Ally:
Już dojechaliśmy, ale tu jest pięknie, chcę tu zamieszkać, jest kolorowo, tak radośnie po mimo, że jest już wieczór. Jutro nagrywamy nasz kawałek i myślimy nad teledyskiem.
- I ja ci się podoba BA?- spytała mnie Angie
- Tu jest cudownie. Zamieszkajmy tu Angie.
- Żeby to było takie proste kochana, twój ojciec w Hiszpanii ma wytwórnie.
- Dla niego to żaden problem założyć wytwórnię tu, a tam ma przecież zaufanych pracowników.
- No może i masz racje, ale nie wiem czy to dobry pomysł.
- Pomyślmy, masz tu swoich przyjaciół, mogła byś znowu uczyć w studio, a ja tam uczęszczać na lekcje jakby mnie przyjęli, o i najważniejsze masz tu swoją siostrzenicę. Pogadaj z tatą, proszę.
- Zastanowię się, nawet nieźle to wymyśliłaś, ale co ci tak zależy?
- No, bo tutaj moglibyśmy zacząć wszystko od początku i bym mogła wreszcie uczyć się muzyki z Diego, a potem i Leonem, bo jestem pewna, że nie długo stanie na nogi.
- Tak, oczywiście.
- Angie, czemu masz taką minę?
- Nie nic, wydaje ci się.
- Nic mi się nie wydaje, ty coś wiesz i nie chcesz mi powiedzieć.
- Przypomniałam sobie, że yyy muszę yyy zrobić sobie kawę, właśnie kawę.
- Angie, kawę zrobisz sobie później, a teraz mów o co chodzi.
- Dobrze, ale obiecaj, że nie powiesz Leonowi.
- Jasne, obiecuję. Co się stało?- spytałam ze łzami w oczach.
- Ally, on już nie stanie na nogi, nigdy. Jeszcze żadna osoba po takiej operacji do tego z komplikacjami nie stanęła, to by był cud.- Angie płakała jak mi to mówiła
- Ale jak to? To niemożliwe!- rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju. Byłam załamana, cały czas łudziłam się, że niedługo razem zatańczymy. Zadzwoniłam do Diego, żeby mu o tym powiedzieć. Bardzo to przeżył, nic nie mówił tylko się rozłączył, ale ja wiem, że to dla niego trudne i cierpi, tak jak my wszyscy. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Leon:
Słyszałem rozmowę Angie i Ally, ja już naprawdę nie będę chodzić i tańczyć? Do końca życia będę zdany na łaskę Angie, Ally i Diego? Nie, nie mogę być dla nich ciężarem, będę pracował jeszcze ciężej, jeszcze stanę na te cholerne nogi. Mówiłem sobie w myślach, ale jestem silny nie będę płakać, nigdy nie płakałem i choćbym nie wiem jaką miał na to ochotę, nie mogę. Będę ciężko pracował, chociaż śpiewanie mi zostało.
Idę spać, bo jutro przede mną ciężki dzień.
Następny dzień:
Diego:
Nie mogłem spać przez całą noc, po tym co powiedziała mi Ally. Leon nie będzie chodził, biegał, tańczył, nic nie będzie robił. Boże, gdyby nie ja, nigdy by nie wyjechał, nie musiał jeździć na tym motorze i nie doszło by do tego wypadku, wszystko przez mój egoizm i zazdrość. Nie wybaczę sobie tego do końca życia, jestem najgorszym człowiekiem na świecie. Teraz idę spotkać się na szybko z Violą, a potem będziemy nagrywać piosenkę.
- Diego?- usłyszałem krzyk mojej dziewczyny
- Tak! Tęskniłem.- przytuliłem dziewczynę do siebie.
- Ja bardziej. Pójdziemy się czegoś napić?
- Teraz? Nie masz zajęć?
- Racja, ale ty też masz.
- Nie, ja przez jakiś czas będę przychodził tylko na próby do koncertu.
- A to dlaczego?
- Cóż nagrywam teledysk.
- Teledysk? Jak się cieszę. Czyli spodobałeś się Jimiemu?
- Tak, ale nagrywam go jeszcze z dwójką muzyków.
- Tak? Koniecznie musisz mnie z nimi poznać.
- Tak, jasne poznam, ale teraz naprawdę musimy już lecieć. Odprowadzę cię.
- Dziękuje jesteś taki kochany. Ale spotkamy się po zajęciach?
- No oczywiście.
Trzy godziny później:
- I jak Jimi?
- Świetnie, zostawiamy tak. Macie wolne.
- To dobrze- powiedzieliśmy razem.
- O której kończą się zajęcia?- spytał Leon
- Za jakieś 2 minuty, a co?
- Nie chcę, aby ktoś mnie zobaczył. Zostaniecie chwilę z mną?
- Jasne, Leon- powiedziała Ally
- Skoro już tu siedzimy, to może coś zaśpiewajmy- zaproponowałem
- To co może Ven y canta?- zapytała Ally
- Spoko.
....................................
- Leon coś się dzieje?- przerwała w połowie piosenki Ally
- Nie mogę zaśpiewać
- Pewnie się przemęczyłeś, to nic takiego
- Pewnie tak, śpiewajmy dalej.
- Jesteś pewny?
- No jasne, że tak.
- Moim zdaniem powinieneś odpocząć.- powiedziałem
- A moim nie, no dawajcie.
No to z jednej piosenki zrobiła się godzina śpiewania.
- Chodźmy już lepiej, za nim mnie naprawdę ktoś zauważy.
- Jasne. Idziemy do domu, idziesz z nami Diego?
- Nie, ja mam jeszcze zajęcia. Przygotowujemy koncert.
- To na razie.
Leon:
Nie dość, że nie będę chodził, to teraz mój głos szwankuje.
- Leon, ok?
- Co?
- Twój głos. Nie jestem głucha, mówisz coraz ciszej. Musisz iść do lekarza
- Nie będę tańczyć, to teraz mam jeszcze przestać śpiewać?!- wykrzyczał Leon
- O czym ty mówisz?
- Słyszałem twoją rozmowę z Angie, dobrze wiem, że nie będę chodzić. Straciłem nogi, nie mogę stracić głosu, rozumiesz?- spytał załamany, przez krzyk pogorszyło mu się
- Leon będziesz śpiewał, lekarz ci tego nie zabroni, ale musisz do niego iść. Może przez kilka dni odpoczniesz i to wszystko. Dzwonię do Angie, żeby cie umówiła i nie sprzeciwiaj mi się.
- Milczę.
Francessca:
Wiem, że to głupie, ale jak szłam na lekcji do łazienki to wydawało mi się, że widzę kogoś na wózku inwalidzkim i ten ktoś bardzo przypominał mi Leona. Ale to przecież niemożliwe musiało mi się wydawać, mam już jakieś halucynacje.
- Cześć kochanie- podszedł do mnie z tyłu Marco
- Marco!
- Co?
- Przestraszyłeś mnie!
- Przepraszam, nie chciałem. Wybaczysz mi?
- No nie wiem.
- To mam lepszy pomysł, wybaczysz mi jak zabiorę cię wieczorem na romantyczną kolację?
- Przemyślę to
- Proszę
- No oczywiście, że ci wybaczę, bardzo cię kocham wiesz?
- Ja ciebie bardziej i nawet nie próbuj zaprzeczać. Ale muszę lecieć, bo mam próbę z chłopakami.
- Jasne to do wieczora.
- Do wieczora.
Ciekawe co Marco dla mnie przygotował, już się nie mogę doczekać.
Kilka godzin później:
Angie:
Właśnie idę do domu Violetty. Muszę ją zobaczyć, tak bardzo za nią tęskniłam. Szkoda tylko, że pójścia do jej domu wiążę się z zobaczeniem Germana, muszę to jakoś przeżyć. Mam nadzieję, że Olgita mnie nie udusi. Właśnie doszłam no to co zadzwonię dzwonkiem. Czekam, a po chwili otworzył/otworzyła mi.....
Leon:
No i fantastycznie! Nie mogę śpiewać, bynajmniej przez jakiś czas, bo mam nie przesilać głosu, mówić cicho i jak najmniej. Zostaje mi tylko patrzenie na innych jak śpiewają. Nie wiem jak to wytrzymam, to mi daje siłę do walki z moim kalectwem, no jest też Ally i Diego, są dla mnie naprawdę ważni, zawsze byli. Teraz wiem, że nic nas nie poróżni.
- Diego postąpiłeś źle, ale nie wiedziałeś, że to się tak skończy.- mówiła smutna Ally
- Nie mogłem i co z tego, to przeze mnie Leon jeździ na wózku, stracił rodziców i co z tego, że nie byli jego biologicznymi rodzicami, w studio go nienawidzą i musiał wyjechać.
- Diego, dobra może to twoja wina, ale to, że Leon jeździ na wózku, nie mogłeś tego przewidzieć, nikt nie mógł- przerwała, bo zauważyła, że jestem za nimi, a ja nie wiedziałem co robić, to mój najlepszy przyjaciel, to mój brat.....
Marco:
Spacerujemy z Fran po parku, jest pięknie, kolacja się udała i jesteśmy razem bardzo szczęśliwi, nagle podbiegła do nas jakaś dziewczyna, zaraz ja ją znam, to Ana, nie tylko nie ona.
- O widzę, że szybko się pocieszyłeś Marco?- wykrzyczała, a Fran spytała
- O co tu chodzi?
- To ty nic nie wiesz? Niech ci potem wyjaśni, ale nie pakuj się w to, zrani cię tak jak zranił mnie i mówię całkiem szczerze,
- Ana, co ty mówisz?- spytałem
- Przecież jeszcze tydzień temu , mówiłeś, że mnie kochasz
Francessca odbiegła z płaczem, a ja za nią:
- Fran, stój! To nie tak jak myślisz!
- Nie, a jak?
Spojrzała mi w oczy, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, przecież tak bardzo ją kochałem.
- No jak Marco?...........
--------------------------------------------
No to rozdział 6 gotowy, trochę napięcia, żeby nie było nudno :-) Liczę na wasze komentarze. Będę starać się rozdziały dodawać co drugi dzień, czyli następny będzie 29.04. Może być? Dzięki, że jesteście, do następnego :-)
Nieeeeee! Dodaj jeszcze dziś! I fajna ta adrenalinka z Marcescą! A jak nie dodasz dziś to się obrażę!
OdpowiedzUsuńNie dam rady dzisiaj ;p Niestety ;c Ale jutro kończę szybko lekcje i od razu zabieram się za pisanie :-) Więc już tak o 14 będzie, góra 15 :-) Nie obrażaj się xd
Usuń