczęli mnie obściskiwać, prawie mnie udusili, ale mniejsza o to. Germana jak się okazało nie było w domu, ale po chwili wkroczył Fede, który zaczął piszczeć, aż tak się stęsknił? Szybko dostałam odpowiedź na to pytanie, Fede po prostu rozmawiał z Marottim i da wielki koncert, a mnie dopiero potem zauważył. Zawsze coś. Poszłam z Violą do salonu, a ta zaczęła mi wszystko opowiadać, a zajęło jej to sporo czasu i musiałam iść z powrotem, bo zadzwoniła do mnie zapłakana Ally. Nie zdążyłam Violi powiedzieć, że nie przyjechałam sama, ale zrobię to jutro.
Leon:
Na początku nie docierało do mnie to co powiedział Diego, ale po chwili zrozumiałem, że on wszystko uknuł, chciał mi odebrać wszystko co miałem i udało mu się to, tylko nie wiem, dlaczego udaje teraz mojego przyjaciela, jeszcze nikt mnie tak zranił, pomyśleć, że ja wierzyłem, że on chce tak samo jak ja odbudować naszą przyjaźń. Od razu uciekłem z tamtego parku do domu. Diego mnie wołał, ale ja udawałem, że nie słyszę, a Ally mówiła mu, że musi mi dać ochłonąć. Jak on mógł? Teraz pewnie miał niezły ubaw ze mnie. Byłem bezsilny, pierwszy raz z moich oczu popłynęły łzy. Już nigdy nie będzie tak samo, dopiero to zrozumiałem. Ten teledysk będzie ostatnim wykonanym przeze mnie. Rezygnuje i tak nie będę już nigdy tańczyć, ani nawet chodzić. NIGDY! Dlaczego jak się wali to wszystko na raz? I dlaczego ja? Nie mam siły, nie mam nikogo, mój najlepszy przyjaciel mnie zawiódł, a Ally o wszystkim wiedziała i pozwoliła na to. Już nikomu nie zaufam.
Francessca:
Nie mogłam słuchać dalej Marco! Oszukał mnie, chodził na dwa fronty i co teraz mówi, że kocha tylko mnie, a ja mam mu wybaczyć. Liczyłam, że to nie prawda to co mówiła mi ta dziewczyna, ale Marco potem mi wszystko powiedział, a to tak bolało. Nie chcę go już znać. Jutro nie idę do studia i na pewno tam nie pójdę do końca tygodnia. Mam dość! Chciała bym, żeby tutaj był Leon. Naprawdę dobrze się dogadywaliśmy, był moim jednych z najlepszych przyjaciół, pokłóciłam się z dziewczynami to zawsze mogłam do niego pójść, a teraz zniknął i nie wiadomo gdzie jest. Tęsknie za nim, zresztą tak jak wszyscy, każdy próbuje zachowywać się normalnie, a widzę, że chłopacy tworzą i tworzą tę piosenkę, bo bez Leona to nie to samo. On teraz by mi pomógł, przytulił i powiedział co mam robić, oczywiście mam Violettę i Camilę, kocham je nad życie, ale Leon jest chłopakiem i pewnie wiedział by, dlaczego Marco tak postąpił. W końcu też się przyjaźnią. Jutro zadzwonię do dziewczyn, teraz pewnie już śpią i ja chyba też już się położę.
Marco:
Jaki ja jestem głupi! Przecież od dawna kocham tylko Fran, a do Any już nic nie czułem i nie wiem, dlaczego z nią byłem. Grałem na dwa fronty i straciłem najważniejszą dla mnie osobę. Mam nadzieję, że Fran kiedyś mi wybaczy, jutro spróbuję z nią pogadać jeszcze raz, tak to dobry pomysł.
Diego:
On już mi nigdy nie wybaczy. Siedziałem na łóżku i czułem, że jestem bezsilny, straciłem najlepszego przyjaciela przez coś co nie powinno nigdy się zdarzyć. Muszę z nim pogadać koniecznie i wyznać wszystkim całą prawdę, bo nie wytrzymam.
- Puk,puk
- Kto tam?
- Violetta, mogę wejść?
- Jasne wejdź, co ty tu robisz?
- Pomyślałam, że wpadnę i podziękuje za to, że przyjechałeś z Angie.
- Nie ma za co dziękować, Violetta
- Diego co się stało? Jesteś zupełnie inny niż byłeś po południu.
- Nie ważne Violu, ale muszę ci powiedzieć coś innego, bardzo ważnego.
- Więc mów, zaczynam się bać.- nie wiedziałem jak to jej powiedzieć, ale musiałem
- Violetta, my nie możemy być razem
- Co? Diego powiedz, że to jakiś kiepski żart.
- Nie to nie żart. Przepraszam.
- Ale dlaczego?
- Nie mogę ci teraz powiedzieć, ale obiecuję zrobię to jak będę gotowy.
Dziewczyna wyszła ze łzami w oczach. Nie chciałem jej ranić, ale nie mogłem z nią być.
Angie:
Pojechałam jak najszybciej do domu, bo przeraził mnie smutny głos Ally. Wbiegłam do jej pokoju, a tam była ona cała zapłakana.
- Ally co sie stało?
- Wszystko się zepsuło Angie.
- O czym ty mówisz?
- Leon usłyszał jak rozmawiałam z Diego i dowiedział się całej prawdy.
- Jakiej prawdy? Nie wiem o czymś?
Ally wszystko mi wyjaśniła, nie wiem co czuje teraz Leon, ale postanowiłam pójść do jego pokoju. Ale go tam nie było, wystraszyłam się.
- Ally!
- Tak, Angie?
- Leon mówił ci, że wychodzi?
- Nie, a nie ma go w pokoju.
- Nie, jest późno, nie powinien sam wychodzić.
- To wszystko moja wina, mogłam powiedzieć mu z samego początku, oboje mogliśmy.
- To nie twoja wina, nie obwiniaj się.
- Wróciłem!- krzyknął mój narzeczony
- Jimi nie widzialeś Leona po drodze?
- Nie, a nie ma go w domu?
- No właśnie nie.
- Spokojnie, pewnie poszedł się przewietrzyć, poczekajmy jeszcze trochę to na pewno wróci.
Violetta:
Diego ze mną zerwał. Tylko nie wiem dlaczego. Zrobiłam coś źle? Nie mam pojęcia, jak tak to co. Nie wiedziałam co robić. Tata obsypywał mnie jakimiś pytaniami, na które nie miałam w ogóle chęci odpowiadać. I tak moje szczęście z wyniku przyjazdu mojej ciotki prysło w kilka minut. Jutro pogadam z dziewczynami.
Leon:
Nie mogłem siedzieć w domu, wyszedłem stamtąd, okazało się, że pada,a może to i lepiej, bynajmniej nie będzie widać łez spływających mi po policzku. Jechałem na wózku przed siebie, a po jakiś 500 m zobaczyłem zapłakaną dziewczynę na ławce. Zaraz ja ją znam! Przecież to...
--------------------------------------------------
No tak o to się skończył rozdział 7 :-) Jest trochę krótszy, ale obiecuję nadrobię następnym, bo będzie długi weekend, więc wolne. Mam nadzieję, że wam się podoba. Czekam na wasze komentarze :-)
A następny dodam jutro lub pojutrze zależy co będę robić.
29 kwietnia 2014
27 kwietnia 2014
Rozdział 6
Kilka godzin później, dom Angie, Buenos Aires:
Ally:
Już dojechaliśmy, ale tu jest pięknie, chcę tu zamieszkać, jest kolorowo, tak radośnie po mimo, że jest już wieczór. Jutro nagrywamy nasz kawałek i myślimy nad teledyskiem.
- I ja ci się podoba BA?- spytała mnie Angie
- Tu jest cudownie. Zamieszkajmy tu Angie.
- Żeby to było takie proste kochana, twój ojciec w Hiszpanii ma wytwórnie.
- Dla niego to żaden problem założyć wytwórnię tu, a tam ma przecież zaufanych pracowników.
- No może i masz racje, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Pomyślmy, masz tu swoich przyjaciół, mogła byś znowu uczyć w studio, a ja tam uczęszczać na lekcje jakby mnie przyjęli, o i najważniejsze masz tu swoją siostrzenicę. Pogadaj z tatą, proszę.
- Zastanowię się, nawet nieźle to wymyśliłaś, ale co ci tak zależy?
- No, bo tutaj moglibyśmy zacząć wszystko od początku i bym mogła wreszcie uczyć się muzyki z Diego, a potem i Leonem, bo jestem pewna, że nie długo stanie na nogi.
- Tak, oczywiście.
- Angie, czemu masz taką minę?
- Nie nic, wydaje ci się.
- Nic mi się nie wydaje, ty coś wiesz i nie chcesz mi powiedzieć.
- Przypomniałam sobie, że yyy muszę yyy zrobić sobie kawę, właśnie kawę.
- Angie, kawę zrobisz sobie później, a teraz mów o co chodzi.
- Dobrze, ale obiecaj, że nie powiesz Leonowi.
- Jasne, obiecuję. Co się stało?- spytałam ze łzami w oczach.
- Ally, on już nie stanie na nogi, nigdy. Jeszcze żadna osoba po takiej operacji do tego z komplikacjami nie stanęła, to by był cud.- Angie płakała jak mi to mówiła
- Ale jak to? To niemożliwe!- rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju. Byłam załamana, cały czas łudziłam się, że niedługo razem zatańczymy. Zadzwoniłam do Diego, żeby mu o tym powiedzieć. Bardzo to przeżył, nic nie mówił tylko się rozłączył, ale ja wiem, że to dla niego trudne i cierpi, tak jak my wszyscy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Leon:
Słyszałem rozmowę Angie i Ally, ja już naprawdę nie będę chodzić i tańczyć? Do końca życia będę zdany na łaskę Angie, Ally i Diego? Nie, nie mogę być dla nich ciężarem, będę pracował jeszcze ciężej, jeszcze stanę na te cholerne nogi. Mówiłem sobie w myślach, ale jestem silny nie będę płakać, nigdy nie płakałem i choćbym nie wiem jaką miał na to ochotę, nie mogę. Będę ciężko pracował, chociaż śpiewanie mi zostało.
Idę spać, bo jutro przede mną ciężki dzień.
Następny dzień:
Diego:
Nie mogłem spać przez całą noc, po tym co powiedziała mi Ally. Leon nie będzie chodził, biegał, tańczył, nic nie będzie robił. Boże, gdyby nie ja, nigdy by nie wyjechał, nie musiał jeździć na tym motorze i nie doszło by do tego wypadku, wszystko przez mój egoizm i zazdrość. Nie wybaczę sobie tego do końca życia, jestem najgorszym człowiekiem na świecie. Teraz idę spotkać się na szybko z Violą, a potem będziemy nagrywać piosenkę.
- Diego?- usłyszałem krzyk mojej dziewczyny
- Tak! Tęskniłem.- przytuliłem dziewczynę do siebie.
- Ja bardziej. Pójdziemy się czegoś napić?
- Teraz? Nie masz zajęć?
- Racja, ale ty też masz.
- Nie, ja przez jakiś czas będę przychodził tylko na próby do koncertu.
- A to dlaczego?
- Cóż nagrywam teledysk.
- Teledysk? Jak się cieszę. Czyli spodobałeś się Jimiemu?
- Tak, ale nagrywam go jeszcze z dwójką muzyków.
- Tak? Koniecznie musisz mnie z nimi poznać.
- Tak, jasne poznam, ale teraz naprawdę musimy już lecieć. Odprowadzę cię.
- Dziękuje jesteś taki kochany. Ale spotkamy się po zajęciach?
- No oczywiście.
Trzy godziny później:
- I jak Jimi?
- Świetnie, zostawiamy tak. Macie wolne.
- To dobrze- powiedzieliśmy razem.
- O której kończą się zajęcia?- spytał Leon
- Za jakieś 2 minuty, a co?
- Nie chcę, aby ktoś mnie zobaczył. Zostaniecie chwilę z mną?
- Jasne, Leon- powiedziała Ally
- Skoro już tu siedzimy, to może coś zaśpiewajmy- zaproponowałem
- To co może Ven y canta?- zapytała Ally
- Spoko.
....................................
- Leon coś się dzieje?- przerwała w połowie piosenki Ally
- Nie mogę zaśpiewać
- Pewnie się przemęczyłeś, to nic takiego
- Pewnie tak, śpiewajmy dalej.
- Jesteś pewny?
- No jasne, że tak.
- Moim zdaniem powinieneś odpocząć.- powiedziałem
- A moim nie, no dawajcie.
No to z jednej piosenki zrobiła się godzina śpiewania.
- Chodźmy już lepiej, za nim mnie naprawdę ktoś zauważy.
- Jasne. Idziemy do domu, idziesz z nami Diego?
- Nie, ja mam jeszcze zajęcia. Przygotowujemy koncert.
- To na razie.
Leon:
Nie dość, że nie będę chodził, to teraz mój głos szwankuje.
- Leon, ok?
- Co?
- Twój głos. Nie jestem głucha, mówisz coraz ciszej. Musisz iść do lekarza
- Nie będę tańczyć, to teraz mam jeszcze przestać śpiewać?!- wykrzyczał Leon
- O czym ty mówisz?
- Słyszałem twoją rozmowę z Angie, dobrze wiem, że nie będę chodzić. Straciłem nogi, nie mogę stracić głosu, rozumiesz?- spytał załamany, przez krzyk pogorszyło mu się
- Leon będziesz śpiewał, lekarz ci tego nie zabroni, ale musisz do niego iść. Może przez kilka dni odpoczniesz i to wszystko. Dzwonię do Angie, żeby cie umówiła i nie sprzeciwiaj mi się.
- Milczę.
Francessca:
Wiem, że to głupie, ale jak szłam na lekcji do łazienki to wydawało mi się, że widzę kogoś na wózku inwalidzkim i ten ktoś bardzo przypominał mi Leona. Ale to przecież niemożliwe musiało mi się wydawać, mam już jakieś halucynacje.
- Cześć kochanie- podszedł do mnie z tyłu Marco
- Marco!
- Co?
- Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam, nie chciałem. Wybaczysz mi?
- No nie wiem.
- To mam lepszy pomysł, wybaczysz mi jak zabiorę cię wieczorem na romantyczną kolację?
- Przemyślę to
- Proszę
- No oczywiście, że ci wybaczę, bardzo cię kocham wiesz?
- Ja ciebie bardziej i nawet nie próbuj zaprzeczać. Ale muszę lecieć, bo mam próbę z chłopakami.
- Jasne to do wieczora.
- Do wieczora.
Ciekawe co Marco dla mnie przygotował, już się nie mogę doczekać.
Kilka godzin później:
Angie:
Właśnie idę do domu Violetty. Muszę ją zobaczyć, tak bardzo za nią tęskniłam. Szkoda tylko, że pójścia do jej domu wiążę się z zobaczeniem Germana, muszę to jakoś przeżyć. Mam nadzieję, że Olgita mnie nie udusi. Właśnie doszłam no to co zadzwonię dzwonkiem. Czekam, a po chwili otworzył/otworzyła mi.....
Leon:
No i fantastycznie! Nie mogę śpiewać, bynajmniej przez jakiś czas, bo mam nie przesilać głosu, mówić cicho i jak najmniej. Zostaje mi tylko patrzenie na innych jak śpiewają. Nie wiem jak to wytrzymam, to mi daje siłę do walki z moim kalectwem, no jest też Ally i Diego, są dla mnie naprawdę ważni, zawsze byli. Teraz wiem, że nic nas nie poróżni.Szedłem Jechałem tak parkiem i rozmyślałem po chwili zauważyłem Ally i Diega, postanowiłem podejść bliżej, byłem na wystarczającej odległości, aby słyszeć ich rozmowę
- Diego postąpiłeś źle, ale nie wiedziałeś, że to się tak skończy.- mówiła smutna Ally
- Nie mogłem i co z tego, to przeze mnie Leon jeździ na wózku, stracił rodziców i co z tego, że nie byli jego biologicznymi rodzicami, w studio go nienawidzą i musiał wyjechać.
- Diego, dobra może to twoja wina, ale to, że Leon jeździ na wózku, nie mogłeś tego przewidzieć, nikt nie mógł- przerwała, bo zauważyła, że jestem za nimi, a ja nie wiedziałem co robić, to mój najlepszy przyjaciel, to mój brat.....
Marco:
Spacerujemy z Fran po parku, jest pięknie, kolacja się udała i jesteśmy razem bardzo szczęśliwi, nagle podbiegła do nas jakaś dziewczyna, zaraz ja ją znam, to Ana, nie tylko nie ona.
- O widzę, że szybko się pocieszyłeś Marco?- wykrzyczała, a Fran spytała
- O co tu chodzi?
- To ty nic nie wiesz? Niech ci potem wyjaśni, ale nie pakuj się w to, zrani cię tak jak zranił mnie i mówię całkiem szczerze,
- Ana, co ty mówisz?- spytałem
- Przecież jeszcze tydzień temu , mówiłeś, że mnie kochasz
Francessca odbiegła z płaczem, a ja za nią:
- Fran, stój! To nie tak jak myślisz!
- Nie, a jak?
Spojrzała mi w oczy, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, przecież tak bardzo ją kochałem.
- No jak Marco?...........
--------------------------------------------
No to rozdział 6 gotowy, trochę napięcia, żeby nie było nudno :-) Liczę na wasze komentarze. Będę starać się rozdziały dodawać co drugi dzień, czyli następny będzie 29.04. Może być? Dzięki, że jesteście, do następnego :-)
Ally:
Już dojechaliśmy, ale tu jest pięknie, chcę tu zamieszkać, jest kolorowo, tak radośnie po mimo, że jest już wieczór. Jutro nagrywamy nasz kawałek i myślimy nad teledyskiem.
- I ja ci się podoba BA?- spytała mnie Angie
- Tu jest cudownie. Zamieszkajmy tu Angie.
- Żeby to było takie proste kochana, twój ojciec w Hiszpanii ma wytwórnie.
- Dla niego to żaden problem założyć wytwórnię tu, a tam ma przecież zaufanych pracowników.
- No może i masz racje, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Pomyślmy, masz tu swoich przyjaciół, mogła byś znowu uczyć w studio, a ja tam uczęszczać na lekcje jakby mnie przyjęli, o i najważniejsze masz tu swoją siostrzenicę. Pogadaj z tatą, proszę.
- Zastanowię się, nawet nieźle to wymyśliłaś, ale co ci tak zależy?
- No, bo tutaj moglibyśmy zacząć wszystko od początku i bym mogła wreszcie uczyć się muzyki z Diego, a potem i Leonem, bo jestem pewna, że nie długo stanie na nogi.
- Tak, oczywiście.
- Angie, czemu masz taką minę?
- Nie nic, wydaje ci się.
- Nic mi się nie wydaje, ty coś wiesz i nie chcesz mi powiedzieć.
- Przypomniałam sobie, że yyy muszę yyy zrobić sobie kawę, właśnie kawę.
- Angie, kawę zrobisz sobie później, a teraz mów o co chodzi.
- Dobrze, ale obiecaj, że nie powiesz Leonowi.
- Jasne, obiecuję. Co się stało?- spytałam ze łzami w oczach.
- Ally, on już nie stanie na nogi, nigdy. Jeszcze żadna osoba po takiej operacji do tego z komplikacjami nie stanęła, to by był cud.- Angie płakała jak mi to mówiła
- Ale jak to? To niemożliwe!- rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju. Byłam załamana, cały czas łudziłam się, że niedługo razem zatańczymy. Zadzwoniłam do Diego, żeby mu o tym powiedzieć. Bardzo to przeżył, nic nie mówił tylko się rozłączył, ale ja wiem, że to dla niego trudne i cierpi, tak jak my wszyscy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Leon:
Słyszałem rozmowę Angie i Ally, ja już naprawdę nie będę chodzić i tańczyć? Do końca życia będę zdany na łaskę Angie, Ally i Diego? Nie, nie mogę być dla nich ciężarem, będę pracował jeszcze ciężej, jeszcze stanę na te cholerne nogi. Mówiłem sobie w myślach, ale jestem silny nie będę płakać, nigdy nie płakałem i choćbym nie wiem jaką miał na to ochotę, nie mogę. Będę ciężko pracował, chociaż śpiewanie mi zostało.
Idę spać, bo jutro przede mną ciężki dzień.
Następny dzień:
Diego:
Nie mogłem spać przez całą noc, po tym co powiedziała mi Ally. Leon nie będzie chodził, biegał, tańczył, nic nie będzie robił. Boże, gdyby nie ja, nigdy by nie wyjechał, nie musiał jeździć na tym motorze i nie doszło by do tego wypadku, wszystko przez mój egoizm i zazdrość. Nie wybaczę sobie tego do końca życia, jestem najgorszym człowiekiem na świecie. Teraz idę spotkać się na szybko z Violą, a potem będziemy nagrywać piosenkę.
- Diego?- usłyszałem krzyk mojej dziewczyny
- Tak! Tęskniłem.- przytuliłem dziewczynę do siebie.
- Ja bardziej. Pójdziemy się czegoś napić?
- Teraz? Nie masz zajęć?
- Racja, ale ty też masz.
- Nie, ja przez jakiś czas będę przychodził tylko na próby do koncertu.
- A to dlaczego?
- Cóż nagrywam teledysk.
- Teledysk? Jak się cieszę. Czyli spodobałeś się Jimiemu?
- Tak, ale nagrywam go jeszcze z dwójką muzyków.
- Tak? Koniecznie musisz mnie z nimi poznać.
- Tak, jasne poznam, ale teraz naprawdę musimy już lecieć. Odprowadzę cię.
- Dziękuje jesteś taki kochany. Ale spotkamy się po zajęciach?
- No oczywiście.
Trzy godziny później:
- I jak Jimi?
- Świetnie, zostawiamy tak. Macie wolne.
- To dobrze- powiedzieliśmy razem.
- O której kończą się zajęcia?- spytał Leon
- Za jakieś 2 minuty, a co?
- Nie chcę, aby ktoś mnie zobaczył. Zostaniecie chwilę z mną?
- Jasne, Leon- powiedziała Ally
- Skoro już tu siedzimy, to może coś zaśpiewajmy- zaproponowałem
- To co może Ven y canta?- zapytała Ally
- Spoko.
....................................
- Leon coś się dzieje?- przerwała w połowie piosenki Ally
- Nie mogę zaśpiewać
- Pewnie się przemęczyłeś, to nic takiego
- Pewnie tak, śpiewajmy dalej.
- Jesteś pewny?
- No jasne, że tak.
- Moim zdaniem powinieneś odpocząć.- powiedziałem
- A moim nie, no dawajcie.
No to z jednej piosenki zrobiła się godzina śpiewania.
- Chodźmy już lepiej, za nim mnie naprawdę ktoś zauważy.
- Jasne. Idziemy do domu, idziesz z nami Diego?
- Nie, ja mam jeszcze zajęcia. Przygotowujemy koncert.
- To na razie.
Leon:
Nie dość, że nie będę chodził, to teraz mój głos szwankuje.
- Leon, ok?
- Co?
- Twój głos. Nie jestem głucha, mówisz coraz ciszej. Musisz iść do lekarza
- Nie będę tańczyć, to teraz mam jeszcze przestać śpiewać?!- wykrzyczał Leon
- O czym ty mówisz?
- Słyszałem twoją rozmowę z Angie, dobrze wiem, że nie będę chodzić. Straciłem nogi, nie mogę stracić głosu, rozumiesz?- spytał załamany, przez krzyk pogorszyło mu się
- Leon będziesz śpiewał, lekarz ci tego nie zabroni, ale musisz do niego iść. Może przez kilka dni odpoczniesz i to wszystko. Dzwonię do Angie, żeby cie umówiła i nie sprzeciwiaj mi się.
- Milczę.
Francessca:
Wiem, że to głupie, ale jak szłam na lekcji do łazienki to wydawało mi się, że widzę kogoś na wózku inwalidzkim i ten ktoś bardzo przypominał mi Leona. Ale to przecież niemożliwe musiało mi się wydawać, mam już jakieś halucynacje.
- Cześć kochanie- podszedł do mnie z tyłu Marco
- Marco!
- Co?
- Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam, nie chciałem. Wybaczysz mi?
- No nie wiem.
- To mam lepszy pomysł, wybaczysz mi jak zabiorę cię wieczorem na romantyczną kolację?
- Przemyślę to
- Proszę
- No oczywiście, że ci wybaczę, bardzo cię kocham wiesz?
- Ja ciebie bardziej i nawet nie próbuj zaprzeczać. Ale muszę lecieć, bo mam próbę z chłopakami.
- Jasne to do wieczora.
- Do wieczora.
Ciekawe co Marco dla mnie przygotował, już się nie mogę doczekać.
Kilka godzin później:
Angie:
Właśnie idę do domu Violetty. Muszę ją zobaczyć, tak bardzo za nią tęskniłam. Szkoda tylko, że pójścia do jej domu wiążę się z zobaczeniem Germana, muszę to jakoś przeżyć. Mam nadzieję, że Olgita mnie nie udusi. Właśnie doszłam no to co zadzwonię dzwonkiem. Czekam, a po chwili otworzył/otworzyła mi.....
Leon:
No i fantastycznie! Nie mogę śpiewać, bynajmniej przez jakiś czas, bo mam nie przesilać głosu, mówić cicho i jak najmniej. Zostaje mi tylko patrzenie na innych jak śpiewają. Nie wiem jak to wytrzymam, to mi daje siłę do walki z moim kalectwem, no jest też Ally i Diego, są dla mnie naprawdę ważni, zawsze byli. Teraz wiem, że nic nas nie poróżni.
- Diego postąpiłeś źle, ale nie wiedziałeś, że to się tak skończy.- mówiła smutna Ally
- Nie mogłem i co z tego, to przeze mnie Leon jeździ na wózku, stracił rodziców i co z tego, że nie byli jego biologicznymi rodzicami, w studio go nienawidzą i musiał wyjechać.
- Diego, dobra może to twoja wina, ale to, że Leon jeździ na wózku, nie mogłeś tego przewidzieć, nikt nie mógł- przerwała, bo zauważyła, że jestem za nimi, a ja nie wiedziałem co robić, to mój najlepszy przyjaciel, to mój brat.....
Marco:
Spacerujemy z Fran po parku, jest pięknie, kolacja się udała i jesteśmy razem bardzo szczęśliwi, nagle podbiegła do nas jakaś dziewczyna, zaraz ja ją znam, to Ana, nie tylko nie ona.
- O widzę, że szybko się pocieszyłeś Marco?- wykrzyczała, a Fran spytała
- O co tu chodzi?
- To ty nic nie wiesz? Niech ci potem wyjaśni, ale nie pakuj się w to, zrani cię tak jak zranił mnie i mówię całkiem szczerze,
- Ana, co ty mówisz?- spytałem
- Przecież jeszcze tydzień temu , mówiłeś, że mnie kochasz
Francessca odbiegła z płaczem, a ja za nią:
- Fran, stój! To nie tak jak myślisz!
- Nie, a jak?
Spojrzała mi w oczy, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, przecież tak bardzo ją kochałem.
- No jak Marco?...........
--------------------------------------------
No to rozdział 6 gotowy, trochę napięcia, żeby nie było nudno :-) Liczę na wasze komentarze. Będę starać się rozdziały dodawać co drugi dzień, czyli następny będzie 29.04. Może być? Dzięki, że jesteście, do następnego :-)
26 kwietnia 2014
Ważne!
1.Gdy wejdziecie w stronę "Kontakty" zauważycie, że dodałam nowy adres e-mail i konto na ask.fm. Postanowiłam go założyć, żebyście mogli tam zadawać pytania odnośnie rozdziałów itd. Więc wchodźcie pytajcie!
2. Po boku dodałam ankietę czy czytacie :-)
2. Po boku dodałam ankietę czy czytacie :-)
25 kwietnia 2014
Rozdział 5
Hiszpania:
Diego:
Czekam już w umówionym miejscu na Ally. Dobrze pamiętam ten park, to tu zawsze chodziliśmy na lody w polewie. Ja zawsze brałem czekoladową, Ally truskawkową, a Leon karmelową. Świetnie się wtedy dogadywaliśmy. Z zamyśleń wyrwała mnie Ally.
-Cześć Diego- pocałowała mnie w policzek
-Hej Ally
-Dałeś świetny występ. Masz wielki talent.
-Dzięki, ale nie o tym przyszliśmy tu rozmawiać. Ally, co się stało Leonowi.
-Już ci mówię ....
Po opowiedzeniu przez Ally całej historii, czułem się strasznie. Nigdy nie podejrzewałem, że Leon aż tak cierpi. Myślałem, że w domu ma fantastycznie, w końcu jego rodzice są bogaczami, a tu takie coś. Nie wybaczę sobie tego, nigdy.
-Diego, wiem, że ci przykro, ale nic już nie zmienisz. Tylko nie mów nic Leonowi, on udaje, że jest dobrze, a tak naprawdę bardzo się męczy i nie chce, żeby znowu cierpiał, dobrze?
-Jasne, nic mu nie powiem, że to ja. Sam nie rozumiem, dlaczego to zrobiłem. Byłem cholernym egoistą, gdzie on teraz jest?
- Na rehalibitacji, chcesz możemy tam iść?
-Możemy, naprawdę?
-Tak, chodźmy.
Poszliśmy z Ally do kliniki, wiedziałem, że to trudne, ale jak zobaczyłem Leona, jak on się męczył. Z ledwością się poruszał, nie mógł nawet stanąć, a gdy próbował wywracał się od razu. Był strasznie zmęczony po półgodzinnym treningu. Kiedyś był takim dobrym tancerzem, jednym z najlepszych, a teraz to nie on, to jakiś inny chłopak w jego ciele. Spłynęła mi łza, dopiero tak naprawdę do mnie doszło jakie to dla Leona było trudne.
-Diego dość. Napatrzałeś się już.
-Nie, Ally. Jeszcze chwilę.
-Nie, żadnej chwili. Widzę jaki jesteś zdołowany. Teraz chodź, bo mój tata ma ci coś do powiedzenia.
Violetta:
Diego nadal nie odbiera, teraz jestem już pewna, że coś się stało. No chyba, że naprawdę spodobał się właścicielowi wytwórni i ma z nim jakieś sprawy do obgadania. Tak, pewnie tak, występ poszedł mu świetnie i na pewno Jimi Duncan będzie chciał wydać jego płytę. Z dziewczynami mamy świetny kawałek na koncert, piosenkę nazwałyśmy "Codigo Amistad", jest po prostu fantastyczna.
-Violu, mam do ciebie prośbę.
-O, Ludmiła hej. O co chodzi?
-Bo Fede jest ostatnio jakiś strasznie dziwny i martwię się o niego. A ty razem z nim mieszkasz, może coś ci mówił.
-Nie, nic nie mówił, ale masz rację, też zauważyłam, że zachowuje się jakoś dziwnie. Później z nim porozmawiam. Obiecuję.
-Dziękuje ci Violetta. Jesteś naprawdę kochana, zwłaszcza po tym co ci kiedyś zrobiłam. Nadal nie wierzę, że mi wybaczyłaś, w ogóle wszyscy mi wybaczyliście.
-Zmieniłaś się i to dzięki miłości do Federica.
-Wiem, nie wyobrażam sobie teraz żyć bez niego. Kocham go.
-Wiem, on ciebie też i to bardzo. Strasznie dużo mówi o tobie, koszmarnie dużo.
-Haha.. Jest taki kochany. To ja lecę coś zjeść. Może pójdziesz ze mną?
-W sumie to jestem głodna.
-A więc chodźmy.
Francessca:
Czuję się jakoś dziwnie i to nie wiem, dlaczego. Niby wszystko jest ok, mam najlepsze przyjaciółki, mamy przygotowania do koncertu, a Marco jest najukochańszy na świecie. Ale sama nie wiem, coś między nami się wypaliło, wiem, że on kocha mnie, a ja jego, a jednak coś nie gra.
-Cześć kochanie- właśnie podszedł do mnie
-Hej Marco
-Co tam słychać? Jak wam idzie piosenka?
-Wszystko dobrze, a piosenka świetna. A wasza jak?
-Równie dobrze. Idę coś zjeść, idziesz ze mną?
-Nie, muszę jeszcze przećwiczyć choreografię na zajęcia Gregorio.
-Szkoda, to do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Hiszpania:
Diego:
Wszedłem do wytwórni, a tam czekali już na mnie Antonio i Jimi.
-Dzień dobry- przywitałem się
-Cześć Diego- powiedział Jimi- moja córka już pewnie wygadała się, że mam dla ciebie propozycję
-Coś tam wspominała po drodze.
-A więc pamiętam, jak ty, Ally i Leon śpiewaliście gdy byliście jeszcze takimi małymi bachorkami i wiem, że wasze głosy świetnie razem brzmią, bo jesteście bardzo utalentowani. Wpadłem na pomysł, aby nagrać waszą piosenkę, którą sami stworzycie i zrobić do niej teledysk. Jeżeli wszystko wyjdzie, nagram waszą płytę, będą tam zarówno wasze solowe piosenki, jak i w trio. Co ty na to?
-Dla mnie ekstra, brak słów- zatkało mnie, cieszyłem się jak małe dziecko- tylko co z Leonem?
-O Leona się nie martw, głos nadal ma świetny mimo całego tego wypadku, a teledysk jakoś się wymyśli. Dobrze wiesz, że Leon poradzi sobie ze wszystkim co związane z muzyką.
-Tak wiem, to on nas zachęcił do grania i śpiewania.
-To leć do mnie do domu i razem z moją córką i Leonem bierzcie się do pracy. A i jutro lecimy wieczorem wszyscy do Buenos Aires.
- Ok, ok.
Kilka minut później:
Ally:
Powiedziałam już Leonowi o planie mojego taty. Widać, że się ucieszył, ale widziałam też, że bał się tego. Nagle zadzwonił dzwonek, poszłam otworzyć.
-Diego, hej. Dobrze, że już jesteś.
-Cześć Ally
Razem weszliśmy do salonu, a tam czekał już na nas Leon
-Cześć Diego
-Cześć- no to pierwsze lody między chłopakami przełamane, pomyślałam i już miałam dalszy plan, zaczęłam śpiewać naszą piosenkę, piosenkę, którą napisaliśmy razem, była to nasza pierwsza. Mieliśmy zaledwie 10 lat. Gdy doszłam do refrenu, Leon sięgnął po gitarę ,a Diego usiadł do klawiszy i dalej samo poszło.
-Brawo dzieciaki!- do salonu weszła Angie, spodobało jej się
-Dzięki Angie- powiedzieliśmy wszyscy
-To ja wam nie przeszkadzam, idę do kuchni coś upichcić na potem
-Leon, przepraszam za wszystko. Ja po prostu byłem zazdrosny, nie chciałem nigdy cię stracić- Diego zrobił ten pierwszy krok
-Diego, nic nie mów, Zapomnijmy o tym, jesteś, byłeś i zawsze będziesz dla mnie jak brat. Teraz jesteśmy całą naszą trójką i wierzę, że zdziałamy wszystko. Wiem, że przy was stanę na te cholerne nogi.
-To co przyjaźń po grób i jeszcze dłużej- zapytałam uśmiechnięta
-Jasne- odpowiedzieli chłopcy
Postanowiliśmy trochę przerobić naszą starą piosenkę i wyszło nam świetnie. To kilka godzin pracy nie poszło na marne. Jutro podbijamy Buenos Aires i nagrywamy teledysk, a potem wielka kariera.Po kolacji z Leonem poszliśmy do swoich pokojów, a Diego do hotelu. Jutro widzimy się wszyscy na lotnisku. Dawno nie byłam taka szczęśliwa.
Diego:
Leżę już w łóżku. To był dzień pełen wrażeń. Jestem taki szczęśliwy, że Leon mi wybaczył, chociaż gdyby się dowiedział, że to przeze mnie musiał opuścić przyjaciół, rodziców i Buenos Aires, nie wybaczyłby mi. Sam sobie nie mogę tego wybaczyć. Brakowało mi tej naszej braterskiej przyjaźni, jeszcze jest Ally, dzisiaj wszystkie najlepsze wspomnienia wróciły. O, matko pełno nieodebranych połączeń od Violi. Muszę do niej oddzwonić, ale mówić jej o Leonie. Nie, lepiej nie, on tego by nie chciał.
-Cześć Violu
-Diego, dlaczego się nie odzywałeś. Martwiłam się.
-Przepraszam, ale miałem sporo pracy. Jutro wracam do BA i to nie sam.
-Nie sam? A z kim?
-Zobaczysz jutro. Przepraszam Violu, ale jestem strasznie zmęczony i padam z nóg.
-Jasne kładź się. Dobranoc. Do jutra!
-Do jutra, Violu. Kocham cię.
Muszę jeszcze porozmawiać z Leonem o Violetcie, on ją bardzo kocha i nie wiem czy przeżyje widok jej i mnie razem. Jutro z nim szczerze porozmawiam o tym.
Angie:
Jutro lot do BA. Tak bardzo stęskniłam się za Violettą i już nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę. Teraz wracam inna, szczęśliwa o to na pewno. W końcu spotkałam mężczyznę mojego życia i pokochałam Ally jak własną córkę. Nadal nie mogę wyjść z podziwu jak Leon i Diego fantastycznie się dogadują, widać, że brakowało ich sobie. To właśnie prawdziwa przyjaźń, dawno nie widziałam Ally takiej wesołej i uśmiechniętej. Szkoda tylko, że Leon miał ten cholerny wypadek. Dlaczego on? On i Ally tak naprawdę nie wiedzą jak poważny jest jego stan. Lekarz mówił, że Leon już nie stanie na nogi, nigdy, zawsze już będzie kaleką na wózku inwalidzkim. Zawsze jak o tym myślę, płaczę, muzyka utrzymuje go przy życiu i myśl, że kiedyś wyjdzie na scenę i zatańczy z przyjaciółmi, ale to się już nie stanie,
---------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno ten rozdział, ale popołudniu nie było mnie w domu i tak wyszło, że nie miałam czasu, ale ważne, że dotrzymałam terminu xd Podoba wam się? Piszcie komentarze, bardzo mi na nich zależy :-) To dla mnie znak, że czytacie i mam więcej zapału do pisania kolejnych rozdziałów. Dzięki, że jesteście!
Diego:
Czekam już w umówionym miejscu na Ally. Dobrze pamiętam ten park, to tu zawsze chodziliśmy na lody w polewie. Ja zawsze brałem czekoladową, Ally truskawkową, a Leon karmelową. Świetnie się wtedy dogadywaliśmy. Z zamyśleń wyrwała mnie Ally.
-Cześć Diego- pocałowała mnie w policzek
-Hej Ally
-Dałeś świetny występ. Masz wielki talent.
-Dzięki, ale nie o tym przyszliśmy tu rozmawiać. Ally, co się stało Leonowi.
-Już ci mówię ....
Po opowiedzeniu przez Ally całej historii, czułem się strasznie. Nigdy nie podejrzewałem, że Leon aż tak cierpi. Myślałem, że w domu ma fantastycznie, w końcu jego rodzice są bogaczami, a tu takie coś. Nie wybaczę sobie tego, nigdy.
-Diego, wiem, że ci przykro, ale nic już nie zmienisz. Tylko nie mów nic Leonowi, on udaje, że jest dobrze, a tak naprawdę bardzo się męczy i nie chce, żeby znowu cierpiał, dobrze?
-Jasne, nic mu nie powiem, że to ja. Sam nie rozumiem, dlaczego to zrobiłem. Byłem cholernym egoistą, gdzie on teraz jest?
- Na rehalibitacji, chcesz możemy tam iść?
-Możemy, naprawdę?
-Tak, chodźmy.
Poszliśmy z Ally do kliniki, wiedziałem, że to trudne, ale jak zobaczyłem Leona, jak on się męczył. Z ledwością się poruszał, nie mógł nawet stanąć, a gdy próbował wywracał się od razu. Był strasznie zmęczony po półgodzinnym treningu. Kiedyś był takim dobrym tancerzem, jednym z najlepszych, a teraz to nie on, to jakiś inny chłopak w jego ciele. Spłynęła mi łza, dopiero tak naprawdę do mnie doszło jakie to dla Leona było trudne.
-Diego dość. Napatrzałeś się już.
-Nie, Ally. Jeszcze chwilę.
-Nie, żadnej chwili. Widzę jaki jesteś zdołowany. Teraz chodź, bo mój tata ma ci coś do powiedzenia.
Violetta:
Diego nadal nie odbiera, teraz jestem już pewna, że coś się stało. No chyba, że naprawdę spodobał się właścicielowi wytwórni i ma z nim jakieś sprawy do obgadania. Tak, pewnie tak, występ poszedł mu świetnie i na pewno Jimi Duncan będzie chciał wydać jego płytę. Z dziewczynami mamy świetny kawałek na koncert, piosenkę nazwałyśmy "Codigo Amistad", jest po prostu fantastyczna.
-Violu, mam do ciebie prośbę.
-O, Ludmiła hej. O co chodzi?
-Bo Fede jest ostatnio jakiś strasznie dziwny i martwię się o niego. A ty razem z nim mieszkasz, może coś ci mówił.
-Nie, nic nie mówił, ale masz rację, też zauważyłam, że zachowuje się jakoś dziwnie. Później z nim porozmawiam. Obiecuję.
-Dziękuje ci Violetta. Jesteś naprawdę kochana, zwłaszcza po tym co ci kiedyś zrobiłam. Nadal nie wierzę, że mi wybaczyłaś, w ogóle wszyscy mi wybaczyliście.
-Zmieniłaś się i to dzięki miłości do Federica.
-Wiem, nie wyobrażam sobie teraz żyć bez niego. Kocham go.
-Wiem, on ciebie też i to bardzo. Strasznie dużo mówi o tobie, koszmarnie dużo.
-Haha.. Jest taki kochany. To ja lecę coś zjeść. Może pójdziesz ze mną?
-W sumie to jestem głodna.
-A więc chodźmy.
Francessca:
Czuję się jakoś dziwnie i to nie wiem, dlaczego. Niby wszystko jest ok, mam najlepsze przyjaciółki, mamy przygotowania do koncertu, a Marco jest najukochańszy na świecie. Ale sama nie wiem, coś między nami się wypaliło, wiem, że on kocha mnie, a ja jego, a jednak coś nie gra.
-Cześć kochanie- właśnie podszedł do mnie
-Hej Marco
-Co tam słychać? Jak wam idzie piosenka?
-Wszystko dobrze, a piosenka świetna. A wasza jak?
-Równie dobrze. Idę coś zjeść, idziesz ze mną?
-Nie, muszę jeszcze przećwiczyć choreografię na zajęcia Gregorio.
-Szkoda, to do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Hiszpania:
Diego:
Wszedłem do wytwórni, a tam czekali już na mnie Antonio i Jimi.
-Dzień dobry- przywitałem się
-Cześć Diego- powiedział Jimi- moja córka już pewnie wygadała się, że mam dla ciebie propozycję
-Coś tam wspominała po drodze.
-A więc pamiętam, jak ty, Ally i Leon śpiewaliście gdy byliście jeszcze takimi małymi bachorkami i wiem, że wasze głosy świetnie razem brzmią, bo jesteście bardzo utalentowani. Wpadłem na pomysł, aby nagrać waszą piosenkę, którą sami stworzycie i zrobić do niej teledysk. Jeżeli wszystko wyjdzie, nagram waszą płytę, będą tam zarówno wasze solowe piosenki, jak i w trio. Co ty na to?
-Dla mnie ekstra, brak słów- zatkało mnie, cieszyłem się jak małe dziecko- tylko co z Leonem?
-O Leona się nie martw, głos nadal ma świetny mimo całego tego wypadku, a teledysk jakoś się wymyśli. Dobrze wiesz, że Leon poradzi sobie ze wszystkim co związane z muzyką.
-Tak wiem, to on nas zachęcił do grania i śpiewania.
-To leć do mnie do domu i razem z moją córką i Leonem bierzcie się do pracy. A i jutro lecimy wieczorem wszyscy do Buenos Aires.
- Ok, ok.
Kilka minut później:
Ally:
Powiedziałam już Leonowi o planie mojego taty. Widać, że się ucieszył, ale widziałam też, że bał się tego. Nagle zadzwonił dzwonek, poszłam otworzyć.
-Diego, hej. Dobrze, że już jesteś.
-Cześć Ally
Razem weszliśmy do salonu, a tam czekał już na nas Leon
-Cześć Diego
-Cześć- no to pierwsze lody między chłopakami przełamane, pomyślałam i już miałam dalszy plan, zaczęłam śpiewać naszą piosenkę, piosenkę, którą napisaliśmy razem, była to nasza pierwsza. Mieliśmy zaledwie 10 lat. Gdy doszłam do refrenu, Leon sięgnął po gitarę ,a Diego usiadł do klawiszy i dalej samo poszło.
-Brawo dzieciaki!- do salonu weszła Angie, spodobało jej się
-Dzięki Angie- powiedzieliśmy wszyscy
-To ja wam nie przeszkadzam, idę do kuchni coś upichcić na potem
-Leon, przepraszam za wszystko. Ja po prostu byłem zazdrosny, nie chciałem nigdy cię stracić- Diego zrobił ten pierwszy krok
-Diego, nic nie mów, Zapomnijmy o tym, jesteś, byłeś i zawsze będziesz dla mnie jak brat. Teraz jesteśmy całą naszą trójką i wierzę, że zdziałamy wszystko. Wiem, że przy was stanę na te cholerne nogi.
-To co przyjaźń po grób i jeszcze dłużej- zapytałam uśmiechnięta
-Jasne- odpowiedzieli chłopcy
Postanowiliśmy trochę przerobić naszą starą piosenkę i wyszło nam świetnie. To kilka godzin pracy nie poszło na marne. Jutro podbijamy Buenos Aires i nagrywamy teledysk, a potem wielka kariera.Po kolacji z Leonem poszliśmy do swoich pokojów, a Diego do hotelu. Jutro widzimy się wszyscy na lotnisku. Dawno nie byłam taka szczęśliwa.
Diego:
Leżę już w łóżku. To był dzień pełen wrażeń. Jestem taki szczęśliwy, że Leon mi wybaczył, chociaż gdyby się dowiedział, że to przeze mnie musiał opuścić przyjaciół, rodziców i Buenos Aires, nie wybaczyłby mi. Sam sobie nie mogę tego wybaczyć. Brakowało mi tej naszej braterskiej przyjaźni, jeszcze jest Ally, dzisiaj wszystkie najlepsze wspomnienia wróciły. O, matko pełno nieodebranych połączeń od Violi. Muszę do niej oddzwonić, ale mówić jej o Leonie. Nie, lepiej nie, on tego by nie chciał.
-Cześć Violu
-Diego, dlaczego się nie odzywałeś. Martwiłam się.
-Przepraszam, ale miałem sporo pracy. Jutro wracam do BA i to nie sam.
-Nie sam? A z kim?
-Zobaczysz jutro. Przepraszam Violu, ale jestem strasznie zmęczony i padam z nóg.
-Jasne kładź się. Dobranoc. Do jutra!
-Do jutra, Violu. Kocham cię.
Muszę jeszcze porozmawiać z Leonem o Violetcie, on ją bardzo kocha i nie wiem czy przeżyje widok jej i mnie razem. Jutro z nim szczerze porozmawiam o tym.
Angie:
Jutro lot do BA. Tak bardzo stęskniłam się za Violettą i już nie mogę się doczekać, aż ją zobaczę. Teraz wracam inna, szczęśliwa o to na pewno. W końcu spotkałam mężczyznę mojego życia i pokochałam Ally jak własną córkę. Nadal nie mogę wyjść z podziwu jak Leon i Diego fantastycznie się dogadują, widać, że brakowało ich sobie. To właśnie prawdziwa przyjaźń, dawno nie widziałam Ally takiej wesołej i uśmiechniętej. Szkoda tylko, że Leon miał ten cholerny wypadek. Dlaczego on? On i Ally tak naprawdę nie wiedzą jak poważny jest jego stan. Lekarz mówił, że Leon już nie stanie na nogi, nigdy, zawsze już będzie kaleką na wózku inwalidzkim. Zawsze jak o tym myślę, płaczę, muzyka utrzymuje go przy życiu i myśl, że kiedyś wyjdzie na scenę i zatańczy z przyjaciółmi, ale to się już nie stanie,
---------------------------------------------------
Przepraszam, że tak późno ten rozdział, ale popołudniu nie było mnie w domu i tak wyszło, że nie miałam czasu, ale ważne, że dotrzymałam terminu xd Podoba wam się? Piszcie komentarze, bardzo mi na nich zależy :-) To dla mnie znak, że czytacie i mam więcej zapału do pisania kolejnych rozdziałów. Dzięki, że jesteście!
23 kwietnia 2014
Rozdział 4
Diego:
-A więc zwycięzcą jest.... Diego! Gratulacje!
Gdy usłyszałem te słowa oszalałem z radości. Pierwszy raz w czymś wygrałem. Przytuliłem Violettę i pobiegłem szczęśliwy na scenę. Potem przez jakąś godzinę Marotti mi tłumaczył co będę robił, z kim jadę, jaką piosenkę zaśpiewam i wszystkie inne rzeczy. Wszyscy przyjaciele mi gratulowali. Okazało się, że na występie będzie Jimi Duncan, a to właściciel jednej z największych wytwórni muzycznych. To od niego karierę zaczynało mnóstwo teraz wielkich gwiazd, np. Taylor Swift. To dla mnie wielka szansa, może mu się spodobam, a wtedy? A wtedy wyda ze mną płytę!
Tydzień później, Hiszpania:
Ally:
Leon jest już od 3 dni u nas w domu. Sama zaprojektowałam mu pokój, żeby czuł się jak u siebie. Niestety nie wiadomo czy będzie chodził i nie mogę patrzeć jak jest przygnębiony z tego powodu, ale widać, że walczy i coś czuję, że to dla Violetty, wiele mi o niej opowiadał, zresztą Angie też mi kiedyś o niej opowiadała w końcu to jej siostrzenica. Wydaje się bardzo miła, chciała bym ją poznać. Dzisiaj idziemy na jakiś występ jakiegoś chłopaka, który wygrał jakiś program czy coś i tata został zaproszony. Zabieramy Leona, niech wie, że jak się postara też niedługo wróci na scenę. Uwielbiam słuchać jak śpiewa, ale najbardziej lubię jak robimy to razem. Tata gra na pianinie, a ja, Angie i Leon śpiewamy. Fantastycznie się razem bawimy. Jesteśmy jak taka prawdziwa rodzina. Brakuje mi tylko mojej mamy...
Diego:
Już dzisiaj występ, szybciej mam się spotkać jeszcze z Jimim, co za stres.
-Diego przygotuj się, zaraz tu będzie Jimi- powiedział Antonio
-Jak to? Tak teraz?
-No teraz, teraz. Nie mów, że tchórzysz Diego?
-Nie, skądże Antonio
-No to gdzie dzisiejsza gwiazda?- właśnie wszedł Jimi, zaraz ja go znam
-Jimi? Ojciec Ally?- spytałem
-Diego, witaj dawno się nie widzieliśmy. Wyrosłeś na pożądnego chłopaka.
-Ale przecież to niemożliwe? Mieliście inne nazwisko.
-Wiesz, postanowiłem zmienić nazwisko. Otworzyłem nową wytwórnię i proszę teraz spotykam artystę, którego znam od małego.
-To wszystko tłumaczy. A co z Ally?
-Zaraz tu będzie, o akurat idzie.
-Tato, mam pewien pomysł, żeby zmobilizować Leona jeszcze bardziej.-weszła Ally
-Ally, cześć. Nawet nie wiesz jak tęskniłem.
-Diego? O mój boże, to ty!- dziewczyna się na mnie rzuciła z tego szczęścia. Mówiąc szczerze bardzo mi jej brakowało przez te lata.
-Mam jeszcze parę godzin do występu, przejdziemy się gdzieś?-spytałem
-Jasne, bo raczej mamy o czym rozmawiać- powiedziała trochę oschłym tonem
Kilkanaście minut później, w parku:
-Co tam u ciebie opowiadaj- powiedziałem z dobrym humorem, który nie trwał długo
-Jasne, ja zacznę opowiadać, chodź u mnie za wiele się nie działo, ale za to u ciebie bardzo dużo, słyszałam.
-Co?
-Wiesz Diego, nie dawno spotkałam Leona. Opowiadał mi co się z nim działo, że chodził to fantastycznej szkoły, miał przyjaciół, spotkał miłość. Nawet, że spotkał ciebie i udawaliście, że się nie znacie. Chociaż on na początku próbował odnowić waszą przyjaźń, ale potem odebrałeś mu Violettę.
-Ally- nie dała mi dokończyć
-Cii.. I nie kłam. Miałeś, masz do niego wielki żal i to, że odebrałeś mu dziewczynę ci nie wystarczyło i postanowiłeś odebrać mu wszystko. Wiesz Diego o pewnych rzeczach Leon nie wie, a ja nie jestem głupia i dobrze wiem, że to przez ciebie w studiu go nienawidzą, Violetta nic do niego nie czuje, a rodzice, cóż nie ma rodziców. On nie wie, że to przez ciebie, ale ja cię trochę znam Diego i wiem do czego jesteś zdolny z nienawiści.
-Co chłopczyk już się poskarżył?
-Daj spokój Diego. Wy byliście najlepszymi przyjaciółmi i każdy wam tego zazdrościł. Traktowaliście się jak bracia. Jeden za drugim by skoczył w ogień. A poróżniła was jakaś dziewczyna, która tylko pstrykała palcami?
-Po prostu ja i Leon nie umiemy się przyjaźnić jasne? To tylko jakiś chłopczyk dbający o swoje włoski.
-Nie mów tak Diego! Ja naprawdę bardzo cię kocham i Leona też. Nigdy nie przestałam, byliście i jesteście oboje moimi największymi przyjaciółmi. Ale teraz widzę jak bardzo się zmieniłeś. Zniszczyłeś Leonowi życie i czerpiesz z tego satysfakcję. Ale ja mu tego nie powiem, bo się załamie. A ciebie nie chcę znać. Wolę cię zapamiętać takim jakim byłeś. Na razie Diego. Powodzenia na występie.
-Na razie.
Muszę iść na występ. Cieszę się, że spotkałem Ally, ale to co mi powiedziała. A on musiał już się jej poskarżyć. Może i przesadziłem, ale on ma wszystko czego ja nie mam: przyjaciół, obojga rodziców, a teraz sobie nawet Ally wziął na swoją stronę. Zawsze był, jest i zawsze będzie lepszy ze śpiewu i tańca, w tym go nigdy nie pokonam, musiał by chyba na wózku jeździć, ale to się nie zdarzy. Stracił jednych rodziców, poznał biologicznych i bije tu sobie teraz gniazdko. Zawsze spada na cztery łapy.Nawet nie zauważyłem, kiedy doszedłem i musiałem wejść na scenę. Śpiewałem "Yo soy asi", słyszałem tylko krzyki zadowolonej widowni, ale po chwili przyglądania się, zauważyłem obok Ally i Jimiego, Angie, co ona tu robi. No tak Violetta mówiła, że Angie może przyjdzie, zaraz czy obok niej jest Leon na wózku inwalidzkim. Skończyłem piosenkę i zszedłem ze sceny. Nie wiedziałem co myśleć, zamurowało mnie. Poszedłem do hotelu z nikim nie rozmawiając, to co zobaczyłem zastanawiało mnie, muszę jutro spotkać się z Ally.
Violetta:
Dziwne, dzwonię do Diego, a on nie odbiera. Oglądałam jego występ razem z resztą na laptopie Maxiego, na początku wyglądał na szczęśliwego, ale pod koniec na coś spojrzał i zbladł. Martwię się, musiało się pewnie coś stać.
-Nie martw się Violu, Diego pewnie rozdaje autografy, albo rozmawia z tym szefem wytwórni. Potem oddzwoni.-pocieszały mnie Cami z Fran
-Tak, wiem
-Coś jeszcze cię gryzie Violu? Od kilku dni mam wrażenie, że czegoś nam nie powiedziałaś. Więc?
-No jest taka rzecz, ale to tylko mała drobnostka, po za tym pewnie kawał.
-O co chodzi?
-Jak szłam na randkę z Diego dostałam smsa od nieznanego i było tam napisane, że ten ktoś mnie bardzo kocha i nawet jak go już tu nie będzie to i tak będzie mnie chronił.
-Nie wiesz od kogo?
-Cami, gdybym wiedziała to bym nie mówiła, że od nieznanego.
-Racja, a masz jakieś podejrzenia?
-Nie, to znaczy na początku myślałam, że to od Leona, ale to nie logiczne.
-Dlaczego? Dla Leona zawsze byłaś bardzo ważna, jak nie najważniejsza.
-Co ty mówisz Fran? Leon oszukiwał nas wszystkich, przecież słyszałaś Diego.
-Violu, ale to tylko puste słowa, które każdy mógł powiedzieć.
-Chyba nie sądzisz, że Diego to wymyślił. Po co?
-Bo chciał cię zdobyć i odegrać się na Leonie.
-Nie miał o co się odgrywać, on taki nie jest. Dopiero teraz widzę, że Leon nie lubił od samego początku Diega i nigdy nawet nie chciał go poznać.
-Violu, ty naprawdę tak szybko przekreśliłaś Leona?
-Dziewczyny spokój! Nie kłóćcie się! Jasne, przyjaźnimy się wszystkie i nic nas nie rozdzieli, a już na pewno nie jakieś miłostki Violi.
-Cami!
-Dobrze, dobrze. Przyjaciółki na zawsze?
-Jasne, że tak- przytuliłyśmy się wszystkie i Camila ma rację nie możemy się kłócić.
Leon:
Gdy poszedłem z Angie na ten występ to ona mi mówiła, że mogę spotkać tu kogoś ze studia. Bardzo się ucieszyłem. Nawet liczyłem, że być może to Viletta, niestety prawda okazała się inna. Na scenie śpiewał Diego, widać, że był bardzo szczęśliwy, ale jak zobaczył mnie zobaczyłem w jego zdziwienie. Tak szczerze to on nadal dla mnie jest jak brat, po mimo, że odebrał mi dziewczynę, którą naprawdę kocham, nie potrafię go do końca znienawidzić. Nigdy nie zapomnę naszego dzieciństwa: ja, Ally i Diego wygłupiających się. Zawsze obiecywaliśmy sobie, że nic nas nie rozdzieli, a tu pach, pojawiła się Ludmiła. Tak dobrze to pamiętam, Diego się w niej zakochał, ale jej bardziej spodobałem się ja, potem tak wyszło, że Diego zerwał ze mną kontakty, zaczął mnie wyśmiewać, znalazł innych kumpli, a wkrótce potem ja wyjechałem na jakiś czas do rodzinnego Meksyku, a następnie do Buenos Aires. Tak zacząłem umawiać się z Ludmiłą, ale w głębi serca zawsze brakowało mi najlepszego przyjaciel. Jak go rok później spotkałem w studiu wszystkie wspomnienia wróciły, próbowałem odbudować naszą przyjaźń, ale on mnie znienawidził. Dziś poczułem, że to wszystko może wrócić. Może nie wszystko, ja już nie będę mógł tańczyć, ani chodzić, moja pasja przepadła, a co to zaśpiewanie bez tańczenia, to nie ma sensu. Cały czas się tylko oszukuję, że stanę na nogi.
Ally:
Nadal nie wierzę w to co zrobił Diego, prawda podejrzewałam go, ale usłyszeć to z jego ust. Nie rozumiem, dlaczego, ale wiem, że jak zobaczył go na wózku, dotarło do niego co zrobił. O wilku mowa, właśnie dzwoni:
-Cześć Ally. Dziękuje, że odebrałaś.
-Cześć Diego. Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, ale ja po prostu nie mogę dopuścić do siebie myśli, że nasza trójka się rozpadła.
-Tak ja też. Wiem, że to głównie przeze mnie, bo Leon walczył, a ja go po prostu znienawidziłem. Co mu jest? Dlaczego jeździ na wózku?
-Wiesz, to długa historia. Spotkajmy się jutro. Ok?
-Jasne. To w parku o 14.
-Do zobaczenia.
Teraz wiem, że Diego żałuje i tak naprawdę do końca się nie zmienił. Czuję, że nasza przyjaźń ma jeszcze szanse, tylko Leon nie może dowiedzieć się tego co zrobił Diego, bo tego by już mu nie wybaczył.
-------------------------------------------------------------
Podoba wam się rozdział? Czekam na wasze komentarze :-) Następny zobaczę kiedy dodam, może jutro późniejszym wieczorem, a może dopiero pojutrze. Zobaczymy. To do następnego!
-A więc zwycięzcą jest.... Diego! Gratulacje!
Gdy usłyszałem te słowa oszalałem z radości. Pierwszy raz w czymś wygrałem. Przytuliłem Violettę i pobiegłem szczęśliwy na scenę. Potem przez jakąś godzinę Marotti mi tłumaczył co będę robił, z kim jadę, jaką piosenkę zaśpiewam i wszystkie inne rzeczy. Wszyscy przyjaciele mi gratulowali. Okazało się, że na występie będzie Jimi Duncan, a to właściciel jednej z największych wytwórni muzycznych. To od niego karierę zaczynało mnóstwo teraz wielkich gwiazd, np. Taylor Swift. To dla mnie wielka szansa, może mu się spodobam, a wtedy? A wtedy wyda ze mną płytę!
Tydzień później, Hiszpania:
Ally:
Leon jest już od 3 dni u nas w domu. Sama zaprojektowałam mu pokój, żeby czuł się jak u siebie. Niestety nie wiadomo czy będzie chodził i nie mogę patrzeć jak jest przygnębiony z tego powodu, ale widać, że walczy i coś czuję, że to dla Violetty, wiele mi o niej opowiadał, zresztą Angie też mi kiedyś o niej opowiadała w końcu to jej siostrzenica. Wydaje się bardzo miła, chciała bym ją poznać. Dzisiaj idziemy na jakiś występ jakiegoś chłopaka, który wygrał jakiś program czy coś i tata został zaproszony. Zabieramy Leona, niech wie, że jak się postara też niedługo wróci na scenę. Uwielbiam słuchać jak śpiewa, ale najbardziej lubię jak robimy to razem. Tata gra na pianinie, a ja, Angie i Leon śpiewamy. Fantastycznie się razem bawimy. Jesteśmy jak taka prawdziwa rodzina. Brakuje mi tylko mojej mamy...
Diego:
Już dzisiaj występ, szybciej mam się spotkać jeszcze z Jimim, co za stres.
-Diego przygotuj się, zaraz tu będzie Jimi- powiedział Antonio
-Jak to? Tak teraz?
-No teraz, teraz. Nie mów, że tchórzysz Diego?
-Nie, skądże Antonio
-No to gdzie dzisiejsza gwiazda?- właśnie wszedł Jimi, zaraz ja go znam
-Jimi? Ojciec Ally?- spytałem
-Diego, witaj dawno się nie widzieliśmy. Wyrosłeś na pożądnego chłopaka.
-Ale przecież to niemożliwe? Mieliście inne nazwisko.
-Wiesz, postanowiłem zmienić nazwisko. Otworzyłem nową wytwórnię i proszę teraz spotykam artystę, którego znam od małego.
-To wszystko tłumaczy. A co z Ally?
-Zaraz tu będzie, o akurat idzie.
-Tato, mam pewien pomysł, żeby zmobilizować Leona jeszcze bardziej.-weszła Ally
-Ally, cześć. Nawet nie wiesz jak tęskniłem.
-Diego? O mój boże, to ty!- dziewczyna się na mnie rzuciła z tego szczęścia. Mówiąc szczerze bardzo mi jej brakowało przez te lata.
-Mam jeszcze parę godzin do występu, przejdziemy się gdzieś?-spytałem
-Jasne, bo raczej mamy o czym rozmawiać- powiedziała trochę oschłym tonem
Kilkanaście minut później, w parku:
-Co tam u ciebie opowiadaj- powiedziałem z dobrym humorem, który nie trwał długo
-Jasne, ja zacznę opowiadać, chodź u mnie za wiele się nie działo, ale za to u ciebie bardzo dużo, słyszałam.
-Co?
-Wiesz Diego, nie dawno spotkałam Leona. Opowiadał mi co się z nim działo, że chodził to fantastycznej szkoły, miał przyjaciół, spotkał miłość. Nawet, że spotkał ciebie i udawaliście, że się nie znacie. Chociaż on na początku próbował odnowić waszą przyjaźń, ale potem odebrałeś mu Violettę.
-Ally- nie dała mi dokończyć
-Cii.. I nie kłam. Miałeś, masz do niego wielki żal i to, że odebrałeś mu dziewczynę ci nie wystarczyło i postanowiłeś odebrać mu wszystko. Wiesz Diego o pewnych rzeczach Leon nie wie, a ja nie jestem głupia i dobrze wiem, że to przez ciebie w studiu go nienawidzą, Violetta nic do niego nie czuje, a rodzice, cóż nie ma rodziców. On nie wie, że to przez ciebie, ale ja cię trochę znam Diego i wiem do czego jesteś zdolny z nienawiści.
-Co chłopczyk już się poskarżył?
-Daj spokój Diego. Wy byliście najlepszymi przyjaciółmi i każdy wam tego zazdrościł. Traktowaliście się jak bracia. Jeden za drugim by skoczył w ogień. A poróżniła was jakaś dziewczyna, która tylko pstrykała palcami?
-Po prostu ja i Leon nie umiemy się przyjaźnić jasne? To tylko jakiś chłopczyk dbający o swoje włoski.
-Nie mów tak Diego! Ja naprawdę bardzo cię kocham i Leona też. Nigdy nie przestałam, byliście i jesteście oboje moimi największymi przyjaciółmi. Ale teraz widzę jak bardzo się zmieniłeś. Zniszczyłeś Leonowi życie i czerpiesz z tego satysfakcję. Ale ja mu tego nie powiem, bo się załamie. A ciebie nie chcę znać. Wolę cię zapamiętać takim jakim byłeś. Na razie Diego. Powodzenia na występie.
-Na razie.
Muszę iść na występ. Cieszę się, że spotkałem Ally, ale to co mi powiedziała. A on musiał już się jej poskarżyć. Może i przesadziłem, ale on ma wszystko czego ja nie mam: przyjaciół, obojga rodziców, a teraz sobie nawet Ally wziął na swoją stronę. Zawsze był, jest i zawsze będzie lepszy ze śpiewu i tańca, w tym go nigdy nie pokonam, musiał by chyba na wózku jeździć, ale to się nie zdarzy. Stracił jednych rodziców, poznał biologicznych i bije tu sobie teraz gniazdko. Zawsze spada na cztery łapy.Nawet nie zauważyłem, kiedy doszedłem i musiałem wejść na scenę. Śpiewałem "Yo soy asi", słyszałem tylko krzyki zadowolonej widowni, ale po chwili przyglądania się, zauważyłem obok Ally i Jimiego, Angie, co ona tu robi. No tak Violetta mówiła, że Angie może przyjdzie, zaraz czy obok niej jest Leon na wózku inwalidzkim. Skończyłem piosenkę i zszedłem ze sceny. Nie wiedziałem co myśleć, zamurowało mnie. Poszedłem do hotelu z nikim nie rozmawiając, to co zobaczyłem zastanawiało mnie, muszę jutro spotkać się z Ally.
Violetta:
Dziwne, dzwonię do Diego, a on nie odbiera. Oglądałam jego występ razem z resztą na laptopie Maxiego, na początku wyglądał na szczęśliwego, ale pod koniec na coś spojrzał i zbladł. Martwię się, musiało się pewnie coś stać.
-Nie martw się Violu, Diego pewnie rozdaje autografy, albo rozmawia z tym szefem wytwórni. Potem oddzwoni.-pocieszały mnie Cami z Fran
-Tak, wiem
-Coś jeszcze cię gryzie Violu? Od kilku dni mam wrażenie, że czegoś nam nie powiedziałaś. Więc?
-No jest taka rzecz, ale to tylko mała drobnostka, po za tym pewnie kawał.
-O co chodzi?
-Jak szłam na randkę z Diego dostałam smsa od nieznanego i było tam napisane, że ten ktoś mnie bardzo kocha i nawet jak go już tu nie będzie to i tak będzie mnie chronił.
-Nie wiesz od kogo?
-Cami, gdybym wiedziała to bym nie mówiła, że od nieznanego.
-Racja, a masz jakieś podejrzenia?
-Nie, to znaczy na początku myślałam, że to od Leona, ale to nie logiczne.
-Dlaczego? Dla Leona zawsze byłaś bardzo ważna, jak nie najważniejsza.
-Co ty mówisz Fran? Leon oszukiwał nas wszystkich, przecież słyszałaś Diego.
-Violu, ale to tylko puste słowa, które każdy mógł powiedzieć.
-Chyba nie sądzisz, że Diego to wymyślił. Po co?
-Bo chciał cię zdobyć i odegrać się na Leonie.
-Nie miał o co się odgrywać, on taki nie jest. Dopiero teraz widzę, że Leon nie lubił od samego początku Diega i nigdy nawet nie chciał go poznać.
-Violu, ty naprawdę tak szybko przekreśliłaś Leona?
-Dziewczyny spokój! Nie kłóćcie się! Jasne, przyjaźnimy się wszystkie i nic nas nie rozdzieli, a już na pewno nie jakieś miłostki Violi.
-Cami!
-Dobrze, dobrze. Przyjaciółki na zawsze?
-Jasne, że tak- przytuliłyśmy się wszystkie i Camila ma rację nie możemy się kłócić.
Leon:
Gdy poszedłem z Angie na ten występ to ona mi mówiła, że mogę spotkać tu kogoś ze studia. Bardzo się ucieszyłem. Nawet liczyłem, że być może to Viletta, niestety prawda okazała się inna. Na scenie śpiewał Diego, widać, że był bardzo szczęśliwy, ale jak zobaczył mnie zobaczyłem w jego zdziwienie. Tak szczerze to on nadal dla mnie jest jak brat, po mimo, że odebrał mi dziewczynę, którą naprawdę kocham, nie potrafię go do końca znienawidzić. Nigdy nie zapomnę naszego dzieciństwa: ja, Ally i Diego wygłupiających się. Zawsze obiecywaliśmy sobie, że nic nas nie rozdzieli, a tu pach, pojawiła się Ludmiła. Tak dobrze to pamiętam, Diego się w niej zakochał, ale jej bardziej spodobałem się ja, potem tak wyszło, że Diego zerwał ze mną kontakty, zaczął mnie wyśmiewać, znalazł innych kumpli, a wkrótce potem ja wyjechałem na jakiś czas do rodzinnego Meksyku, a następnie do Buenos Aires. Tak zacząłem umawiać się z Ludmiłą, ale w głębi serca zawsze brakowało mi najlepszego przyjaciel. Jak go rok później spotkałem w studiu wszystkie wspomnienia wróciły, próbowałem odbudować naszą przyjaźń, ale on mnie znienawidził. Dziś poczułem, że to wszystko może wrócić. Może nie wszystko, ja już nie będę mógł tańczyć, ani chodzić, moja pasja przepadła, a co to zaśpiewanie bez tańczenia, to nie ma sensu. Cały czas się tylko oszukuję, że stanę na nogi.
Ally:
Nadal nie wierzę w to co zrobił Diego, prawda podejrzewałam go, ale usłyszeć to z jego ust. Nie rozumiem, dlaczego, ale wiem, że jak zobaczył go na wózku, dotarło do niego co zrobił. O wilku mowa, właśnie dzwoni:
-Cześć Ally. Dziękuje, że odebrałaś.
-Cześć Diego. Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, ale ja po prostu nie mogę dopuścić do siebie myśli, że nasza trójka się rozpadła.
-Tak ja też. Wiem, że to głównie przeze mnie, bo Leon walczył, a ja go po prostu znienawidziłem. Co mu jest? Dlaczego jeździ na wózku?
-Wiesz, to długa historia. Spotkajmy się jutro. Ok?
-Jasne. To w parku o 14.
-Do zobaczenia.
Teraz wiem, że Diego żałuje i tak naprawdę do końca się nie zmienił. Czuję, że nasza przyjaźń ma jeszcze szanse, tylko Leon nie może dowiedzieć się tego co zrobił Diego, bo tego by już mu nie wybaczył.
-------------------------------------------------------------
Podoba wam się rozdział? Czekam na wasze komentarze :-) Następny zobaczę kiedy dodam, może jutro późniejszym wieczorem, a może dopiero pojutrze. Zobaczymy. To do następnego!
22 kwietnia 2014
Rozdział 3
Angie:
Broudwey:
-Cześć chłopaki
-Cześć Broudwey
-To co układamy jakąś piosenkę na koncert.-zapytałem
-Tak, tylko jaką?
-Coś się wymyśli. Mam nawet pewien pomysł. posłuchajcie...... I jak?
-Dobra, tylko ja bym coś zmienił.-powiedział Maxi
-Taa mi też coś nie pasuje. Tylko co?- Andres
-Właśnie i w tym polega problem, że ja też nie wiem.
-Odkąd nie ma Leona nie ułożyliśmy żadnej piosenki.
-Racja. Ciekawe co się z nim dzieje? Nie wiem jak wy, ale ja nie wierze w to wszystko co powiedział Diego. Lubię go, ale Leona znamy dłużej, a on mu nie ufał chociaż tak naprawdę zawsze starał się stawać w jego obronie i nie mam pojęcia dlaczego.
-No dziwna sprawa z Leonem. Nie sądzę, żeby wyjechał tak bez uprzedzenia, tym bardziej, że na scenie jest szczęśliwy i to widać, a on zniknął przed występem kończącym rok szkolny. Coś mi tu nie pasuje.
-Jestem tego samego zdania co wy, ale go nie ma i musimy postarać się napisać piosenkę, a potem może go gdzieś odszukamy, bynajmniej spróbujemy.
-Dobry pomysł, ale chodźmy już lepiej na zajęcia Gregoria.
Angie:
Jimi i Ally poszli na śniadanie do szpitalnego bufetu, ja zostałam przy Leonie, pójdę jak oni wrócą. Dlaczego on się nie budzi? Wszyscy o niego się strasznie martwimy. On musi żyć, ma tylko 17 lat. O Violetta dzwoni, mówić jej, nie lepiej nie.
-Tak, Violu- powiedziałam wyczerpanym głosem
-Angie, coś się stało? Masz taki głos.
-Nie, po prostu jestem trochę zmęczona.
-Obudziłam cię? Przecież we Francji jest jeszcze wcześnie rano, zapomniałam o zmianie strefy czasowej.
-Nie, nie spałam Violu
-A, to dobrze. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię Angie. Wczoraj Diego mnie zabrał na wspaniałą randkę.
-Bardzo się cieszę. A co z Leonem?
-Ach tak, nie mówiłam ci, Leona już nie ma. Skrzywdził mnie bardzo i mam wrażenie, że nigdy go nie znałam, Diego miał rację, a nie mówił mi prawdy o Leonie, żeby mnie nie ranić, ale po jego wyjeździe powiedział mi wszystko. Ale nie chcę o tym mówić. A co tam u ciebie?
-Dobrze, dużo pracy- kłamałam mówiąc przez telefon- poczekaj Violu, wezmę na głośnomówiący, bo zaraz mi ręka odpadnie
-Jasne
-O, już mów. Co tam w studiu- telefon położyłam na stolik obok Leona, bo poprawiałam mu poduszkę
-Niedługo będziemy mieli koncert. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa! Zresztą tak jak wszyscy. Każdy szaleje. A do tego dziś będą wyniki konkursu i ktoś da występ w Hiszpanii, więc będziesz mogła iść i zobaczyć.
-Wspaniale Violu- mówiąc zauważyłam, że Leon zaczyna ruszać ręką- co tam jeszcze Violu?
-Nic stara bieda, ale z dziewczynami ułożymy piosenkę o naszej przyjaźni, o właśnie tu idą.-Viola mówiła, a Leon się ruszał
-Cześć Angie- krzyknęły wszystkie dziewczyny- O, gadacie z Angie, Hej, co tam w Hiszpanii?- a teraz mówili chłopacy, Leon otworzył oczy, zaczęłam płakać ze szczęścia
-Przepraszam was muszę kończyć- rozłączyłam się
Leon się obudził! On się obudził! I to przy głosie Violetty i przyjaciół, to tego potrzebował. Po chwili do sali wbiegła Ally.
-Leon obudziłeś się!- zaczęła krzyczeć- Nawet nie wiesz jak tęskniłam
-Ja też- powiedział resztką sił
-Wszystko będzie dobrze chłopaku- powiedział Jimi
-Jesteśmy z tobą, pamiętaj
-Dziekuję- powiedział cicho
-O widzę, że się pan obudził- do sali wszedł lekarz- A więc proszę, aby państwo dali pacjentowi odpocząć, pojechali do domu i przyjechali jutro. Dobrze?
-Ale panie doktorze, on się dopiero obudził- mówiła Ally
-Właśnie musi zebrać siły, jak zamierzacie to tyle przesiadywać- zaśmiał się lekarz.
-Dobrze pójdziemy, ale jakby co proszę dzwonić. Do jutra Leon- powiedziałam
Wyszliśmy wszyscy szczęśliwi ze szpitala, Teraz tylko musimy mu pomóc wstać na nogi, ale to długa droga, niestety.
Leon:
Przed operacją wysłałem smsa do Violetty, nie powinienem tego robić i nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale bałem się, że już nigdy jej tego nie powiem, ona jest dla mnie strasznie ważna. Wiem, że ona nie ma mojego numeru i pewnie potraktowała to jako głupi kawał, ale to dzięki niej się obudziłem, wiem, że ona nie czuje tego co ja, bo Diego już o to zadbał, ale zrobię wszystko, .żeby była szczęśliwa. Jak byłem w śpiączce czułem się osamotniony w myślach, po mimo, że wiedziałem i czułem obecność Angie, Jimiego i Ally, ale jak usłyszałem głos Violetty coś się we mnie obudziło i wiem, że tak naprawdę dzięki niej żyję. Oczywiście dzięki małej pomocy moc\ich przyjaciół, których też słyszałem. Potrzebowałem tego jak niczego innego, ale to głównie zasługa Violetty. Ona mi uratowała życie. Lekarz mi powiedział, że bardzo mało osób staje na nogi z takimi obrażeniami, ale dzięki słowom Angie wiem, że ja stanę, Powiedziała, że muzyka jest we mniei ma rację. Mam o co walczyć. Jak dojdę do siebie wrócę do Buenos Aires i wszystko im wytłumaczę. To przyjaciele są dla mnie najważniejsi i Violetta oczywiście, a teraz z pomocą Angie, Jimiego i Ally znowu będę szczęśliwy.
On Beat Studio:
Diego:
Czekamy na wyniki konkursu. Zwycięzca da występ w Hiszpanii, to wielka szansa dla nas wszystkich. No gdzie ten Marotti? O, własnie idzie.
-1,2,3 akcja!- wykrzyczał
-Witam wszystkich widzów, to właśnie ten moment, zaraz na tej scenie stanie osoba, która pojedzie do Hiszpanii. Ale najpierw małe brawa! - [brawo]
-Nie słyszę- [brawo]
-Nadal nie słyszę
-Mów wreszcie- wykrzyczeliśmy wszyscy razem
-Ok, ok, a więc zwycięzcą jest............
------------------------------------------------------------
Kto jest zwycięzcą dowiecie się w następnym rozdziale :) Podoba wam się? Piszcie! Każdy komentarz bardzo dla mnie dużo znaczy.
-Przepraszam, co z Leonem?- zapytałam przerażona, a lekarz
tylko spojrzał na mnie i z żalem, Ally zaczęła płakać, a Jimi ją
przytulił.
-Żyje
-I tylko tyle? Stać chyba pana na więcej
słów?-wykrzyczałam
-Angie spokojnie- uspokajał mnie Jimi
-Jak mam być spokojna?
-Dobrze, da pani mi dokończyć-zapytał lekarz
-Tak oczywiście, przepraszam, jestem zdenerwowana
-A więc Leon żyje, ale w ciągu operacji wystąpiły
komplikacje i pacjent jest w ciężkim stanie
-Co to znaczy w ciężkim stanie? Będzie chodził?-zapytała
załamana Ally
-Nie sądzę, jeżeli przeżyje, jest owszem szansa, że stanie
na nogi, ale to tylko mała liczba pacjentów z tego wychodzi i musiał by mieć
naprawdę wielką siłę.
-Ale Leon ma siłę, jest artystą, pracuje ciałem
-Nie wiem. Oczywiście będzie musiał chodzić na rehalibitacje
i będzie potrzebował wielkiej mobilizacji. Ale na razie musimy czekać, czy w
ogóle się obudzi. Jego stan jest krytyczny. Decydujące będą 24 h. A teraz
przepraszam państwa to była długa operacja.
-Jasne, nie trzymamy pana dłużej-powiedział Jimi
Usiedliśmy wszyscy załamani obok łóżka Leona i czekaliśmy na
cud. Mówiliśmy do niego, ale to nic nie dawało. Jedno jest pewne, nie zostawimy
go samego. Czym on sobie na to zasłużył? Czym?
Kolejny dzień, Buenos Aires:
Violetta:
Pablo nam przekazał świetną wiadomość: Będziemy mieli
koncert! Fantastycznie, tylko nie znamy daty, bo najpierw wyłonią zwycięzce,
który pojedzie do Hiszpanii i da tam występ. Dopiero po powrocie tej osoby
koncert się odbędzie, ale zaczynamy już komponowanie piosenek i wymyślanie
choreografii. Będzie fantastycznie!
-Cześć Violu!- przyszły dziewczyny
-Cześć wam. Co tam?- zapytałam
-Mamy fantastyczny pomysł!- krzyknęła Naty
-Słucham?
-Wymyślimy razem piosenkę na koncert. Co ty na to?
-Jasne, wspaniale. Mam nawet pomysł. Niech opowiada o naszej
dziewczęcej przyjaźni. Podoba wam się pomysł?
-Świetny, ale to potem, bo za chwilę spóźnimy się na zajęcia
u Beto.
Dziewczyny poszły na zajęcia,
a ja postanowiłam zadzwonić do Angie.
-Cześć chłopaki
-Cześć Broudwey
-To co układamy jakąś piosenkę na koncert.-zapytałem
-Tak, tylko jaką?
-Coś się wymyśli. Mam nawet pewien pomysł. posłuchajcie...... I jak?
-Dobra, tylko ja bym coś zmienił.-powiedział Maxi
-Taa mi też coś nie pasuje. Tylko co?- Andres
-Właśnie i w tym polega problem, że ja też nie wiem.
-Odkąd nie ma Leona nie ułożyliśmy żadnej piosenki.
-Racja. Ciekawe co się z nim dzieje? Nie wiem jak wy, ale ja nie wierze w to wszystko co powiedział Diego. Lubię go, ale Leona znamy dłużej, a on mu nie ufał chociaż tak naprawdę zawsze starał się stawać w jego obronie i nie mam pojęcia dlaczego.
-No dziwna sprawa z Leonem. Nie sądzę, żeby wyjechał tak bez uprzedzenia, tym bardziej, że na scenie jest szczęśliwy i to widać, a on zniknął przed występem kończącym rok szkolny. Coś mi tu nie pasuje.
-Jestem tego samego zdania co wy, ale go nie ma i musimy postarać się napisać piosenkę, a potem może go gdzieś odszukamy, bynajmniej spróbujemy.
-Dobry pomysł, ale chodźmy już lepiej na zajęcia Gregoria.
Angie:
Jimi i Ally poszli na śniadanie do szpitalnego bufetu, ja zostałam przy Leonie, pójdę jak oni wrócą. Dlaczego on się nie budzi? Wszyscy o niego się strasznie martwimy. On musi żyć, ma tylko 17 lat. O Violetta dzwoni, mówić jej, nie lepiej nie.
-Tak, Violu- powiedziałam wyczerpanym głosem
-Angie, coś się stało? Masz taki głos.
-Nie, po prostu jestem trochę zmęczona.
-Obudziłam cię? Przecież we Francji jest jeszcze wcześnie rano, zapomniałam o zmianie strefy czasowej.
-Nie, nie spałam Violu
-A, to dobrze. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię Angie. Wczoraj Diego mnie zabrał na wspaniałą randkę.
-Bardzo się cieszę. A co z Leonem?
-Ach tak, nie mówiłam ci, Leona już nie ma. Skrzywdził mnie bardzo i mam wrażenie, że nigdy go nie znałam, Diego miał rację, a nie mówił mi prawdy o Leonie, żeby mnie nie ranić, ale po jego wyjeździe powiedział mi wszystko. Ale nie chcę o tym mówić. A co tam u ciebie?
-Dobrze, dużo pracy- kłamałam mówiąc przez telefon- poczekaj Violu, wezmę na głośnomówiący, bo zaraz mi ręka odpadnie
-Jasne
-O, już mów. Co tam w studiu- telefon położyłam na stolik obok Leona, bo poprawiałam mu poduszkę
-Niedługo będziemy mieli koncert. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa! Zresztą tak jak wszyscy. Każdy szaleje. A do tego dziś będą wyniki konkursu i ktoś da występ w Hiszpanii, więc będziesz mogła iść i zobaczyć.
-Wspaniale Violu- mówiąc zauważyłam, że Leon zaczyna ruszać ręką- co tam jeszcze Violu?
-Nic stara bieda, ale z dziewczynami ułożymy piosenkę o naszej przyjaźni, o właśnie tu idą.-Viola mówiła, a Leon się ruszał
-Cześć Angie- krzyknęły wszystkie dziewczyny- O, gadacie z Angie, Hej, co tam w Hiszpanii?- a teraz mówili chłopacy, Leon otworzył oczy, zaczęłam płakać ze szczęścia
-Przepraszam was muszę kończyć- rozłączyłam się
Leon się obudził! On się obudził! I to przy głosie Violetty i przyjaciół, to tego potrzebował. Po chwili do sali wbiegła Ally.
-Leon obudziłeś się!- zaczęła krzyczeć- Nawet nie wiesz jak tęskniłam
-Ja też- powiedział resztką sił
-Wszystko będzie dobrze chłopaku- powiedział Jimi
-Jesteśmy z tobą, pamiętaj
-Dziekuję- powiedział cicho
-O widzę, że się pan obudził- do sali wszedł lekarz- A więc proszę, aby państwo dali pacjentowi odpocząć, pojechali do domu i przyjechali jutro. Dobrze?
-Ale panie doktorze, on się dopiero obudził- mówiła Ally
-Właśnie musi zebrać siły, jak zamierzacie to tyle przesiadywać- zaśmiał się lekarz.
-Dobrze pójdziemy, ale jakby co proszę dzwonić. Do jutra Leon- powiedziałam
Wyszliśmy wszyscy szczęśliwi ze szpitala, Teraz tylko musimy mu pomóc wstać na nogi, ale to długa droga, niestety.
Leon:
Przed operacją wysłałem smsa do Violetty, nie powinienem tego robić i nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale bałem się, że już nigdy jej tego nie powiem, ona jest dla mnie strasznie ważna. Wiem, że ona nie ma mojego numeru i pewnie potraktowała to jako głupi kawał, ale to dzięki niej się obudziłem, wiem, że ona nie czuje tego co ja, bo Diego już o to zadbał, ale zrobię wszystko, .żeby była szczęśliwa. Jak byłem w śpiączce czułem się osamotniony w myślach, po mimo, że wiedziałem i czułem obecność Angie, Jimiego i Ally, ale jak usłyszałem głos Violetty coś się we mnie obudziło i wiem, że tak naprawdę dzięki niej żyję. Oczywiście dzięki małej pomocy moc\ich przyjaciół, których też słyszałem. Potrzebowałem tego jak niczego innego, ale to głównie zasługa Violetty. Ona mi uratowała życie. Lekarz mi powiedział, że bardzo mało osób staje na nogi z takimi obrażeniami, ale dzięki słowom Angie wiem, że ja stanę, Powiedziała, że muzyka jest we mniei ma rację. Mam o co walczyć. Jak dojdę do siebie wrócę do Buenos Aires i wszystko im wytłumaczę. To przyjaciele są dla mnie najważniejsi i Violetta oczywiście, a teraz z pomocą Angie, Jimiego i Ally znowu będę szczęśliwy.
On Beat Studio:
Diego:
Czekamy na wyniki konkursu. Zwycięzca da występ w Hiszpanii, to wielka szansa dla nas wszystkich. No gdzie ten Marotti? O, własnie idzie.
-1,2,3 akcja!- wykrzyczał
-Witam wszystkich widzów, to właśnie ten moment, zaraz na tej scenie stanie osoba, która pojedzie do Hiszpanii. Ale najpierw małe brawa! - [brawo]
-Nie słyszę- [brawo]
-Nadal nie słyszę
-Mów wreszcie- wykrzyczeliśmy wszyscy razem
-Ok, ok, a więc zwycięzcą jest............
------------------------------------------------------------
Kto jest zwycięzcą dowiecie się w następnym rozdziale :) Podoba wam się? Piszcie! Każdy komentarz bardzo dla mnie dużo znaczy.
21 kwietnia 2014
Małe wprowadzenie
Chcę was trochę wprowadzić w funkcje bloga. Przed chwilą utworzyłam 4 strony w menu, aby było wam łatwiej przemieszczać się na blogu. W stronie "Spis Rozdziałów" będziecie mieli wszystkie linki do rozdziałów, myślę, że ułatwi to wam wracanie do starszych rozdziałów :-) W stronie "Kontakt" znajdziecie, że tak powiem moje dane w celu skontaktowania się ze mną na różnych stronach typu twitter, instagram, facebook, e-mail czy gadu-gadu. To zależy od was. Wszystkie pytania kierujcie najlepiej na twittera lub gg, ale może być i e-mail. Natomiast w stronie "Wasze Blogi" w komentarzach wpisujcie linki do swoich blogów, z chęcią będę tam zaglądać w wolnym czasie i czytać wasze blogi, niezależnie od tego czy z opowiadaniami czy z najnowszymi informacjami o Violetcie. No to chyba na tyle, trochę was pewnie zanudziłam, ale cóż. Czekam na 3 komentarze (oczywiście pod rozdziałem 2) i już zaczynam pisać nowy rozdział.
Rozdział 2
Violetta:
Mam dwie godziny na przygotowanie się na randkę z Diego i nie mam pojęcia co na siebie włożę. Coś czuję, że trzeba wezwać posiłki, dzwonię po dziewczyny. Po 15 min. zjawiły się u mnie Cami, Fran, Ludmi i Naty. Wywaliły mnie z pokoju i kazały znaleźć sobie coś do roboty gdzieś indziej. Po chwili przyszedł do mnie sms:
*Diego*
I co gotowa na naszą randkę?
P.S. Kocham Cię <3
*Ja*
Nie wiem czy jestem gotowa, ale mam nadzieję, że zaraz będę :-)
P.S. Ja cb też kochanie :*
*Diego*
Jak to nie wiesz czy jesteś gotowa? :-*
*Ja*
Dziewczyny mnie wywaliły z pokoju xd Dowiem się gdzie idziemy?
*Diego*
Nie. Niespodzianka to niespodzianka :-) A teraz lecę przygotować.... Zobaczysz jak przyjdziesz <3
*Ja*
Niech Ci będzie. Do zobaczenia :* Już nie mogę się doczekać <3
Ludmiła:
Trzeba pomóc Violi, bo bez nas nie wiadomo jakby wyszła. Wyrzuciłyśmy ją z pokoju, żeby nas nie obserwowała. Ja zajmuję się dodatkami, Fran makijażem, Cami ubiorem, a Naty butami. Całkiem dobrze nam poszło. Zajęło nam to jakieś 10 min. i wszystko razem wygląda świetnie, Violi się spodoba, swoją drogą ciekawe gdzie Diego ją zabiera.
-Dobra laski, ja lecę, bo muszę zanieść coś tam mojemu kuzynowi na siłownie- powiedziała Cami
-Przystojny ten kuzyn?- spytała Fran
-Fran!-krzyknęła Naty
-No co z ciekawości pytam- wszystkie buchnęłyśmy śmiechem
-Ale tak czy siak idę z tobą-powiedziała Fran
-Spoko. To pa dziewczyny.
-Pa-powiedziałyśmy w równym czasie z Naty
Nagle do pokoju weszła Viola
-Widziałam, że dziewczyny wyszły. Już skończyłyście?
-Tak Violu, na łóżku masz wszystko. Powinno ci się spodobać- powiedziałam
-Właśnie, ale ja już spadam, obowiązki wzywają- powiedziała Naty
-Poczekaj idę z tobą.
-Zostawiacie mnie tu samą?-zapytała Viola
-W sumie to tak-znowu powiedziałyśmy w tym samym czasie, jakbyśmy były jakieś zsynchronizowane
Violetta:
No to zostałam sama, ale moje przyjaciółki przygotowały mi świetną kreacje. Uwielbiam je! No to czas się przygotowywać. Do dzieła!
Angie:
Nasz wspólny wypad skończył się tym, że od kilku godzin siedzimy w szpitalu, przy Leonie. Jego rodzice się nie pojawili co mnie zdziwiło, zawsze mieli z synem świetny kontakt. Co on tu w ogóle robi? Jak wyjeżdżałam on i Viola byli razem, Leon uczył się w studio, a teraz leży biedak w szpitalu. Najgorsze, że nie wiemy co z nim jest. Lekarze siedzą u niego od dobrych 3 godzin. O właśnie ktoś wyszedł.
-Przepraszam, co z Leonem?-spytałam
-A są państwo rodziną?
-Tak, oczywiście- rzuciła szybko Ally
-A więc dobrze, Leon jest w ciężkim stanie, doznał dużego urazu kręgosłupa i jeszcze dziś będzie miał operacje, niestety nie wiadomo czy kiedyś stanie na nogi. Bardzo mi przykro.
Lekarz odszedł, a mi i Ally z oczu poleciały łzy. Jeżeli Leon nie będzie mógł chodzić to wszystko się dla niego skończy, przecież on jest artystą i kocha to co robi. Dobrze pamiętam jaki zawsze miał zapał i wielki talent. Był jednym z najlepszych uczniów w studio. Ale co on tu do cholery robi? Muszę do niego wejść i wszystkiego się dowiedzieć.
Ally:
Leon w szpitalu, nie będzie mógł chodzić. To nie może być prawda, mimo, że nie widziałam go od wielu lat, to czuję jakby nasza przyjaźń trwała i nigdy się nie skończyła. Nic jej nie zerwie. Do tego okazało się, że Angie była kiedyś jego nauczycielką. Podobno był świetny w tym co robił. Tak naprawdę to dzięki niemu pokochałam kiedyś muzykę, zresztą tak jak Diego, właśnie o niego też muszę się spytać Angie, może go też zna.
-Angie skoro znasz Leona, to może i Diega?
-Diega, tak znam, ciemne włosy, wysoki.
-To czy wysoki nie wiem, ale napewno ciemne włosy. W końcu nie widziałam go od długiego czasu.
-To znaczy, że Diega też znasz? Skąd?
-Ja, Leon i Diego byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi.
-Żartujesz? Przecież Diego i Leon się nienawidzą. Zachowywali się tak jakby się nie znali.
-Wiesz Angie, oni kilka lat temu się mocno pokłócili. To znaczy Diego zaczął, Leon próbował walczyć o tą przyjaźń, ale Diego uznał go za swojego wroga.
-Kiedyś mi to opowiesz, a teraz wejdę do Leona i dowiem się wszystkiego, tak?
-Jasne, idź.
-Wszystko będzie dobrze córciu.-powiedział tata.
-Jimi weź Ally i jedzcie do domu, nie potrzebnie tu będziecie siedzieć.
-Nie, ja się nigdzie nie wybieram-powiedziałam
-Ally, tak Leonowi nie pomożesz, jutro przyjdziemy-powiedział tata
-Dobrze, ale Angie dzwoń jak się czegoś dowiesz.
-Jasne.
Angie:
Weszłam do sali i zobaczyłam tam biednego Leona, był cały posiniaczony.
-Cześć Leon
-Angie? Co ty tu robisz?-powiedział z ledwością, widać, że jest mu ciężko
-Mieszkam, byłam akurat na zawodach.
-Czy z tobą była Ally Duncan?
-Tak, wiem już wszystko. Ale wytłumacz mi co ty tu robisz? Gdzie twoi rodzice Leon?
Chłopak wszystko mi powiedział. Zrobiło mi się go tak strasznie szkoda, powstrzymywałam się od łez.
-A teraz jestem tu, zaraz będę miał operację i do końca życia nie będę chodzić, tańczyć.-dodał Leon
-Nie martw się, nie możesz się poddawać. Masz mnie, Jimiego, Ally, pomożemy ci we wszystkim, rozumiesz? Nie wrócisz już do swoich biologicznych rodziców, będziesz mieszkał z nami.-powiedział łkając
-Angie nie chce tego, nie chce być dla nikogo ciężarem. Zresztą tak naprawdę nic nie wiadomo. Czy będę żyć? Wiadome jedno, skończyłem z muzyką.
-Nie mów tak! Jesteś świetnym muzykiem. I nie skończysz z muzyką, niezależnie od tego co się stanie. Wiesz, dlaczego, bo to ty jesteś muzyką, masz to we krwi i nigdy nie skończysz być artystą, nawet jakbyś nie wiadomo jak próbował Leon.
-Dzień dobry, jest pan gotowy na operację panie Verdas- do sali wszedł lekarz.
-Tak. Pa Angie.
-Pa. Wszystko będzie dobrze. Czekam tu na ciebie.
W tym samym czasie, w Buenos Aires:
Violetta:
Jestem gotowa. Mam ubraną koronkową spódniczkę koloru ecru, bluzkę w kwieciste wzory, a do tego wszystkiego botki. Wyglądam świetnie, a więc mogę iść.
-Gdzie wychodzisz Violu?-zapytał tata
-Spotkać się z Diego. A czemu pytasz?
-Idziecie na ra-ran-rand-randke?-wyjąkał tata
-Owszem.
-Violu jesteś jeszcze za mała
-Tato mam 17 lat.
-Dobrze idź, póki się nie rozmyślę- dałam tacie całusa w policzek i wyszłam. Swoją drogą ciekawe co Diego dla mnie przygotował. Umówiliśmy się w parku, przede mną 15 min. drogi, ale to dobrze. Hmm..dawno nie rozmawiałam z Angie, ciekawe co u niej słychać. Tęsknie za nią. Na początku rozmawiałyśmy nawet kilka razy dziennie, a teraz z ledwością raz na tydzień. Jak wrócę zadzwonię do niej. Mam nadzieję, że niedługo wróci. O Diego już na mnie czeka. Pomachał mu, a on się tylko uśmiechnął, już chciałam podbiec, ale dostałam smsa od nieznanego numeru i postanowiłam sprawdzić wiadomość. Spojrzałam na to i po prostu mnie zamurowało.
*Nieznany*
Kocham Cię. Nawet jak już mnie przy Tobie nie ma, kocham cię. Wiem, że Ty mnie nienawidzisz, ale jesteś moją miłością i nigdy nie spotkam nikogo lepszego. Pamiętaj, nawet jak już na zawsze odejdę z tego świata, to zawsze będę Cię chronił. Kocham Cię! Mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz i zrozumiesz. Żegnaj.
Od kogo to może być. Od Leona? Nie, niemożliwe, pewnie ktoś robi sobie wygłupy, lepiej, żebym nie mówiła o tym Diego. Właśnie ja tu myślę o jakimś smsie, a mój chłopak na mnie czeka na drugiej strony ulicy. O już nie na drugiej stronie, tylko podbiegł do mnie.
-Cześć kochanie- dał mi buziaka w policzek
-Cześć Diego
-Coś się stało?- zapytał zmartwiony
-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. To gdzie idziemy?
-Zobaczysz, ale najpierw musisz zamknąć oczy.
-Oczy, Diego nie.
-Nalegam
-No dobrze. Zamykam.
-I nie podglądaj.
Kilkanaście minut później:
-Daleko jeszcze?
-Nie, właściwie jesteśmy na miejscu.
-Tak?
-Tak. Możesz otworzyć oczy.
-Boże jak pięknie!
Otworzyłam oczy, a przede mną stał stolik z jedzeniem ozdobiony płatkami róż, a obok grali garajki na skrzypcach. To było niesamowite.
-Podoba ci się?
-Żartujesz Diego? Jest fantastycznie! Bardzo cię kocham.
-Ja ciebie bardziej Violu.
Jakiś czas później:
Jestem już w domu. Nasza randka była piękna. Zdecydowanie to najlepsza randka z Diego.
Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj byłam na randce z Diego, mój chłopak bardzo się postarał, było tak romantycznie. I jeszcze do tego na końcu mnie pocałował. Tak bardzo chciała bym, żeby był ze mną już zawsze. Mimo tak wspaniale spędzonego czasu, nie mogłam przestać o smsie, którego dostałam. Kto go mógł napisać? Pierwsze moje skojarzenie było z Leonem, ale nie mogę o nim myśleć. On po prostu zniknął, nawet się z nikim nie pożegnał. Zostawił nas przed występem na koniec roku tak po prostu. Najgorsze jest to, że ja próbuję, ale nie mogę go do końca wyrzucić z głowy i po prostu zapomnieć, za dużo dla mnie znaczył. Pomóż mi! Tak bardzo chciała bym, że była ze mną moja mama.
Angie:
Ja tu dłużej nie wytrzymam, co z Leonem? A jak coś poszło źle? Nie nie mogę tak myśleć, ten chłopak na to nie zasłużył. Do tego, ci jego rodzice, w ogóle się nie przejęli.
-Ally, Jimi, co tu robicie?
-Córka mnie zmusiła-powiedział mój narzeczony
-Chyba nie myślicie, że będę w domu kiedy mój najlepszy przyjaciel ma operację?
-Dobrze, dobrze. Wszystko będzie dobrze. Leon jest silny.
-Angie, rozmawiałaś z nim?
-Tak, ma trudną sytuację. I chciała bym, żeby potem zamieszkał u nas. Co wy na to?
-Jasne, ale co z jego rodzicami?-zapytał Jimi
-A więc zaczęło się od tego, że....
Po opowiedzeniu całej historii, razem doszliśmy do wniosku, że pomożemy Leonowi. Ta operacja przedłuża się, miała skończyć się 3 godziny temu. O lekarze wychodzą, ale mają jakieś takie dziwne smutne miny. Co tam się stało?
-Przepraszam, co z Leonem?- zapytałam przerażona, a lekarz tylko spojrzał na mnie i z żalem, Ally zaczęła płakać, a Jimi ją przytulił.
------------------------------------------------
I co myślicie o rozdziale? Przepraszam, że tak późno, ale przygotowania świąteczne wzięły górę. Następny rozdział- 3 komentarze.
Mam dwie godziny na przygotowanie się na randkę z Diego i nie mam pojęcia co na siebie włożę. Coś czuję, że trzeba wezwać posiłki, dzwonię po dziewczyny. Po 15 min. zjawiły się u mnie Cami, Fran, Ludmi i Naty. Wywaliły mnie z pokoju i kazały znaleźć sobie coś do roboty gdzieś indziej. Po chwili przyszedł do mnie sms:
*Diego*
I co gotowa na naszą randkę?
P.S. Kocham Cię <3
*Ja*
Nie wiem czy jestem gotowa, ale mam nadzieję, że zaraz będę :-)
P.S. Ja cb też kochanie :*
*Diego*
Jak to nie wiesz czy jesteś gotowa? :-*
*Ja*
Dziewczyny mnie wywaliły z pokoju xd Dowiem się gdzie idziemy?
*Diego*
Nie. Niespodzianka to niespodzianka :-) A teraz lecę przygotować.... Zobaczysz jak przyjdziesz <3
*Ja*
Niech Ci będzie. Do zobaczenia :* Już nie mogę się doczekać <3
Ludmiła:
Trzeba pomóc Violi, bo bez nas nie wiadomo jakby wyszła. Wyrzuciłyśmy ją z pokoju, żeby nas nie obserwowała. Ja zajmuję się dodatkami, Fran makijażem, Cami ubiorem, a Naty butami. Całkiem dobrze nam poszło. Zajęło nam to jakieś 10 min. i wszystko razem wygląda świetnie, Violi się spodoba, swoją drogą ciekawe gdzie Diego ją zabiera.
-Dobra laski, ja lecę, bo muszę zanieść coś tam mojemu kuzynowi na siłownie- powiedziała Cami
-Przystojny ten kuzyn?- spytała Fran
-Fran!-krzyknęła Naty
-No co z ciekawości pytam- wszystkie buchnęłyśmy śmiechem
-Ale tak czy siak idę z tobą-powiedziała Fran
-Spoko. To pa dziewczyny.
-Pa-powiedziałyśmy w równym czasie z Naty
Nagle do pokoju weszła Viola
-Widziałam, że dziewczyny wyszły. Już skończyłyście?
-Tak Violu, na łóżku masz wszystko. Powinno ci się spodobać- powiedziałam
-Właśnie, ale ja już spadam, obowiązki wzywają- powiedziała Naty
-Poczekaj idę z tobą.
-Zostawiacie mnie tu samą?-zapytała Viola
-W sumie to tak-znowu powiedziałyśmy w tym samym czasie, jakbyśmy były jakieś zsynchronizowane
Violetta:
No to zostałam sama, ale moje przyjaciółki przygotowały mi świetną kreacje. Uwielbiam je! No to czas się przygotowywać. Do dzieła!
Angie:
Nasz wspólny wypad skończył się tym, że od kilku godzin siedzimy w szpitalu, przy Leonie. Jego rodzice się nie pojawili co mnie zdziwiło, zawsze mieli z synem świetny kontakt. Co on tu w ogóle robi? Jak wyjeżdżałam on i Viola byli razem, Leon uczył się w studio, a teraz leży biedak w szpitalu. Najgorsze, że nie wiemy co z nim jest. Lekarze siedzą u niego od dobrych 3 godzin. O właśnie ktoś wyszedł.
-Przepraszam, co z Leonem?-spytałam
-A są państwo rodziną?
-Tak, oczywiście- rzuciła szybko Ally
-A więc dobrze, Leon jest w ciężkim stanie, doznał dużego urazu kręgosłupa i jeszcze dziś będzie miał operacje, niestety nie wiadomo czy kiedyś stanie na nogi. Bardzo mi przykro.
Lekarz odszedł, a mi i Ally z oczu poleciały łzy. Jeżeli Leon nie będzie mógł chodzić to wszystko się dla niego skończy, przecież on jest artystą i kocha to co robi. Dobrze pamiętam jaki zawsze miał zapał i wielki talent. Był jednym z najlepszych uczniów w studio. Ale co on tu do cholery robi? Muszę do niego wejść i wszystkiego się dowiedzieć.
Ally:
Leon w szpitalu, nie będzie mógł chodzić. To nie może być prawda, mimo, że nie widziałam go od wielu lat, to czuję jakby nasza przyjaźń trwała i nigdy się nie skończyła. Nic jej nie zerwie. Do tego okazało się, że Angie była kiedyś jego nauczycielką. Podobno był świetny w tym co robił. Tak naprawdę to dzięki niemu pokochałam kiedyś muzykę, zresztą tak jak Diego, właśnie o niego też muszę się spytać Angie, może go też zna.
-Angie skoro znasz Leona, to może i Diega?
-Diega, tak znam, ciemne włosy, wysoki.
-To czy wysoki nie wiem, ale napewno ciemne włosy. W końcu nie widziałam go od długiego czasu.
-To znaczy, że Diega też znasz? Skąd?
-Ja, Leon i Diego byliśmy kiedyś najlepszymi przyjaciółmi.
-Żartujesz? Przecież Diego i Leon się nienawidzą. Zachowywali się tak jakby się nie znali.
-Wiesz Angie, oni kilka lat temu się mocno pokłócili. To znaczy Diego zaczął, Leon próbował walczyć o tą przyjaźń, ale Diego uznał go za swojego wroga.
-Kiedyś mi to opowiesz, a teraz wejdę do Leona i dowiem się wszystkiego, tak?
-Jasne, idź.
-Wszystko będzie dobrze córciu.-powiedział tata.
-Jimi weź Ally i jedzcie do domu, nie potrzebnie tu będziecie siedzieć.
-Nie, ja się nigdzie nie wybieram-powiedziałam
-Ally, tak Leonowi nie pomożesz, jutro przyjdziemy-powiedział tata
-Dobrze, ale Angie dzwoń jak się czegoś dowiesz.
-Jasne.
Angie:
Weszłam do sali i zobaczyłam tam biednego Leona, był cały posiniaczony.
-Cześć Leon
-Angie? Co ty tu robisz?-powiedział z ledwością, widać, że jest mu ciężko
-Mieszkam, byłam akurat na zawodach.
-Czy z tobą była Ally Duncan?
-Tak, wiem już wszystko. Ale wytłumacz mi co ty tu robisz? Gdzie twoi rodzice Leon?
Chłopak wszystko mi powiedział. Zrobiło mi się go tak strasznie szkoda, powstrzymywałam się od łez.
-A teraz jestem tu, zaraz będę miał operację i do końca życia nie będę chodzić, tańczyć.-dodał Leon
-Nie martw się, nie możesz się poddawać. Masz mnie, Jimiego, Ally, pomożemy ci we wszystkim, rozumiesz? Nie wrócisz już do swoich biologicznych rodziców, będziesz mieszkał z nami.-powiedział łkając
-Angie nie chce tego, nie chce być dla nikogo ciężarem. Zresztą tak naprawdę nic nie wiadomo. Czy będę żyć? Wiadome jedno, skończyłem z muzyką.
-Nie mów tak! Jesteś świetnym muzykiem. I nie skończysz z muzyką, niezależnie od tego co się stanie. Wiesz, dlaczego, bo to ty jesteś muzyką, masz to we krwi i nigdy nie skończysz być artystą, nawet jakbyś nie wiadomo jak próbował Leon.
-Dzień dobry, jest pan gotowy na operację panie Verdas- do sali wszedł lekarz.
-Tak. Pa Angie.
-Pa. Wszystko będzie dobrze. Czekam tu na ciebie.
W tym samym czasie, w Buenos Aires:
Violetta:
Jestem gotowa. Mam ubraną koronkową spódniczkę koloru ecru, bluzkę w kwieciste wzory, a do tego wszystkiego botki. Wyglądam świetnie, a więc mogę iść.
-Gdzie wychodzisz Violu?-zapytał tata
-Spotkać się z Diego. A czemu pytasz?
-Idziecie na ra-ran-rand-randke?-wyjąkał tata
-Owszem.
-Violu jesteś jeszcze za mała
-Tato mam 17 lat.
-Dobrze idź, póki się nie rozmyślę- dałam tacie całusa w policzek i wyszłam. Swoją drogą ciekawe co Diego dla mnie przygotował. Umówiliśmy się w parku, przede mną 15 min. drogi, ale to dobrze. Hmm..dawno nie rozmawiałam z Angie, ciekawe co u niej słychać. Tęsknie za nią. Na początku rozmawiałyśmy nawet kilka razy dziennie, a teraz z ledwością raz na tydzień. Jak wrócę zadzwonię do niej. Mam nadzieję, że niedługo wróci. O Diego już na mnie czeka. Pomachał mu, a on się tylko uśmiechnął, już chciałam podbiec, ale dostałam smsa od nieznanego numeru i postanowiłam sprawdzić wiadomość. Spojrzałam na to i po prostu mnie zamurowało.
*Nieznany*
Kocham Cię. Nawet jak już mnie przy Tobie nie ma, kocham cię. Wiem, że Ty mnie nienawidzisz, ale jesteś moją miłością i nigdy nie spotkam nikogo lepszego. Pamiętaj, nawet jak już na zawsze odejdę z tego świata, to zawsze będę Cię chronił. Kocham Cię! Mam nadzieję, że kiedyś wybaczysz i zrozumiesz. Żegnaj.
Od kogo to może być. Od Leona? Nie, niemożliwe, pewnie ktoś robi sobie wygłupy, lepiej, żebym nie mówiła o tym Diego. Właśnie ja tu myślę o jakimś smsie, a mój chłopak na mnie czeka na drugiej strony ulicy. O już nie na drugiej stronie, tylko podbiegł do mnie.
-Cześć kochanie- dał mi buziaka w policzek
-Cześć Diego
-Coś się stało?- zapytał zmartwiony
-Nie, wszystko jest w jak najlepszym porządku. To gdzie idziemy?
-Zobaczysz, ale najpierw musisz zamknąć oczy.
-Oczy, Diego nie.
-Nalegam
-No dobrze. Zamykam.
-I nie podglądaj.
Kilkanaście minut później:
-Daleko jeszcze?
-Nie, właściwie jesteśmy na miejscu.
-Tak?
-Tak. Możesz otworzyć oczy.
-Boże jak pięknie!
Otworzyłam oczy, a przede mną stał stolik z jedzeniem ozdobiony płatkami róż, a obok grali garajki na skrzypcach. To było niesamowite.
-Podoba ci się?
-Żartujesz Diego? Jest fantastycznie! Bardzo cię kocham.
-Ja ciebie bardziej Violu.
Jakiś czas później:
Jestem już w domu. Nasza randka była piękna. Zdecydowanie to najlepsza randka z Diego.
Drogi Pamiętniku!
Dzisiaj byłam na randce z Diego, mój chłopak bardzo się postarał, było tak romantycznie. I jeszcze do tego na końcu mnie pocałował. Tak bardzo chciała bym, żeby był ze mną już zawsze. Mimo tak wspaniale spędzonego czasu, nie mogłam przestać o smsie, którego dostałam. Kto go mógł napisać? Pierwsze moje skojarzenie było z Leonem, ale nie mogę o nim myśleć. On po prostu zniknął, nawet się z nikim nie pożegnał. Zostawił nas przed występem na koniec roku tak po prostu. Najgorsze jest to, że ja próbuję, ale nie mogę go do końca wyrzucić z głowy i po prostu zapomnieć, za dużo dla mnie znaczył. Pomóż mi! Tak bardzo chciała bym, że była ze mną moja mama.
Angie:
Ja tu dłużej nie wytrzymam, co z Leonem? A jak coś poszło źle? Nie nie mogę tak myśleć, ten chłopak na to nie zasłużył. Do tego, ci jego rodzice, w ogóle się nie przejęli.
-Ally, Jimi, co tu robicie?
-Córka mnie zmusiła-powiedział mój narzeczony
-Chyba nie myślicie, że będę w domu kiedy mój najlepszy przyjaciel ma operację?
-Dobrze, dobrze. Wszystko będzie dobrze. Leon jest silny.
-Angie, rozmawiałaś z nim?
-Tak, ma trudną sytuację. I chciała bym, żeby potem zamieszkał u nas. Co wy na to?
-Jasne, ale co z jego rodzicami?-zapytał Jimi
-A więc zaczęło się od tego, że....
Po opowiedzeniu całej historii, razem doszliśmy do wniosku, że pomożemy Leonowi. Ta operacja przedłuża się, miała skończyć się 3 godziny temu. O lekarze wychodzą, ale mają jakieś takie dziwne smutne miny. Co tam się stało?
-Przepraszam, co z Leonem?- zapytałam przerażona, a lekarz tylko spojrzał na mnie i z żalem, Ally zaczęła płakać, a Jimi ją przytulił.
------------------------------------------------
I co myślicie o rozdziale? Przepraszam, że tak późno, ale przygotowania świąteczne wzięły górę. Następny rozdział- 3 komentarze.
15 kwietnia 2014
Rozdział 1
Dom Violetty:
Violetta:
Budzik obudził mnie równo o 8.00 więc mam 2 godziny na przygotowanie. Właśnie to dzisiaj! Dzisiaj pierwszy dzień studia! Zaczęłam krzyczeć ze szczęścia, że znowu będę śpiewać, tańczyć i spotykać się z przyjaciółmi.
-Violu wszystko w porządku- do pokoju wbiegł przerażony tata
-Tak, a co miało się stać?
-Krzyczałaś Violu
-A to o to chodzi, to ze szczęścia tato
-Ze szczęścia?
-Tak tato, ja po prostu bardzo się cieszę, że znowu będę z przyjaciółmi, będę śpiewać, tańczyć i chcę, żeby ten rok był najlepszy.
-Wiesz, że cię bardzo kocham?
-Tak, ja ciebie też tato bardzo- przytuliłam się do taty
-Śniadanie!- krzyknęła Olga
-No to lepiej z chodźmy
-Jasne, tato.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam się ubrać, umalować i spakować. 9.30 no to już mogę wychodzić. Nagle do głowy mi wpadło zakończenie piosenki, którą piszę od 2 tygodni, tak to będzie świetne. Wreszcie ją napisałam, a nazywać się będzie "Hoy somos mas", nagle krzyknął tata, że już 9.50, cholera spóźnię się w pierwszy dzień. Wiem odwiezie mnie Ramallo.
Gdy dojechałam i weszłam do studia okazało się, że jeszcze nikogo nie ma, postanowiłam na fortepianie zagrać moją nową piosenkę, po chwili dołączyła do mnie Fran grając na gitarze i reszta przyjaciół, wszyscy robiliśmy to co kochamy, po raz kolejny muzyka nas połączyła, jak ja ich kocham. Gdy skończyliśmy zaczęli do nas klaskać nauczyciele. Pablo powiedział nam co i jak i zaczynamy od jutra. A ja przywitałam się ze znajomymi i moim chłopakiem, wszyscy razem poszliśmy do parku na piknik.
Hiszpania:
Angie:
Wszystko jest w jak najlepszym porządku, pracuje jako kompozytorka, znalazłam miłość i wogóle wszystko tak jakoś się układa, ale obawiam się, że zdarzy się coś złego, bo jak to mówić, po słońcu zawsze przychodzi burza, ale należy się cieszyć chwilą. Szkoda tylko, że nie ma tu ze mną Violetty. Bardzo za nią tęsknie. Ale mam jeszcze Ally, to córka mojego narzeczonego Jimiego, traktuję ją jak własną córkę, właśnie zakupy kompletnie zapomniałam, pewnie już na mnie czeka.
Ally:
Ostatnio próbuję napisać piosenkę, ale nie mogę, ciągle mnie coś rozprasza. Może Angie mi pomoże, jest taka kochana, zastępuje mi mamę, której tak bardzo potrzebuję, ale ona jest zagranicą, nie interesuje się mną. Ostatnio odwiedziła mnie ponad roku, oczywiście dzwoni do mnie, wysyła drogie prezenty, ale to mi jej nie zastąpi. Angie właśnie Angie miałyśmy iść na zakupy, pewnie już na mnie czeka. Jeszcz telefon
-Tak tato?
-Mam niespodziankę dla ciebie i Angie
-To świetnie, ale mógłbyś się streszczać, bo już jestem spóźniona
-Dobrze, dobrze przyjdźcie o 17 tam gdzie zawsze jemy. Ok?
-Ok. Ale teraz pa. Kocham cię
-Pa córeczko
Leon:
Jutro zawody, zadecydują o tym czy dostanę się na Mistrzostwa Europy, trenuję już od dłuższego czasu, w dzień, a czasem i w nocy. Muszę być najlepszy, tak mówią moi nowi rodzice. Dlaczego to wszystko się tak potoczyło? Tęsknie za przyjaciółmi, za Violettą, za rodzicami, ale tymi, którzy mnie wychowali to ich traktuję jak rodzinę, to oni są ze mną od małego, tylko dlaczego oni pozwolili mi tak po prostu wyjechać. Teraz nie mogę nawet słuchać muzyki, a co dopiero śpiewać. Liczą się tylko motory, aby mieli się czym pochwalić przed znajomymi. Nie na widzę ich.
Wieczorem w domu Violetty:
Ten dzień tak szybko zleciał, dawno tak dobrze się nie bawiłam. Wiedziałam, że bardzo za nimi tęskniłam, ale nie, że aż tak. Teraz już wiem, że to, że nie ma Leona nic nie zmieni, Fran powiedziała, że wyjechał. Dopiero zauważyłam, że jakoś cicho przy stole i nie o to chodzi, że nie ma Fede, bo jeszcze nie wrócił, w końcu musi nacieszyć się swoją dziewczyną Ludmiła, swoją drogą miłość ją naprawdę zmieniła. Z zamyśleń wyrwała mnie Olga, no właśnie Olga jest podejrzanie cicho.
-Przepraszam, ja i Ramallo chcemy coś ogłosić
-Tak Olgo, Ramallo. Słuchamy was. Jesteśmy bardzo ciekawi co nam chcecie powiedzieć.- powiedział tata
-No więc- zaczął Ramallo
-Bierzemy ślub- krzyknęła Olga
Tata z wrażenia upuścił szklankę z kawą na podłogę i wcale mu się nie dziwię, Olga i Ramallo kto by pomyślał. Ciszę przerwała Olga
-I co nic nie powiecie nam?
-Przepraszam trochę mnie zatkało, ale gratuluję wam i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi- powiedział tata
-No właśnie gratulujemy- powiedziałam
-Dziękujemy, ale, że pana zatkało panie Germanie to już wiemy po upuszczeniu szklanki z kawą, a kto to będzie musiał sprzątać, oczywiście Olgita
-Dziękuje German, Violetta- wreszcie odezwał się Ramallo
Po wszystkich dzisiejszych wrażeniach szybko zasnęłam, zdążyłam tylko zapisać krótką notkę w pamiętniku.
W tym samym czasie w Hiszpanii:
Ally:
-Dziękujemy Jimie za tę pyszną kolację. To miała być ta niespodzianka?- powiedziała Angie
-Nie, oczywiście, że nie.-powiedział krótko tata
-No to za niespodzianka. Nie trzymaj nas dłużej w niepewności, tato-powiedziałam
-No dobrze, już dobrze. A więc co wy na to, żeby jutro pójść na eliminacje krajowe w jeździe na motorze. Będą sami najlepsi, a wygrani będą rywalizować w Mistrzostwach Świata. To co wy na to?
-Jasne! Świetny pomysł. Dziękuje tato
-Fantastycznie z chęcią się oderwę od pracy chociaż na chwilę. - dodała Angie
-To co wracamy do domu? Późno się robi?-spytał tata
-Tak to dobry pomysł-poparła go Angie
Po powrocie do domu przebrałam się i położyłam. Niestety nie mogłam zasnąć. Wyjęłam z szafy stare zdjęcia, jak jeszcze mama mieszkała z nami. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Dawno nie widziałam tych zdjęć. Na większości jestem ja z moją dwójką najlepszych przyajaciół, byłych najlepszych przyjaciół. Spotykaliśmy się codziennie: ja, Leon i Diego. Nasza przyjaźń trwała jakieś 10 lat, znaliśmy się na wylot. Ja i Diego Hiszpanie, a Leon Meksykanin uwielbialiśmy się, aż do dnia kiedy do akcji weszła Ludmiła, tak bardzo dobrze ją pamiętam, blondynka uważająca się za gwiazdę, ciekawe czy nadal taka jest, ale w każdym bądź razie nasza przyjaźń się skończyła jak mieliśmy po 15 lat. Chłopaki się pokłócili, Leon wrócił do Meksyku, a Diego nie wiem co się z nim dzieje, zresztą nie wiem gdzie są gdzie mieszkają, co robią. Rozmyślałam tak, aż nie wiem kiedy zasnęłam.
Następny dzień w Buenos Aires:
Violetta:
Od rana jestem już w studiu, a teraz szukam Fran. O znalazła się
-Hej Violu- krzyknęła włoszka
-Cześć Fran. Szukałam cię.
-O to dobrze się składa. A coś się stało?
- Nie po prostu Pablo mówił, aby stworzyć zespół, to może taki dziewczęcy ja, ty, Cami, Naty i Ludmiła. Co ty na to?
-Świetny pomysł Violu. Dziewczyny na pewno będą zachwycone.
-Mam nawet pewien pomysł na piosenkę, ale to potem. Fran stało się coś, jesteś taka zamyślona?
-Nie nic się nie stało, po prostu dręczy mnie jedna sprawa
-Jaka?
-Chodzi o Leona
-Fran, Leona nie ma, nie rozumiem jak możesz o nim nadal myśleć
-Violu, tylko mi nie mów, że ciebie nie ciekawi co się stało. Przecież wy byliście taką piękną parą, nikomu nie udało się was skłócić. Naprawdę wierzysz w to wszystko? Znałaś dobrze Leona
- Właśnie Fran byliśmy świetną parą, ale Leon to wszystko zniszczył i przyznaję jeszcze do końca o nim nie zapomniałam, ale on wyjechał, zostawił wszystkich bez słowa, a to tłumaczy wszystko.
-Cześć dziewczyny. O czym tak plotkujecie- do sali wszedł Diego
-Diego, cześć kochanie- pocałowałam chłopaka w policzek
-Taa cześć, to ja nie przeszkadzam. Później wszystko obgadamy w sprawie zespołu z dziewczynami. Pa
-Pa Fran
-Violu coś się stało?
-Nie, a co miało się stac
-Nic po prostu wyglądało jak byście się kłóciły. Na pewno wszystko ok?
-Tak Diego. Kocham cię wiesz?
-Ja ciebie tez Violu i mam do ciebie pytanie
-Tak?
-Czy pójdziesz ze mną dzisiaj na randkę?
-Jasne, że tak kochanie
-To wpadnę po ciebie o 19
-Będę czekać, a gdzie idziemy?
-To niespodzianka, a teraz chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy.
-Chodźmy.
Hiszpania, tor motocross
Leon:
-Leon, mam nadzieję, że jesteś przygotowany i wygrasz, dobrze wiesz jak nie lubię przeggranych
-Tak tato wiem i wygram, zobaczysz
-Ja myślę, a teraz idź się przebierz.
Boję się, boję się, że przegram. Nie, nie Leon nie tchórz, właśnie w takich momentach najbardziej brakuje mi Violetty, jej uścisku jej słów.
-Proszę o przygotowanie zawodników i przyjście na tor.
No to czas na mnie.
Ally:
Fajnie, że tata zabrał nas na ten tor. W ogóle cieszę się, że mu i Angie tak się układa. Ona jest fantastyczna, bardzo ją kocham.
- I jak wam się podoba dziewczyny?
-Dobrze, przyjemnie-odpowiedziała Angie
Zaczynają czytać zawodników, nie za bardzo mnie to interesowało, bo i tak ich nie znałam, ale to jedno nazwisko sprawiło, że zrobiło mi się gorąco, czy on naprawdę powiedział Leon Verdas, tata spojrzał na mnie i Angie to samo
-Czy tylko ja słyszałam nazwisko Leon Verdas?-spytałam
-Nie, nie tylko ty córeczko
-To znaczy, że Leon tu jest, on jeździ na motorach?
-Widocznie
-Przepraszam, bo czegoś tu nie rozumiem. Skąd wy znacie Leona?
-Skąd my, skąd ty go znasz?-zapytałam zdziwiona Angie
-Jak uczyłam w studio w Buenos Aires to Leon był jednym z najlepszych uczniów, ale nie rozumiem co on tutaj robi. A ty skąd go znasz?
-Przyjaźniliśmy się, ale to długa historia.
Leon:
Siedzę na motorze, czekam na start, rozglądam się pełno tu ludzi, ale moją uwagę przykuły trzy osoby. Zaraz czy to nie Angie? A obok Ally i jej ojciec? Nie to niemożliwe, ale tak to oni jestem tego pewien. Co oni tutaj robią? Rozmyślenia przerwał mi dźwięk pistoleta, a to znaczy trzeba ruszać. Nie mogłem się skupić, wszystko wróciło, aż przed oczami zrobiło mi się ciemno. Ostatnie co słyszałem to wołania mojego imienia.
----------------------------------------------
Co się stało z Leonem? To w przyszłym rozdziale :-) Podoba wam się? Zostawcie po sobie chociaż jedno słowo w komentarzu, to bardzo dla ważne, chociaż anonimowo.
Violetta:
Budzik obudził mnie równo o 8.00 więc mam 2 godziny na przygotowanie. Właśnie to dzisiaj! Dzisiaj pierwszy dzień studia! Zaczęłam krzyczeć ze szczęścia, że znowu będę śpiewać, tańczyć i spotykać się z przyjaciółmi.
-Violu wszystko w porządku- do pokoju wbiegł przerażony tata
-Tak, a co miało się stać?
-Krzyczałaś Violu
-A to o to chodzi, to ze szczęścia tato
-Ze szczęścia?
-Tak tato, ja po prostu bardzo się cieszę, że znowu będę z przyjaciółmi, będę śpiewać, tańczyć i chcę, żeby ten rok był najlepszy.
-Wiesz, że cię bardzo kocham?
-Tak, ja ciebie też tato bardzo- przytuliłam się do taty
-Śniadanie!- krzyknęła Olga
-No to lepiej z chodźmy
-Jasne, tato.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam się ubrać, umalować i spakować. 9.30 no to już mogę wychodzić. Nagle do głowy mi wpadło zakończenie piosenki, którą piszę od 2 tygodni, tak to będzie świetne. Wreszcie ją napisałam, a nazywać się będzie "Hoy somos mas", nagle krzyknął tata, że już 9.50, cholera spóźnię się w pierwszy dzień. Wiem odwiezie mnie Ramallo.
Gdy dojechałam i weszłam do studia okazało się, że jeszcze nikogo nie ma, postanowiłam na fortepianie zagrać moją nową piosenkę, po chwili dołączyła do mnie Fran grając na gitarze i reszta przyjaciół, wszyscy robiliśmy to co kochamy, po raz kolejny muzyka nas połączyła, jak ja ich kocham. Gdy skończyliśmy zaczęli do nas klaskać nauczyciele. Pablo powiedział nam co i jak i zaczynamy od jutra. A ja przywitałam się ze znajomymi i moim chłopakiem, wszyscy razem poszliśmy do parku na piknik.
Hiszpania:
Angie:
Wszystko jest w jak najlepszym porządku, pracuje jako kompozytorka, znalazłam miłość i wogóle wszystko tak jakoś się układa, ale obawiam się, że zdarzy się coś złego, bo jak to mówić, po słońcu zawsze przychodzi burza, ale należy się cieszyć chwilą. Szkoda tylko, że nie ma tu ze mną Violetty. Bardzo za nią tęsknie. Ale mam jeszcze Ally, to córka mojego narzeczonego Jimiego, traktuję ją jak własną córkę, właśnie zakupy kompletnie zapomniałam, pewnie już na mnie czeka.
Ally:
Ostatnio próbuję napisać piosenkę, ale nie mogę, ciągle mnie coś rozprasza. Może Angie mi pomoże, jest taka kochana, zastępuje mi mamę, której tak bardzo potrzebuję, ale ona jest zagranicą, nie interesuje się mną. Ostatnio odwiedziła mnie ponad roku, oczywiście dzwoni do mnie, wysyła drogie prezenty, ale to mi jej nie zastąpi. Angie właśnie Angie miałyśmy iść na zakupy, pewnie już na mnie czeka. Jeszcz telefon
-Tak tato?
-Mam niespodziankę dla ciebie i Angie
-To świetnie, ale mógłbyś się streszczać, bo już jestem spóźniona
-Dobrze, dobrze przyjdźcie o 17 tam gdzie zawsze jemy. Ok?
-Ok. Ale teraz pa. Kocham cię
-Pa córeczko
Leon:
Jutro zawody, zadecydują o tym czy dostanę się na Mistrzostwa Europy, trenuję już od dłuższego czasu, w dzień, a czasem i w nocy. Muszę być najlepszy, tak mówią moi nowi rodzice. Dlaczego to wszystko się tak potoczyło? Tęsknie za przyjaciółmi, za Violettą, za rodzicami, ale tymi, którzy mnie wychowali to ich traktuję jak rodzinę, to oni są ze mną od małego, tylko dlaczego oni pozwolili mi tak po prostu wyjechać. Teraz nie mogę nawet słuchać muzyki, a co dopiero śpiewać. Liczą się tylko motory, aby mieli się czym pochwalić przed znajomymi. Nie na widzę ich.
Wieczorem w domu Violetty:
Ten dzień tak szybko zleciał, dawno tak dobrze się nie bawiłam. Wiedziałam, że bardzo za nimi tęskniłam, ale nie, że aż tak. Teraz już wiem, że to, że nie ma Leona nic nie zmieni, Fran powiedziała, że wyjechał. Dopiero zauważyłam, że jakoś cicho przy stole i nie o to chodzi, że nie ma Fede, bo jeszcze nie wrócił, w końcu musi nacieszyć się swoją dziewczyną Ludmiła, swoją drogą miłość ją naprawdę zmieniła. Z zamyśleń wyrwała mnie Olga, no właśnie Olga jest podejrzanie cicho.
-Przepraszam, ja i Ramallo chcemy coś ogłosić
-Tak Olgo, Ramallo. Słuchamy was. Jesteśmy bardzo ciekawi co nam chcecie powiedzieć.- powiedział tata
-No więc- zaczął Ramallo
-Bierzemy ślub- krzyknęła Olga
Tata z wrażenia upuścił szklankę z kawą na podłogę i wcale mu się nie dziwię, Olga i Ramallo kto by pomyślał. Ciszę przerwała Olga
-I co nic nie powiecie nam?
-Przepraszam trochę mnie zatkało, ale gratuluję wam i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi- powiedział tata
-No właśnie gratulujemy- powiedziałam
-Dziękujemy, ale, że pana zatkało panie Germanie to już wiemy po upuszczeniu szklanki z kawą, a kto to będzie musiał sprzątać, oczywiście Olgita
-Dziękuje German, Violetta- wreszcie odezwał się Ramallo
Po wszystkich dzisiejszych wrażeniach szybko zasnęłam, zdążyłam tylko zapisać krótką notkę w pamiętniku.
W tym samym czasie w Hiszpanii:
Ally:
-Dziękujemy Jimie za tę pyszną kolację. To miała być ta niespodzianka?- powiedziała Angie
-Nie, oczywiście, że nie.-powiedział krótko tata
-No to za niespodzianka. Nie trzymaj nas dłużej w niepewności, tato-powiedziałam
-No dobrze, już dobrze. A więc co wy na to, żeby jutro pójść na eliminacje krajowe w jeździe na motorze. Będą sami najlepsi, a wygrani będą rywalizować w Mistrzostwach Świata. To co wy na to?
-Jasne! Świetny pomysł. Dziękuje tato
-Fantastycznie z chęcią się oderwę od pracy chociaż na chwilę. - dodała Angie
-To co wracamy do domu? Późno się robi?-spytał tata
-Tak to dobry pomysł-poparła go Angie
Po powrocie do domu przebrałam się i położyłam. Niestety nie mogłam zasnąć. Wyjęłam z szafy stare zdjęcia, jak jeszcze mama mieszkała z nami. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Dawno nie widziałam tych zdjęć. Na większości jestem ja z moją dwójką najlepszych przyajaciół, byłych najlepszych przyjaciół. Spotykaliśmy się codziennie: ja, Leon i Diego. Nasza przyjaźń trwała jakieś 10 lat, znaliśmy się na wylot. Ja i Diego Hiszpanie, a Leon Meksykanin uwielbialiśmy się, aż do dnia kiedy do akcji weszła Ludmiła, tak bardzo dobrze ją pamiętam, blondynka uważająca się za gwiazdę, ciekawe czy nadal taka jest, ale w każdym bądź razie nasza przyjaźń się skończyła jak mieliśmy po 15 lat. Chłopaki się pokłócili, Leon wrócił do Meksyku, a Diego nie wiem co się z nim dzieje, zresztą nie wiem gdzie są gdzie mieszkają, co robią. Rozmyślałam tak, aż nie wiem kiedy zasnęłam.
Następny dzień w Buenos Aires:
Violetta:
Od rana jestem już w studiu, a teraz szukam Fran. O znalazła się
-Hej Violu- krzyknęła włoszka
-Cześć Fran. Szukałam cię.
-O to dobrze się składa. A coś się stało?
- Nie po prostu Pablo mówił, aby stworzyć zespół, to może taki dziewczęcy ja, ty, Cami, Naty i Ludmiła. Co ty na to?
-Świetny pomysł Violu. Dziewczyny na pewno będą zachwycone.
-Mam nawet pewien pomysł na piosenkę, ale to potem. Fran stało się coś, jesteś taka zamyślona?
-Nie nic się nie stało, po prostu dręczy mnie jedna sprawa
-Jaka?
-Chodzi o Leona
-Fran, Leona nie ma, nie rozumiem jak możesz o nim nadal myśleć
-Violu, tylko mi nie mów, że ciebie nie ciekawi co się stało. Przecież wy byliście taką piękną parą, nikomu nie udało się was skłócić. Naprawdę wierzysz w to wszystko? Znałaś dobrze Leona
- Właśnie Fran byliśmy świetną parą, ale Leon to wszystko zniszczył i przyznaję jeszcze do końca o nim nie zapomniałam, ale on wyjechał, zostawił wszystkich bez słowa, a to tłumaczy wszystko.
-Cześć dziewczyny. O czym tak plotkujecie- do sali wszedł Diego
-Diego, cześć kochanie- pocałowałam chłopaka w policzek
-Taa cześć, to ja nie przeszkadzam. Później wszystko obgadamy w sprawie zespołu z dziewczynami. Pa
-Pa Fran
-Violu coś się stało?
-Nie, a co miało się stac
-Nic po prostu wyglądało jak byście się kłóciły. Na pewno wszystko ok?
-Tak Diego. Kocham cię wiesz?
-Ja ciebie tez Violu i mam do ciebie pytanie
-Tak?
-Czy pójdziesz ze mną dzisiaj na randkę?
-Jasne, że tak kochanie
-To wpadnę po ciebie o 19
-Będę czekać, a gdzie idziemy?
-To niespodzianka, a teraz chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy.
-Chodźmy.
Hiszpania, tor motocross
Leon:
-Leon, mam nadzieję, że jesteś przygotowany i wygrasz, dobrze wiesz jak nie lubię przeggranych
-Tak tato wiem i wygram, zobaczysz
-Ja myślę, a teraz idź się przebierz.
Boję się, boję się, że przegram. Nie, nie Leon nie tchórz, właśnie w takich momentach najbardziej brakuje mi Violetty, jej uścisku jej słów.
-Proszę o przygotowanie zawodników i przyjście na tor.
No to czas na mnie.
Ally:
Fajnie, że tata zabrał nas na ten tor. W ogóle cieszę się, że mu i Angie tak się układa. Ona jest fantastyczna, bardzo ją kocham.
- I jak wam się podoba dziewczyny?
-Dobrze, przyjemnie-odpowiedziała Angie
Zaczynają czytać zawodników, nie za bardzo mnie to interesowało, bo i tak ich nie znałam, ale to jedno nazwisko sprawiło, że zrobiło mi się gorąco, czy on naprawdę powiedział Leon Verdas, tata spojrzał na mnie i Angie to samo
-Czy tylko ja słyszałam nazwisko Leon Verdas?-spytałam
-Nie, nie tylko ty córeczko
-To znaczy, że Leon tu jest, on jeździ na motorach?
-Widocznie
-Przepraszam, bo czegoś tu nie rozumiem. Skąd wy znacie Leona?
-Skąd my, skąd ty go znasz?-zapytałam zdziwiona Angie
-Jak uczyłam w studio w Buenos Aires to Leon był jednym z najlepszych uczniów, ale nie rozumiem co on tutaj robi. A ty skąd go znasz?
-Przyjaźniliśmy się, ale to długa historia.
Leon:
Siedzę na motorze, czekam na start, rozglądam się pełno tu ludzi, ale moją uwagę przykuły trzy osoby. Zaraz czy to nie Angie? A obok Ally i jej ojciec? Nie to niemożliwe, ale tak to oni jestem tego pewien. Co oni tutaj robią? Rozmyślenia przerwał mi dźwięk pistoleta, a to znaczy trzeba ruszać. Nie mogłem się skupić, wszystko wróciło, aż przed oczami zrobiło mi się ciemno. Ostatnie co słyszałem to wołania mojego imienia.
----------------------------------------------
Co się stało z Leonem? To w przyszłym rozdziale :-) Podoba wam się? Zostawcie po sobie chociaż jedno słowo w komentarzu, to bardzo dla ważne, chociaż anonimowo.
14 kwietnia 2014
Prolog
Violetta:
Drogi pamiętniku!
Właśnie jestem z tatą na lotnisku i razem czekamy na przyjazd Federico z Włoch. Jutro już zaczyna się nowy rok szkolni. Już się nie mogę doczekać! Przed wakacjami wszystko się zmieniło. Dzięki Diego odkryliśmy jaki jest naprawdę Leon. Go już nie ma w moim życiu, chcę o nim zapomnieć zresztą tak jak wszyscy. Jestem z Diego szczęśliwa i tak ma zostać. Leon zniknął go już nie ma.
-Violetta? Halo nie przywitasz się? Halo? Planeta Ziemia wzywa?
-Fede!- rzuciłam się na włocha
-No wreszcie, teskniłem
-Ja bardziej
-Dosyć tego, wskakiwać do samochodu, bo obiad wystygnie- powiedział German
Francessca:
Cały czas myślę o tym co wydarzyło się na koniec roku i coś mi tu nie pasuje. Leon się zmienił, nie jest taki, nie mogliśmy się w stosunku do niego aż tak pomylić i ten Diego, Violetta jest z nim szczęśliwa, ale ja czuję, że on coś kręci. Muszę dowiedzieć się prawdy, najlepiej byłoby zapytać Leona, ale słyszałam, że wyjechał do innego kraju.
-Fran, obiad!
-Idę, mamo!
Leon:
Nie mogę uwierzyć! Jeszcze kilka miesięcy temu byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a teraz? Życie zawaliło mi się w przeciągu jednego dnia. To wszystko przez Diego! Nie, nie mogę zrzucać na niego zła całego świata. Straciłem wszystko miłość mojego życia, przyjaciół, muzykę i rodziców, właśnie jak moi rodzice jak mogę ich tak jeszcze nazywać mogli mnie okłamywać przez 18 lat mojego życia. Jestem adoptowany! A teraz muszę siedzieć w Hiszpanii z biologiczną matką i ojcem, dla których liczą się tylko pieniądze. Czuję, że już dla nikogo nie jestem ważny. Wszyscy o mnie zapomnieli, nawet oni, wystawili mi walizki i nawet się nie wytłumaczyli. Nigdy mnie nie kochali.A teraz mieszkam w garażu obok wielkiego domu rodziców, mam zakaz wszystkiego co związane z muzyką i mam tylko trenować jazdę na motorze. Muszę wygrywać, bo jak nie to on mnie bije, a ja nie mam szans. Pobił już mnie nie raz, ale teraz liczą się tylko wygrane.
____________________________________________________
Podoba wam się? Piszę opowiadanie trochę we własnym stylu, a Leonetta będzie potem. Co myślicie? Zostawcie w komentarzu choć jedno słowo, to dla mnie ważne.
Drogi pamiętniku!
Właśnie jestem z tatą na lotnisku i razem czekamy na przyjazd Federico z Włoch. Jutro już zaczyna się nowy rok szkolni. Już się nie mogę doczekać! Przed wakacjami wszystko się zmieniło. Dzięki Diego odkryliśmy jaki jest naprawdę Leon. Go już nie ma w moim życiu, chcę o nim zapomnieć zresztą tak jak wszyscy. Jestem z Diego szczęśliwa i tak ma zostać. Leon zniknął go już nie ma.
-Violetta? Halo nie przywitasz się? Halo? Planeta Ziemia wzywa?
-Fede!- rzuciłam się na włocha
-No wreszcie, teskniłem
-Ja bardziej
-Dosyć tego, wskakiwać do samochodu, bo obiad wystygnie- powiedział German
Francessca:
Cały czas myślę o tym co wydarzyło się na koniec roku i coś mi tu nie pasuje. Leon się zmienił, nie jest taki, nie mogliśmy się w stosunku do niego aż tak pomylić i ten Diego, Violetta jest z nim szczęśliwa, ale ja czuję, że on coś kręci. Muszę dowiedzieć się prawdy, najlepiej byłoby zapytać Leona, ale słyszałam, że wyjechał do innego kraju.
-Fran, obiad!
-Idę, mamo!
Leon:
Nie mogę uwierzyć! Jeszcze kilka miesięcy temu byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a teraz? Życie zawaliło mi się w przeciągu jednego dnia. To wszystko przez Diego! Nie, nie mogę zrzucać na niego zła całego świata. Straciłem wszystko miłość mojego życia, przyjaciół, muzykę i rodziców, właśnie jak moi rodzice jak mogę ich tak jeszcze nazywać mogli mnie okłamywać przez 18 lat mojego życia. Jestem adoptowany! A teraz muszę siedzieć w Hiszpanii z biologiczną matką i ojcem, dla których liczą się tylko pieniądze. Czuję, że już dla nikogo nie jestem ważny. Wszyscy o mnie zapomnieli, nawet oni, wystawili mi walizki i nawet się nie wytłumaczyli. Nigdy mnie nie kochali.A teraz mieszkam w garażu obok wielkiego domu rodziców, mam zakaz wszystkiego co związane z muzyką i mam tylko trenować jazdę na motorze. Muszę wygrywać, bo jak nie to on mnie bije, a ja nie mam szans. Pobił już mnie nie raz, ale teraz liczą się tylko wygrane.
____________________________________________________
Podoba wam się? Piszę opowiadanie trochę we własnym stylu, a Leonetta będzie potem. Co myślicie? Zostawcie w komentarzu choć jedno słowo, to dla mnie ważne.
Hej
Mam na imię Patrycja i mam 14 lat. Jestem wielką fanką Violetty oraz jej przyjaciół ze studia, jak i aktorów grających ich role. Postanowiłam założyć bloga z opowiadaniami i muszę się przyznać, że to już mój drugi, ale tamten usunęłam. Mam nadzieję, że z tym zostanę na dłużej ;-) Oprócz tego jestem adminkom na innym blogu, ale z newsami o Violetcie i ekipie. Zapraszam do czytania, komentowania i obserwowania.
Viola123
Subskrybuj:
Posty (Atom)