15 kwietnia 2014

Rozdział 1

Dom Violetty:
Violetta:
Budzik obudził mnie równo o 8.00 więc mam 2 godziny na przygotowanie. Właśnie to dzisiaj! Dzisiaj pierwszy dzień studia! Zaczęłam krzyczeć ze szczęścia, że znowu będę śpiewać, tańczyć i spotykać się z przyjaciółmi.
-Violu wszystko w porządku- do pokoju wbiegł przerażony tata
-Tak, a co miało się stać?
-Krzyczałaś Violu
-A to o to chodzi, to ze szczęścia tato
-Ze szczęścia?
-Tak tato, ja po prostu bardzo się cieszę, że znowu będę z przyjaciółmi, będę śpiewać, tańczyć i chcę, żeby ten rok był najlepszy.
-Wiesz, że cię bardzo kocham?
-Tak, ja ciebie też tato bardzo- przytuliłam się do taty
-Śniadanie!- krzyknęła Olga
-No to lepiej z chodźmy
-Jasne, tato.
Po zjedzonym śniadaniu poszłam się ubrać, umalować i spakować. 9.30 no to już mogę wychodzić. Nagle do głowy mi wpadło zakończenie piosenki, którą piszę od 2 tygodni, tak to będzie świetne. Wreszcie ją napisałam, a nazywać się będzie "Hoy somos mas", nagle krzyknął tata, że już 9.50, cholera spóźnię się w pierwszy dzień. Wiem odwiezie mnie Ramallo.
Gdy dojechałam i weszłam do studia okazało się, że jeszcze nikogo nie ma, postanowiłam na fortepianie zagrać moją nową piosenkę, po chwili dołączyła do mnie Fran grając na gitarze i reszta przyjaciół, wszyscy robiliśmy to co kochamy, po raz kolejny muzyka nas połączyła, jak ja ich kocham. Gdy skończyliśmy zaczęli do nas klaskać nauczyciele. Pablo powiedział nam co i jak i zaczynamy od jutra. A ja przywitałam się ze znajomymi i moim chłopakiem, wszyscy razem poszliśmy do parku na piknik.
Hiszpania:
Angie:
Wszystko jest w jak najlepszym porządku, pracuje jako kompozytorka, znalazłam miłość i wogóle wszystko tak jakoś się układa, ale obawiam się, że zdarzy się coś złego, bo jak to mówić, po słońcu zawsze przychodzi burza, ale należy się cieszyć chwilą. Szkoda tylko, że nie ma tu ze mną Violetty. Bardzo za nią tęsknie. Ale mam jeszcze Ally, to córka mojego narzeczonego Jimiego, traktuję ją jak własną córkę, właśnie zakupy kompletnie zapomniałam, pewnie już na mnie czeka.
Ally:
Ostatnio próbuję napisać piosenkę, ale nie mogę, ciągle mnie coś rozprasza. Może Angie mi pomoże, jest taka kochana, zastępuje mi mamę, której tak bardzo potrzebuję, ale ona jest zagranicą, nie interesuje się mną. Ostatnio odwiedziła mnie ponad roku, oczywiście dzwoni do mnie, wysyła drogie prezenty, ale to mi jej nie zastąpi. Angie właśnie Angie miałyśmy iść na zakupy, pewnie już na mnie czeka. Jeszcz telefon
-Tak tato?
-Mam niespodziankę dla ciebie i Angie
-To świetnie, ale mógłbyś się streszczać, bo już jestem spóźniona
-Dobrze, dobrze przyjdźcie o 17 tam gdzie zawsze jemy. Ok?
-Ok. Ale teraz pa. Kocham cię
-Pa córeczko
Leon:
Jutro zawody, zadecydują o tym czy dostanę się na Mistrzostwa Europy, trenuję już od dłuższego czasu, w dzień, a czasem i w nocy. Muszę być najlepszy, tak mówią moi nowi rodzice. Dlaczego to wszystko się tak potoczyło? Tęsknie za przyjaciółmi, za Violettą, za rodzicami, ale tymi, którzy mnie wychowali to ich traktuję jak rodzinę, to oni są ze mną od małego, tylko dlaczego oni pozwolili mi tak po prostu wyjechać. Teraz nie mogę nawet słuchać muzyki, a co dopiero śpiewać. Liczą się tylko motory, aby mieli się czym pochwalić przed znajomymi. Nie na widzę ich.
Wieczorem w domu Violetty:
Ten dzień tak szybko zleciał, dawno tak dobrze się nie bawiłam. Wiedziałam, że bardzo za nimi tęskniłam, ale nie, że aż tak. Teraz już wiem, że to, że nie ma Leona nic nie zmieni, Fran powiedziała, że wyjechał. Dopiero zauważyłam, że jakoś cicho przy stole i nie o to chodzi, że nie ma Fede, bo jeszcze nie wrócił, w końcu musi nacieszyć się swoją dziewczyną Ludmiła, swoją drogą miłość ją naprawdę zmieniła. Z zamyśleń wyrwała mnie Olga, no właśnie Olga jest podejrzanie cicho.
-Przepraszam, ja i Ramallo chcemy coś ogłosić
-Tak Olgo, Ramallo. Słuchamy was. Jesteśmy bardzo ciekawi co nam chcecie powiedzieć.- powiedział tata
-No więc- zaczął Ramallo
-Bierzemy ślub- krzyknęła Olga
Tata z wrażenia upuścił szklankę z kawą na podłogę i wcale mu się nie dziwię, Olga i Ramallo kto by pomyślał. Ciszę przerwała Olga
-I co nic nie powiecie nam?
-Przepraszam trochę mnie zatkało, ale gratuluję wam i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi- powiedział tata
-No właśnie gratulujemy- powiedziałam
-Dziękujemy, ale, że pana zatkało panie Germanie to już wiemy po upuszczeniu szklanki z kawą, a kto to będzie musiał sprzątać, oczywiście Olgita
-Dziękuje German, Violetta- wreszcie odezwał się Ramallo
Po wszystkich dzisiejszych wrażeniach szybko zasnęłam, zdążyłam tylko zapisać krótką notkę w pamiętniku.
W tym samym czasie w Hiszpanii:
Ally:
-Dziękujemy Jimie za tę pyszną kolację. To miała być ta niespodzianka?- powiedziała Angie
-Nie, oczywiście, że nie.-powiedział krótko tata
-No to za niespodzianka. Nie trzymaj nas dłużej w niepewności, tato-powiedziałam
-No dobrze, już dobrze. A więc co wy na to, żeby jutro pójść na eliminacje krajowe w jeździe na motorze. Będą sami najlepsi, a wygrani będą rywalizować w Mistrzostwach Świata. To co wy na to?
-Jasne! Świetny pomysł. Dziękuje tato
-Fantastycznie z chęcią się oderwę od pracy chociaż na chwilę. - dodała Angie
-To co wracamy do domu? Późno się robi?-spytał tata
-Tak to dobry pomysł-poparła go Angie
Po powrocie do domu przebrałam  się i położyłam. Niestety nie mogłam zasnąć. Wyjęłam z szafy stare zdjęcia, jak jeszcze mama mieszkała z nami. Byłam wtedy taka szczęśliwa. Dawno nie widziałam tych zdjęć. Na większości jestem ja z moją dwójką najlepszych przyajaciół, byłych najlepszych przyjaciół. Spotykaliśmy się codziennie: ja, Leon i Diego. Nasza przyjaźń trwała jakieś 10 lat, znaliśmy się na wylot. Ja i Diego Hiszpanie, a Leon Meksykanin uwielbialiśmy się, aż do dnia kiedy do akcji weszła Ludmiła, tak bardzo dobrze ją pamiętam, blondynka uważająca się za gwiazdę, ciekawe czy nadal taka jest, ale w każdym bądź razie nasza przyjaźń się skończyła jak mieliśmy po 15 lat. Chłopaki się pokłócili, Leon wrócił do Meksyku, a Diego nie wiem co się z nim dzieje, zresztą nie wiem gdzie są gdzie mieszkają, co robią. Rozmyślałam tak, aż nie wiem kiedy zasnęłam.
Następny dzień w Buenos Aires:
Violetta:
Od rana jestem już w studiu, a teraz szukam Fran. O znalazła się
-Hej Violu- krzyknęła włoszka
-Cześć Fran. Szukałam cię.
-O to dobrze się składa. A coś się stało?
- Nie po prostu Pablo mówił, aby stworzyć zespół, to może taki dziewczęcy ja, ty, Cami, Naty i Ludmiła. Co ty na to?
-Świetny pomysł Violu. Dziewczyny na pewno będą zachwycone.
-Mam nawet pewien pomysł na piosenkę, ale to potem. Fran stało się coś, jesteś taka zamyślona?
-Nie nic się nie stało, po prostu dręczy mnie jedna sprawa
-Jaka?
-Chodzi o Leona
-Fran, Leona nie ma, nie rozumiem jak możesz o nim nadal myśleć
-Violu, tylko mi nie mów, że ciebie nie ciekawi co się stało. Przecież wy byliście taką piękną parą, nikomu nie udało się was skłócić. Naprawdę wierzysz w to wszystko? Znałaś dobrze Leona
- Właśnie Fran byliśmy świetną parą, ale Leon to wszystko zniszczył i przyznaję jeszcze do końca o nim nie zapomniałam, ale on wyjechał, zostawił wszystkich bez słowa, a to tłumaczy wszystko.
-Cześć dziewczyny. O czym tak plotkujecie- do sali wszedł Diego
-Diego, cześć kochanie- pocałowałam chłopaka w policzek
-Taa cześć, to ja nie przeszkadzam. Później wszystko obgadamy w sprawie zespołu z dziewczynami. Pa
-Pa Fran
-Violu coś się stało?
-Nie, a co miało się stac
-Nic po prostu wyglądało jak byście się kłóciły. Na pewno wszystko ok?
-Tak Diego. Kocham cię wiesz?
-Ja ciebie tez Violu i mam do ciebie pytanie
-Tak?
-Czy pójdziesz ze mną dzisiaj na randkę?
-Jasne, że tak kochanie
-To wpadnę po ciebie o 19
-Będę czekać, a gdzie idziemy?
-To niespodzianka, a teraz chodźmy na zajęcia, bo się spóźnimy.
-Chodźmy.
Hiszpania, tor motocross
Leon:
-Leon, mam nadzieję, że jesteś przygotowany i wygrasz, dobrze wiesz jak nie lubię przeggranych
-Tak tato wiem i wygram, zobaczysz
-Ja myślę, a teraz idź się przebierz.
Boję się, boję się, że przegram. Nie, nie Leon nie tchórz, właśnie w takich momentach najbardziej brakuje mi Violetty, jej uścisku jej słów.
-Proszę o przygotowanie zawodników i przyjście na tor.
No to czas na mnie.
Ally:
Fajnie, że tata zabrał nas na ten tor. W ogóle cieszę się, że mu i Angie tak się układa. Ona jest fantastyczna, bardzo ją kocham.
- I jak wam się podoba dziewczyny?
-Dobrze, przyjemnie-odpowiedziała Angie
Zaczynają czytać zawodników, nie za bardzo mnie to interesowało, bo i tak ich nie znałam, ale to jedno nazwisko sprawiło, że zrobiło mi się gorąco, czy on naprawdę powiedział Leon Verdas, tata spojrzał na mnie i Angie to samo
-Czy tylko ja słyszałam nazwisko Leon Verdas?-spytałam
-Nie, nie tylko ty córeczko
-To znaczy, że Leon tu jest, on jeździ na motorach?
-Widocznie
-Przepraszam, bo czegoś tu nie rozumiem. Skąd wy znacie Leona?
-Skąd my, skąd ty go znasz?-zapytałam zdziwiona Angie
-Jak uczyłam w studio w Buenos Aires to Leon był jednym z najlepszych uczniów, ale nie rozumiem co on tutaj robi. A ty skąd go znasz?
-Przyjaźniliśmy się, ale to długa historia.
Leon:
Siedzę na motorze, czekam na start, rozglądam się pełno tu ludzi, ale moją uwagę przykuły trzy osoby. Zaraz czy to nie Angie? A obok Ally i jej ojciec? Nie to niemożliwe, ale tak to oni jestem tego pewien. Co oni tutaj robią? Rozmyślenia przerwał mi dźwięk pistoleta, a to znaczy trzeba ruszać. Nie mogłem się skupić, wszystko wróciło, aż przed oczami zrobiło mi się ciemno. Ostatnie co słyszałem to wołania mojego imienia.
----------------------------------------------
Co się stało z Leonem? To w przyszłym rozdziale :-) Podoba wam się? Zostawcie po sobie chociaż jedno słowo w komentarzu, to bardzo dla ważne, chociaż anonimowo. 

2 komentarze:

  1. Bardzo, bardzo fajnie piszesz. Tak ciekawie ;)
    Pozdrawiam ! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadania! Czekam na nexta! ! Wspaniały blog!

    OdpowiedzUsuń