22 kwietnia 2014

Rozdział 3

 Angie:
-Przepraszam, co z Leonem?- zapytałam przerażona, a lekarz tylko spojrzał na mnie i z żalem, Ally zaczęła płakać, a Jimi ją przytulił. 
-Żyje 
-I tylko tyle? Stać chyba pana na więcej słów?-wykrzyczałam 
-Angie spokojnie- uspokajał mnie Jimi 
-Jak mam być spokojna? 
-Dobrze, da pani mi dokończyć-zapytał lekarz 
-Tak oczywiście, przepraszam, jestem zdenerwowana
-A więc Leon żyje, ale w ciągu operacji wystąpiły komplikacje i pacjent jest w ciężkim stanie
-Co to znaczy w ciężkim stanie? Będzie chodził?-zapytała załamana Ally 
-Nie sądzę, jeżeli przeżyje, jest owszem szansa, że stanie na nogi, ale to tylko mała liczba pacjentów z tego wychodzi i musiał by mieć naprawdę wielką siłę.
-Ale Leon ma siłę, jest artystą, pracuje ciałem
-Nie wiem. Oczywiście będzie musiał chodzić na rehalibitacje i będzie potrzebował wielkiej mobilizacji. Ale na razie musimy czekać, czy w ogóle się obudzi. Jego stan jest krytyczny. Decydujące będą 24 h. A teraz przepraszam państwa to była długa operacja. 
-Jasne, nie trzymamy pana dłużej-powiedział Jimi 
Usiedliśmy wszyscy załamani obok łóżka Leona i czekaliśmy na cud. Mówiliśmy do niego, ale to nic nie dawało. Jedno jest pewne, nie zostawimy go samego. Czym on sobie na to zasłużył? Czym? 
Kolejny dzień, Buenos Aires: 
Violetta:
Pablo nam przekazał świetną wiadomość: Będziemy mieli koncert! Fantastycznie, tylko nie znamy daty, bo najpierw wyłonią zwycięzce, który pojedzie do Hiszpanii i da tam występ. Dopiero po powrocie tej osoby koncert się odbędzie, ale zaczynamy już komponowanie piosenek i wymyślanie choreografii. Będzie fantastycznie! 
-Cześć Violu!- przyszły dziewczyny 
-Cześć wam. Co tam?- zapytałam 
-Mamy fantastyczny pomysł!- krzyknęła Naty 
-Słucham? 
-Wymyślimy razem piosenkę na koncert. Co ty na to? 
-Jasne, wspaniale. Mam nawet pomysł. Niech opowiada o naszej dziewczęcej przyjaźni. Podoba wam się pomysł? 
-Świetny, ale to potem, bo za chwilę spóźnimy się na zajęcia u Beto.
Dziewczyny poszły na zajęcia, a ja postanowiłam zadzwonić do Angie. 
Broudwey:
-Cześć chłopaki
-Cześć Broudwey
-To co układamy jakąś piosenkę na koncert.-zapytałem
-Tak, tylko jaką?
-Coś się wymyśli. Mam nawet pewien pomysł. posłuchajcie...... I jak?
-Dobra, tylko ja bym coś zmienił.-powiedział Maxi
-Taa mi też coś nie pasuje.  Tylko co?- Andres
-Właśnie i w tym polega problem, że ja też nie wiem.
-Odkąd nie ma Leona nie ułożyliśmy żadnej piosenki.
-Racja. Ciekawe co się z nim dzieje? Nie wiem jak wy, ale ja nie wierze w to wszystko co powiedział Diego. Lubię go, ale Leona znamy dłużej, a on mu nie ufał chociaż tak naprawdę zawsze starał się stawać w jego obronie i nie mam pojęcia dlaczego.
-No dziwna sprawa z Leonem. Nie sądzę, żeby wyjechał tak bez uprzedzenia, tym bardziej, że na scenie jest szczęśliwy i to widać, a on zniknął przed występem kończącym rok szkolny. Coś mi tu nie pasuje.
-Jestem tego samego zdania co wy, ale go nie ma i musimy postarać się napisać piosenkę, a potem może go gdzieś odszukamy, bynajmniej spróbujemy.
-Dobry pomysł, ale chodźmy już lepiej na zajęcia Gregoria.
Angie:
Jimi i Ally poszli na śniadanie do szpitalnego bufetu, ja zostałam przy Leonie, pójdę jak oni wrócą. Dlaczego on się nie budzi? Wszyscy o niego się strasznie martwimy. On musi żyć, ma tylko 17 lat. O Violetta dzwoni, mówić jej, nie lepiej nie.
-Tak, Violu- powiedziałam wyczerpanym głosem
-Angie, coś się stało? Masz taki głos.
-Nie, po prostu jestem trochę zmęczona.
-Obudziłam cię? Przecież we Francji jest jeszcze wcześnie rano, zapomniałam o zmianie strefy czasowej.
-Nie, nie spałam Violu
-A, to dobrze. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię Angie. Wczoraj Diego mnie zabrał na wspaniałą randkę.
-Bardzo się cieszę. A co z Leonem?
-Ach tak, nie mówiłam ci, Leona już nie ma. Skrzywdził mnie bardzo i mam wrażenie, że nigdy go nie znałam, Diego miał rację, a nie mówił mi prawdy o Leonie, żeby mnie nie ranić, ale po jego wyjeździe powiedział mi wszystko. Ale nie chcę o tym mówić. A co tam u ciebie?
-Dobrze, dużo pracy- kłamałam mówiąc przez telefon- poczekaj Violu, wezmę na głośnomówiący, bo zaraz mi ręka odpadnie
-Jasne
-O, już mów. Co tam w studiu- telefon położyłam na stolik obok Leona, bo poprawiałam mu poduszkę
-Niedługo będziemy mieli koncert. Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa! Zresztą tak jak wszyscy. Każdy szaleje. A do tego dziś będą wyniki konkursu i ktoś da występ w Hiszpanii, więc będziesz mogła iść i zobaczyć.
-Wspaniale Violu- mówiąc zauważyłam, że Leon zaczyna ruszać ręką- co tam jeszcze Violu?
-Nic stara bieda, ale z dziewczynami ułożymy piosenkę o naszej przyjaźni, o właśnie tu idą.-Viola mówiła, a Leon się ruszał
-Cześć Angie- krzyknęły wszystkie dziewczyny- O, gadacie z Angie, Hej, co tam w Hiszpanii?- a teraz mówili chłopacy, Leon otworzył oczy, zaczęłam płakać ze szczęścia
-Przepraszam was muszę kończyć- rozłączyłam się
Leon się obudził! On się obudził! I to przy głosie Violetty i przyjaciół, to tego potrzebował. Po chwili do sali wbiegła Ally.
-Leon obudziłeś się!- zaczęła krzyczeć- Nawet nie wiesz jak tęskniłam
-Ja też- powiedział resztką sił
-Wszystko będzie dobrze chłopaku- powiedział Jimi
-Jesteśmy z tobą, pamiętaj
-Dziekuję- powiedział cicho
-O widzę, że się pan obudził- do sali wszedł lekarz- A więc proszę, aby państwo dali pacjentowi odpocząć, pojechali do domu i przyjechali jutro. Dobrze?
-Ale panie doktorze, on się dopiero obudził- mówiła Ally
-Właśnie musi zebrać siły, jak zamierzacie to tyle przesiadywać- zaśmiał się lekarz.
-Dobrze pójdziemy, ale jakby co proszę dzwonić. Do jutra Leon- powiedziałam
Wyszliśmy wszyscy szczęśliwi ze szpitala, Teraz tylko musimy mu pomóc wstać na nogi, ale  to długa droga, niestety.
Leon:
Przed operacją wysłałem smsa do Violetty, nie powinienem tego robić i nie wiem, dlaczego to zrobiłem, ale bałem się, że już nigdy jej tego nie powiem, ona jest dla mnie strasznie ważna. Wiem, że ona nie ma mojego numeru i pewnie potraktowała to jako głupi kawał, ale to dzięki niej się obudziłem, wiem, że ona nie czuje tego co ja, bo Diego już o to zadbał, ale zrobię wszystko, .żeby była szczęśliwa. Jak byłem w śpiączce czułem się osamotniony w myślach, po mimo, że wiedziałem i czułem obecność Angie, Jimiego i Ally, ale jak usłyszałem głos Violetty coś się we mnie obudziło i wiem, że tak naprawdę dzięki niej żyję. Oczywiście dzięki małej pomocy moc\ich przyjaciół, których też słyszałem. Potrzebowałem tego jak niczego innego, ale to głównie zasługa Violetty. Ona mi uratowała życie. Lekarz mi powiedział, że bardzo mało osób staje na nogi z takimi obrażeniami, ale dzięki słowom Angie wiem, że ja stanę, Powiedziała, że muzyka jest we mniei ma rację. Mam o co walczyć. Jak dojdę do siebie wrócę do Buenos Aires i wszystko im wytłumaczę. To przyjaciele są dla mnie najważniejsi i Violetta oczywiście, a teraz z pomocą Angie, Jimiego i Ally znowu będę szczęśliwy.
On Beat Studio:
Diego:
Czekamy na wyniki konkursu. Zwycięzca da występ w Hiszpanii, to wielka szansa dla nas wszystkich. No gdzie ten Marotti? O, własnie idzie.
-1,2,3 akcja!- wykrzyczał
-Witam wszystkich widzów, to właśnie ten moment, zaraz na tej scenie stanie osoba, która pojedzie do Hiszpanii. Ale najpierw małe brawa! - [brawo]
-Nie słyszę- [brawo]
-Nadal nie słyszę
-Mów wreszcie- wykrzyczeliśmy wszyscy razem
-Ok, ok, a więc zwycięzcą jest............
------------------------------------------------------------
Kto jest zwycięzcą dowiecie się w następnym rozdziale :) Podoba wam się? Piszcie! Każdy komentarz bardzo dla mnie dużo znaczy. 

1 komentarz: